Krew to włóczęga. James Ellroy
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Krew to włóczęga - James Ellroy страница 30

Название: Krew to włóczęga

Автор: James Ellroy

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Полицейские детективы

Серия: Underworld USA

isbn: 978-83-8110-914-7

isbn:

СКАЧАТЬ skalę.

      Crutch udał się do czterdziestu siedmiu salonów tatuażu w LA i okolicach. Pokazał zdjęcie części tatuażu nieskończonej liczbie tatuażowych świrów. Na razie bez skutku. Od akt tatuażu po akta tropów. Udał się znowu do Wydziałów Rejestracji Ludności Biura Szeryfa i Policji. Sprawdził zdjęcia zatrzymanych, dalekopisy i protokoły przesłuchań pod kątem Gretchen/Celii i nic nie znalazł. Od akt policyjnych po akta Urzędu Imigracyjnego. Przejrzał zdjęcia wszystkich imigrantek z każdego istniejącego kraju Ameryki Łacińskiej i nie znalazł żadnej wzmianki o Gretchen/Celii. Jej dominikańskie prawo jazdy okazało się lipne. Wydział Komunikacyjny nie miał żadnej obywatelki Dominikany. Ten nielegalny numer, który dzwonił do Centrali Bev? Na razie bez rezultatów.

      Od $$$$$ do ????? i z powrotem – symbole dolara, znaki zapytania i zera.

      Pocałunek. Cienie w jego wizji pojawiały się i znikały. Siwe pasma włosów kobiety z blizną po nożu. Nie miała imienia. Gretchen/Celia miała dwa. Chciał znać imię tej kobiety. Rysował jej portrety i rozklejał je na ścianach. Nadał jej wizerunkom prawdziwe rysy, nie rysy Dany Lund.

      Ich rozmowa – „Grapevine”, „Tommy”, „wtyka” – co to znaczyło? Sprawdził przewodniki po miastach w całym kraju. Znalazł 216 restauracji, hoteli, moteli i barów z Grapevine w nazwie. Nie wiedział, gdzie powinien zacząć sprawdzanie, czy w ogóle powinien zacząć ani czy to ma jakieś znaczenie.

      Więc Gretchen/Celia rżnęła facetów i kradła im pieniądze. „Al”, „Chuck”, „Lew”, doktor Fred, pewnie Farlan Brown. Sal Mineo podał wszystko, co wiedział. Gretchen/Celia była podobno lewaczką. Co z tego wynikało? Chciała się dostać do Farlana Browna – i co z tego? Kobieta z blizną po nożu – jaką ona odgrywała w tym rolę? Martwa kobieta w Domu Grozy – czy miała z tym coś wspólnego?

      Myśli Crutcha krążyły wokół tych pytań, on sam oglądał telewizję. Na ekranie miał obraz murzyńskich zamieszek, a w słuchawkach szum z sąsiedniego pokoju. Martwa cisza – w apartamencie Farlana Browna ciągle cisza.

      Avco Jewelers. Gretchen/Celia zasięga porady na temat cięcia szmaragdów. Odłamki zielonego szkła w ramieniu martwej kobiety.

      Znaki zapytania, symbole dolara…

      Sześć razy okrążył Las Vegas. Śledził Farlana Browna i Wayne’a Tedrowa juniora. Zobaczył ich w Pustynnej Karczmie. Wsiedli do prywatnej windy i pojechali do matecznika Drakuli. Brown nie spotkał się z Gretchen/Celią w Vegas. Na pewno. Może ona nigdy z nim nie spała. Może orżnęła go w LA i spłynęła. Sprawdził, czy Gretchen Farr lub Celia Reyes pojawia się w książce telefonicznej Miami i na listach pasażerów. Nie znalazł żadnych Gretchen. Znalazł dziewięć Celii i sprawdził prawa jazdy wszystkich. Żadna z nich nie była nią.

      Sprawdził, czy w rezerwacji lotów do Miami pojawia się Wayne Tedrow jr i był. Sprawdził rezerwację hoteli i namierzył go w Doral. Trzy razy jeździł za Wayne’em juniorem. Wayne junior mógł go zauważyć. Prokurator Okręgowy hrabstwa Clark przekazał plotki z Vegas Clyde’owi Duberowi: możliwe, że Wayne junior sprzątnął w czerwcu Wayne’a seniora.

      To wszystko go kołowało. Przestawiało mu wszystko, stawiało na głowie.

      Śledzenie dało superrezultaty. Wayne junior dwa razy spotkał się z odzianym na czarno facetem wyglądającym na obcokrajowca. Crutch wszedł do domu, w którym ten mieszkał, sprawdził jego dane. Jean-Philippe Mesplède, francuski najemnik, czterdzieści pięć lat. Mesplède i Wayne dwa razy przetrząsnęli Małą Hawanę. Crutch podążył za nimi. W czym rzecz: szukali dwóch Kubańczyków, Gaspara Fuentesa i Miguela Diaza Arredonda.

      Zamieszki czarnuchów przybrały na sile. Ekran telewizora niemal pulsował. Asfalty rzucały koktajlami Mołotowa. Asfalty ganiały za białymi z drągami. Crutch usłyszał ruch w pokoju obok.

      Tak, to głos Farlana Browna. Daje napiwek bojowi. Znowu drzwi. Boj wyszedł. Odgłos wykręcania numeru. Nuda – Brown nawija z żoną.

      Ble, ble – dzieciaki w porządku, pies ma pchły, też cię kocham. Odgłos odkładania słuchawki. Odgłos otwierania drzwi. Głos młodej kobiety.

      Tak, trafiony…

      Negocjowali – pięć dych za obciąganko, setka za obciąganko i jebanko. Brown wybrał to drugie. Łóżko stało pod ścianą. Szum klimatyzacji zagłuszył większość numerka. Szczytowanie całkiem się rozmazało.

      Brown przechwalał się postkoitalnie: jestem wielką fiszą u Howarda Hughesa. Dziwka spytała: „To coś wielkiego?”. Brown ględził. Jestem świetny, jestem luzak, rządzę. Prowadzę Hughes Airways. Będę kierował lotami czarterowymi Hughesa do kilku fajnych nowych ośrodków mafijnych.

      Dziwka stłumiła ziewnięcie. Skrzypnęły sprężyny łóżka. Odgłos zamka błyskawicznego. Pa, skarbie – wyszła.

      Brown wrócił do telefonu. Crutch powciskał guziki na konsoli i uruchomił podsłuch telefoniczny. Usłyszał coś niewyraźnego i sygnał wybierania. Usłyszał szorstkie „Halo”.

      – Freddy, tu Farlan – powiedział Brown.

      – Co jest, paisan? – spytał jakiś facet. Crutch rozpoznał głos: szantażysta Fred O.

      Uruchomił nagrywanie. Szpula się obróciła. Słyszał dokładnie zakłócenia i głosy.

      Brown: „…Miami. Wiesz, na konwencję”.

      Otash: „Nixona. Jezu, ta pieprzona przeróbka ma chyba, kurwa, dziewięć żyć”.

      Brown: „To ma długi termin ważności. On wygra”.

      Otash: „Mam w Pieczarze bukmachera. Mój człowiek mówi, że idą łeb w łeb”.

      Brown: „Ja bym się spierał”.

      Otash: „To obstaw coś, ty skąpy mormoński skurwielu”.

      Brown: „Tysiak na Dicka. Nie żartuję, Freddy. Węszę zwycięstwo”.

      Otash: „A ja węszę, że próbujesz ożydzić mnie na cenie pokoju. O to chodzi, co nie? Twój stary kumpel Freddy jest teraz hotelarzem, więc trochę go podoimy”.

      Śmiech – wartości sześciu sekund.

      Brown: „…Freddy, ty to jesteś petarda”.

      Otash: „Ja to mam petardę. Jestem dobrze podwieszonym Amerykaninem libańskiego pochodzenia”.

      Śmiech – wartości dziewięciu sekund.

      Brown: „Dobra. Potrzebny mi duży apartament w Pieczarze. Impreza dla kilku delegatów demokratów, tuż przed konwencją. Gorzała i panienki, Freddy. Znasz mój styl”.

      Otash: „Kiedy?”.

      Brown: „Dwudziestego trzeciego sierpnia”.

      Otash: „Dam ci trzysta osiem. To mój prywatny apartament, więc traktuj go dobrze albo poszczuję cię Drakulą”.

      Brown: „Oj, boję się, boję się Drakuli”.

СКАЧАТЬ