Название: Kordian
Автор: Juliusz Słowacki
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Поэзия
isbn: 978-83-270-2201-1
isbn:
Anioł przeczucia śpiącym wskaże lotu szlaki,
A gdy się zbudzą, drzewo powie...: lećcie ptaki.
380 Nie mam już dla was liści, jam się zestarzało
Przez noc, kiedyście spały...
LAURA
Cóż stąd za nauka?...
KORDJAN
Cha! cha! nauka smutku, że drzewo nie spało,
A ptaki spały...
LAURA
Kordjan, co przyszłości szuka,
Powinien spać jak ptaki...
KORDJAN
Gdzież anioł przeczucia?
385 Czy przyjdzie? poprowadzi? Więc myśli i czucia
Trzeba skąpca przykładem na lata rozłożyć,
I nigdy zmysłów w jednej nie utracić burzy.
Trzeba się dziś zwyciężyć, aby jutra dożyć.
Dziwna ciekawość życia prowadzi w podróży,
390 A za ciekawość trzeba nieszczęściami płacić,
I nigdy zmysłów w jednej burzy nie utracić...
Gwałtownie
Jam je utracił! Boże! zmiłuj się nademną!
LAURA
Kordjanie...
Kordjan milczy Czas powracać, już wietrzno i ciemno...
KORDJAN
O! pani, zostań jeszcze...
LAURA
Więc pan mi przyrzeka,
395 Że będzie spokojniejszy?
KORDJAN
z obłąkaniem
Tak...
LAURA
Przyszłość daleka,
Póki jesteśmy młodzi, wszystko jest przed nami...
kordjan zamyślony, patrząc na niebo
Ciemny się błękit nieba wyświeca za mgłami,
Ach księżyc! patrz tam, pani! księżyc srebrny, pełny
Stanął i patrzy na nas; chmur srebrzyste wełny
400 Spadły nań — leci, jakby wyrywał się z chmury;
Teraz go napół gałąź rozcina spróchniała,
Teraz śród czarnych liści krąg chowa ponury...
Pani! gdy kiedyś! kiedyś! twarz księżyca biała
Błyśnie wśród chmur lecących na jesiennem niebie,
405 Będziesz mój cień natrętny odpędzać od siebie.
po chwili
Bóg promień duszy wcielił w nieskończone twory,
Dusza się rozprysnęła na uczuć kolory,
Z których pięć wzięło zmysły cielesne za sługi,
Inne zagasły w nicość... ale jest świat drugi!
410 Tam z uczuć razem zlanych wstanie anioł biały,
Mniejszy może niż człowiek, atom, środek koła
Rozpryśnionych promieni; ale jasny cały,
I plam ludzkich nie będzie na sercu anioła.
Nieskończoności zmysłem dusza się pomnoży,
415 Bóg aniołowi oczy na przyszłość otworzy,
Aż przestanie zaglądać w ciemną wspomnień trumnę.
Bóg mu pod nogi światła wywróci kolumnę,
Po niej gwiazd miryjady zapali i słońca;
Anioł je przejrzy wzrokiem nadziei do końca,
420 I do gwiazdy podobny, będzie w przyszłość płynął...
O! duch mój chce się wyrwać! już pióra rozwinął.
Dusza z ust zapalonych leci w błękit nieba...
Opuszcza ręce i z rozpaczą
Na jednego anioła dwóch dusz ziemskich trzeba!...
LAURA
Źle, jeśli się pan będzie marzeniem zapalał,
425 Prawdziwie nie pojmuję, co mu jest?
KORDJAN
ze wzgardą
Oszalał...
Laura odchodzi ku drzwiom ogrodu, siada na koń... i odjeżdża
z Grzegorzem. Kordjan zostaje sam w ogrodzie nieruchomy.
KORDJAN
sam
Światła nocy błyskają na nieba szafirze,
Myśl zbłąkana w błękity niebieskie upadła,
Oto ją gwiazdy w kręgi porywają chyże,
I kręcą, aż zmęczona, posępna, pobladła,
430 Powróci z tańcu niebios w nudne serce moje...
Czekam — nad otchłaniami niebieskiemi stoję,
Zalękniony o myśli w gwiazd tonące wirze.
Gwiazdy! wy gdzieś lecicie jak żórawi stada!
Gwiazdy! polecę z wami po niebios szafirze.
Dobywa pistoletu
435 Nabity — niechaj krzemień na żelazo pada...