Na szczycie. Nieczysta gra. K.N. Haner
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Na szczycie. Nieczysta gra - K.N. Haner страница 19

Название: Na szczycie. Nieczysta gra

Автор: K.N. Haner

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 978-83-8083-614-3

isbn:

СКАЧАТЬ nie czując żadnego bólu. Łzy napłynęły mi do oczu z tej radości i ogromnego poczucia ulgi, że jestem w stanie to znieść. Że mój mąż sprawia, że nawet seks analny nie jest mi straszny. – Tak bardzo cię kocham – powtórzyłam i sama zaczęłam delikatnie się poruszać, czując, że on nie jest pewny.

      – Nie chcę ci zrobić krzywdy, maleńka. Nie śpieszmy się. – Podciągnął mnie do siebie tak, że przyległam plecami do jego klatki piersiowej, i wysunął się ze mnie delikatnie, a potem pchnął mocniej.

      – Och, tak! – Złapałam go kurczowo za biodra, uderzając głową o jego wytatuowaną pierś.

      Sed nabrał pewności, że nic mnie nie boli, i zaczął się poruszać. Czułam każdy centymetr jego ciała, które wypełniało mnie do granic możliwości. Nie wiedziałam, czy kiedykolwiek będę w stanie odczuwać przyjemność z tego rodzaju seksu, a jednak. Sedrick dodatkowo zaczął stymulować mnie wibratorem, wsuwając go delikatnie w moją cipkę, więc po chwili szczytowałam głośno, a on razem ze mną. Jego sperma zalała mój tyłek i wypływała, gdy on pchał dalej. Czułam, jak spływa ona na moją cipkę, dając dodatkową wilgoć, i doszłam ponownie. To było istne niebo. Raj na ziemi z moim najukochańszym mężczyzną. Opadliśmy na łóżko, ja na brzuch, a Sed położył się obok i mnie objął.

      – Nie wiem, który raz to powtarzam, ale jesteś najcudowniejszą kobietą na świecie – powiedział ochrypłym głosem, a dłonią gładził moje pośladki.

      Z zamkniętymi oczami uśmiechnęłam się i odwróciłam głowę w jego stronę.

      – Dzięki tobie taka jestem, a chcę być jeszcze lepsza. – Nachyliłam się i pocałowałam go czule w usta. Były tak miękkie i gorące. Całe moje.

      – Kocham cię – szepnął wręcz w nabożny sposób i przekręcił mnie na plecy, by zacząć rundę drugą. Rundę drugą naszej nieziemskiej poślubnej nocy.

      ***

      Obudziłam się pierwszego poranka swojego nowego życia obok cudownego męża i to była najlepsza rzecz na świecie. Sedrick Mills leżał obok. Oddychał spokojnie i miałam wrażenie, że lekko się uśmiechał, mimo że nadal spał. Położyłam się na boku i zaczęłam delikatnie dotykać jego klatki piersiowej, by się upewnić, że to nie sen. To wszystko było prawdziwe, a on był w końcu cały mój. Tylko mój, już do końca świata. Wtedy wierzyłam, że nic złego już nie może się wydarzyć, że małżeństwo to świętość, którą oboje z Sedrickiem będziemy już zawsze szanować. Westchnęłam głośno, czując ogromną ulgę i wszechogarniające szczęście. Spojrzałam też na swoją dłoń. Zdobiła ją obrączka, której druga połowa była na palcu Sedricka. Opadłam na plecy i zamykając oczy, uśmiechnęłam się najszerzej, jak tylko potrafiłam. Przypomniałam sobie wczorajszy dzień. Idealny ślub, cudowne wesele i naszą noc poślubną… Na samą myśl o tym, jak bardzo otworzyłam się tej nocy przed Sedem, ogarnęła mnie euforia. Byłam tak dumna i szczęśliwa, że udało mi się przemóc te wszystkie lęki i obawy. No bo przy kim można zwalczać swoje paranoje, jeśli nie przy mężu? Spojrzałam na niego raz jeszcze i wtuliłam się w jego ramiona, a on odruchowo objął mnie i przyciągnął do siebie, mamrocząc przez sen moje imię.

      Następną pobudkę pierwszego dnia małżeństwa zafundował mi właśnie mój cudowny mąż. Leżałam kompletnie naga na brzuchu i lekko drzemałam, gdy on wrócił spod prysznica. Już po chwili poczułam jego usta na mojej pupie. Byłam dość zaspana, ale uśmiechnęłam się lekko i mruknęłam, bo to było takie przyjemne.

      – Dzień dobry, pani Mills – powiedział między pocałunkami i rozchylił mi delikatnie pośladki, by dobrać się do mojego tyłka.

      To pierwszy raz, kiedy przy takim geście nie miałam ochoty uciec i nie spięłam się. Ponownie zamruczałam i wypchnęłam pupę, bo chyba znowu byłam napalona.

      – Dzień dobry – odpowiedziałam, lekko chrypiąc, i obejrzałam się na Seda, który właśnie gładził moją skórę, a językiem wyznaczał mokrą ścieżkę od jednego pośladka do drugiego.

      – Czas na małżeński obowiązek. – Uśmiechnął się bezczelnie i rozłożył szerzej moje uda, a ja wtuliłam twarz w poduszkę i próbowałam się nie roześmiać.

      – Co to za obowiązek? – droczyłam się z nim.

      – Poranny seks to obowiązek małżeński do końca życia – stwierdził, a jego język zaczął krążyć wokół mojej już spragnionej cipki.

      Teraz, kiedy był moim mężem, pragnęłam go chyba jeszcze bardziej. To w ogóle możliwe?

      – A gdzie tak napisali? – Zachichotałam, gdy delikatnie gładził językiem skórę moich ud.

      – Możemy to sobie na tyłkach wytatuować, skoro chcesz mieć to na piśmie, pani Mills – odpowiedział i odwrócił mnie gwałtownie na plecy, a sam położył się na mnie, cudownie nagi i jeszcze lekko mokry po prysznicu.

      – Ciebie mam już na piśmie i nic więcej mi nie potrzeba. – Objęłam go i uśmiechnęłam się szeroko. Sed nachylił się, by mnie pocałować. – Zębów nie umyłam – powiedziałam i skrzywiłam się, czując jego świeży oddech.

      – Cipki też nie umyłaś, a i tak ci ją zaraz wyliżę – odpowiedział zadowolony i zszedł pocałunkami w dół przez szyję, dekolt, brzuch aż tam… po czym od razu zaczął mnie całować.

      – Jesteś zboczony! – jęknęłam, wyginając plecy w łuk. Boże, uwielbiałam jego usta.

      – Nazwisko zobowiązuje… pani Mills! – mruknął seksownie i spojrzał na mnie spomiędzy moich ud. Posłał mi to swoje spojrzenie, które sprawiało, że nie mogłam się oprzeć. Nie mogłam i nie chciałam. W końcu poranny seks to przecież małżeński obowiązek, prawda?

      Zamknęłam oczy i oddałam się dłoniom i językowi mojego męża, który doskonale wiedział, jak ich używać. Wsunął palec w moją mokrą szparkę i mruknął z aprobatą, masując mnie delikatnie od środka. Zaczęłam się niecierpliwie wiercić i chciałam złapać go za głowę, ale Sed przytrzymał mi ręce i nie pozwalał się poruszyć. Wsunął we mnie drugi palec i obsypał moje uda mokrymi pocałunkami.

      – Uwielbiam cię… – jęknęłam głośno, zakładając mu nogi na barki.

      – Ja ciebie też, skarbie. – Całował mnie coraz wyżej, aż w końcu dotarł do cipki i od razu zaczął ją dodatkowo stymulować.

      Krzyknęłam, mając gdzieś, że drzwi tarasowe były otwarte i zapewne wszyscy nas słyszeli. Chłopaki będą mieli niezły powód do drwin, ale się nie przejmowałam. Przyzwyczaiłam się chyba do ich dogryzania i docinania, a przy Sedzie tym bardziej nie miałam zamiaru się martwić.

      – O tak! Sed! Tak! – Chwyciłam go za głowę, a on jeszcze mocniej wessał się w moją cipkę. Chwilę później szczytowałam intensywnie, wijąc się pod nim. Najlepsze było to, że wiedziałam, że to dopiero początek tego poranka. Sed mi nie da wyjść z łóżka na własnych nogach, a ja niczego innego w tym momencie nie pragnęłam. Zlizał moją wilgoć i podsunął się wyżej, by mnie pocałować.

      – Zawsze będziesz moja – szepnął w moje СКАЧАТЬ