Na szczycie. Nieczysta gra. K.N. Haner
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Na szczycie. Nieczysta gra - K.N. Haner страница 14

Название: Na szczycie. Nieczysta gra

Автор: K.N. Haner

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 978-83-8083-614-3

isbn:

СКАЧАТЬ jego wielką garść, wycelował w Nickiego, który odskoczył w ostatniej chwili, a bita śmietana rozbryznęła się po parkiecie, brudząc buty Ericka i kilku innych gości. No i się zaczęło. A mój mąż, o którym myślałam, że ma więcej rozumu w głowie, co zrobił? Dokładnie to samo, co Simon, tyle że wycelował prosto w moją… twarz, robiąc mi maseczkę z maślanego kremu, bitej śmietany, czekolady i kawałków truskawek. Nawet sekundę się nie zastanawiałam, co mam zrobić. Wsadziłam dłoń w tort i władowałam mu ją między nogi. Dokładnie tam, gdzie powinnam, by zrobić mu plamę w kroku. Zaczęła się jedna wielka bitwa na jedzenie. W pewnym momencie przed nosem przeleciało mi udko panierowanego kurczaka, które trafiło Sedricka prosto w twarz. Nie mogłam powstrzymać śmiechu i prawie położyłam się na parkiecie, nie mogąc utrzymać równowagi. Widziałam, jak Simon nacierał twarz Jess galaretką z owocami, a Erick dzielnie mu w tym pomagał. No… poniosło nas nieco. Nawet mój tata umazał buzię Alice sosem od kaczki, ale po chwili go z niej zlizał.

      – Starczy! Zostaw mnie, idioto! Boże, Erick, zabiję cię! – zaczęła krzyczeć Jess, nad którą dalej znęcali się Simon i Erick.

      Podbiegłam do niej, by ją ratować, i sama oberwałam resztką galaretki, w dodatku poślizgnęłam się na śliskim od jedzenia parkiecie i gruchnęłam na tyłek. Poczułam tylko, jak moją głowę zalewa coś zimnego, i zdążyłam zauważyć, że nade mną z miską owocowego ponczu stoi Clark, który razem z Taylerem wylewa mi go na włosy. Zamknęłam oczy i co miałam zrobić? Rozpłakać się na środku, że zniszczyli mi suknię ślubną, makijaż i fryzurę? Nie. Roześmiałam się w głos i oblizałam, smakując pyszny poncz. Sed podbiegł do mnie i spojrzał, chyba niepewny tego, co powiem.

      – To co? Przenosimy się do domu? – Wyciągnęłam do niego dłoń, by pomógł mi wstać, a on odetchnął z ulgą. W sumie mogłam przewidzieć, że to się tak skończy. Chłopcy nie byliby sobą, gdyby czegoś nie odwalili. Rozejrzałam się po weselnym namiocie i stwierdziłam, że chyba nikt z gości nie został oszczędzony. Wszyscy byli brudni, nawet ojciec Sedricka i moja matka, która właśnie miała czelność rozmawiać z Alice.

      – Chcesz skończyć wesele? – Sed podciągnął mnie do siebie i zlizał z mojego policzka resztki bitej śmietany.

      – Nie zakończyć, tylko przenieść do domu. Wszyscy muszą się przebrać… – Wskazałam na gości, którzy na szczęście dobrze się bawili. Nikt się nie obraził. No… nikt prócz Jess, która właśnie robiła Erickowi i Simonowi awanturę. Obaj mieli już nieźle w czubie, więc nie bardzo się przejmowali.

      – Świnia z ciebie, a nie mąż! – wrzeszczała na Ericka i próbowała wygrzebać z włosów resztki galaretki.

      Moja suknia zrobiła się ciężka od ponczu, którym nasiąkła, więc powinnam jak najszybciej się przebrać. Podeszłam do nich jednak, by ich uspokoić.

      – Jess, to była zabawa. Zobacz, wszyscy są brudni – powiedział Simon, pokazując na Alexa, który razem z Lilly próbował wytłumaczyć Ryu, że bitwa na jedzenie już się skończyła.

      Zaśmiałam się, kiedy mały rozmazał tacie kawałek czekolady na twarzy, mając przy tym niezły ubaw.

      – Oj, zamknij się! Jesteście pojebani! – warknęła Jess i odwróciła się na pięcie, kierując się do wyjścia.

      – Jezu, Jess, daj spokój! – krzyknął za nią zirytowany zachowaniem żony Erick.

      – Spieprzaj, palancie!

      Pobiegłam za nią, zatrzymując ją dopiero przy domu. Chwyciłam ją za ramię i gdy się odwróciła, zobaczyłam łzy w jej oczach. Zrobiło mi się przykro.

      – Nie płacz, Jess. – Objęłam ją z całej siły, a ona głośniej załkała w moich ramionach.

      – Oni wszyscy ze mnie drwią, nabijają się! Mam tego dość! Dość, rozumiesz?

      – Ze mnie też, i co? Nie przejmuj się, proszę. – Gładziłam jej plecy, a ona drżała. W tym momencie i ja lekko wkurzyłam się na chłopaków. Ona była przecież w ciąży, nie powinna się denerwować. Może przesadzała, ale taka już była. Z tego, co wiem, zawsze była.

      – Zniszczyli ci suknię i wasze wesele!

      – Wcale nie. Jest cudownie, proszę, wróć tam ze mną i bawmy się dalej. – Odchyliłam się, by na mnie spojrzała. Smutek w jej oczach sprawił, że ja też posmutniałam. Ma takie same oczy jak mój Sedrick.

      – Chcę wrócić do domu. Przepraszam… – Chwyciła mnie za dłonie, bym ją puściła, i ocierając łzy, ruszyła w stronę parkingu.

      – Jess! – krzyknęłam za nią, ale się nie zatrzymała.

      Wsiadła do limuzyny i zamknęła drzwi, po czym najwidoczniej poprosiła kierowcę, by odjechał, bo tak właśnie się stało. Naprawdę zrobiło mi się jej szkoda.

      – Nie przejmuj się nią, Reb. Ona tak zawsze. – Erick wyszedł za mną z namiotu.

      Spojrzałam na niego gniewnie.

      – To twoja żona, która nosi pod sercem twoje dziecko! Powinieneś się czasami opanować! – warknęłam na niego.

      – Weź i ty nie zaczynaj. Hormony jej buzują i tyle! – Erick wywrócił oczami, upijając kolejny łyk piwa.

      – Wiesz, może i buzują jej hormony, ale ty jako mąż powinieneś być bardziej wyrozumiały.

      – Oj, uwierz mi! Jestem bardzo wyrozumiały! – Irytacja w jego głosie była wręcz namacalna.

      – Nie będę ci prawić kazań małżeńskich, bo daleko mi do ideału, ale zastanów się czasem nad swoim zachowaniem wobec niej – powiedziałam spokojnie i chciałam odejść.

      – Skoro nie chcesz prawić kazań, to ich nie praw!

      – Jeśli twoim celem było zrobienie przykrości Jess, to ci się udało, przy okazji mi też zepsułeś humor. – Odwróciłam się i chciałam odejść.

      – Twój idealny mąż, który zawsze cię wspiera i jest wyrozumiały, na pewno cię pocieszy! – dodał Erick, już bardzo wkurzony.

      Spojrzałam na niego żałośnie. Naprawdę nie chciałam się z nim teraz kłócić. Był pijany, więc wylewał na mnie swoje żale.

      – I nie pij więcej, bo ci się mózg lasuje, Walter! – odpowiedziałam i wróciłam do namiotu, do gości i mojego idealnego męża. Tak! Mój mąż był idealny, a Ericka nie powinno to nic obchodzić. Sam zdecydował, że się wycofa. Boże, myślałam, że to już za nami, a on co rusz z czymś wyskakuje. Tak bym chciała, by też był szczęśliwy. Wiem, że Jess jest w stanie go uszczęśliwić, a on sam na siłę wynajduje problemy. Jako mąż i przyszły ojciec powinien się zachowywać nieco inaczej… Mimo że jest gwiazdą rocka, wypadałoby mu chociaż troszkę dorosnąć. Nie wiem, czy mam z nim rozmawiać, czy dać sobie spokój.

      – Jess się obraziła?

      Już w wejściu wpadłam na Seda.

      – Tak. Wróciła do domu… СКАЧАТЬ