Название: Przygoda na jedną noc
Автор: Charlene Sands
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Остросюжетные любовные романы
isbn: 978-83-276-3521-1
isbn:
A Brooks próbował tego bezwzględnego biznesmena zniszczyć bardziej z powodów osobistych niż zawodowych.
Był okres, w którym Brooks wierzył, że Sutton jest ojcem jego i Grahama. Zakładał przy tym, że Winchester porzucił ich matkę, kiedy była z nimi w ciąży, a to przypuszczenie podsycało w nim żądzę zemsty. Okazało się jednak, że się mylił. Testy genetyczne wykazały, że bracia nie są z nim spokrewnieni, ale potwierdziły, że Winchester jest ojcem Carsona. Sutton z ich zmarłą matką, Cynthią Newport, mieli romans. Ona przez pewien czas była jego sekretarką, później zakochali się w sobie.
Miał nadzieję, że Beau Preston odpowie mu na nurtujące go pytania. Po latach, kiedy te pytania nie dawały mu spokoju i po długich poszukiwaniach, by ustalić tożsamość biologicznego ojca, Brooks był gotów na spotkanie z człowiekiem, który go spłodził.
Zatrzymał się na zadaszonym podjeździe przed dużym domem ranczerskim. Na schodach przy wejściu czekał na niego wysoki mężczyzna o przyprószonych siwizną jasnych włosach, ubrany w dżinsy i kowbojską koszulę. Gdy gospodarz na jego widok szybko zbiegł ze stopni, Brooks zauważył, że ruchy tego mężczyzny uderzająco przypominają sposób, w jaki porusza się Graham. Na myśl o tym podobieństwie poczuł ciepło w sercu.
Błyskawicznie wyskoczył z auta i ruszył do swego biologicznego ojca. Stanęli twarzą w twarz: niebieskooki gospodarz miał wydatną szczękę i uśmiechał się szeroko.
– Beau?
– Tak, to ja, synu – odparł ze łzami wzruszenia w oczach. – Nazywam się Beau Preston i jestem twoim ojcem – dodał, kiwając głową.
Brooks odniósł wrażenie, że ojciec lekko się zachwiał, więc żeby go podtrzymać, położył mu dłonie na ramionach. I wtedy Beau cicho się rozpłakał, łapiąc syna w objęcia, jakby ten był małym chłopcem.
– Witaj w domu, chłopcze – powiedział. – Nie mogłem się doczekać. Wybacz, że się rozkleiłem – dodał, ocierając łzy. – Ale nie wyobrażasz sobie, jak bardzo jestem wzruszony. Zapraszam do środka. Czy najpierw cię oprowadzić po domu, czy wolisz zacząć od rozmowy?
– Bardzo chciałbym pogadać.
– W takim razie przejdźmy do bawialni.
Idąc ramię w ramię, minęli przestronny jasny hol zwieńczony potężnymi belkami sufitowymi, w którym drewniany parkiet błyszczał jak lustro, odbijając światło wpadające przez duże okna. Na parapetach okiennych stały donice z kwitnącymi na czerwono gwiazdami betlejemskimi, w domu roznosił się miły sosnowy zapach.
Ojciec wprowadził Brooksa do salonu, gdzie na ścianie wisiał gigantyczny płaski ekran telewizora, w rogu mieścił się duży barek, a kanapy i fotele były obite czarną skórą. Beau najwyraźniej odpoczywał tutaj po długich dniach wypełnionych ciężką pracą.
– Rozgość się. Czego się napijesz? Kawy, mrożonej herbaty, soku pomarańczowego?
– Jeśli to nie kłopot, poprosiłbym o sok – odparł Brooks, siadając na kanapie.
Poranną kawę wypił z Ruby i na myśl, że już nigdy nie spotka tej dziewczyny, poczuł lekkie ukłucie w sercu.
– Nie miałeś problemów z odnalezieniem drogi do Look Away? – spytał Beau, po czym podał mu szklankę soku i usiadł z drugą naprzeciwko niego.
Autentyczna troska, którą Brooks usłyszał w jego głosie i serdeczny uśmiech, z jakim ojciec mu się przypatrywał, sprawiły, że wyzbył się resztek męczącego go przed tym spotkaniem niepokoju.
– Dojechałem tutaj jak po sznurku i muszę powiedzieć, że jestem zachwycony twoim ranczem.
– A ja jestem szczęśliwy, że wreszcie mnie odnalazłeś, chłopcze. Wyglądasz dokładnie tak, jak ja wyglądałem w twoim wieku.
– Masz nas dwóch, mnie i Grahama, mojego brata bliźniaka. Graham uznał, że będzie lepiej, jeśli najpierw zobaczysz się tylko ze mną. Uważał, że gdybyśmy obaj przyjechali, mógłbyś się poczuć zbyt przytłoczony naszą wizytą, bo… jak się chyba domyślasz, mamy do ciebie sporo pytań. Powiedział, że rozmowa w cztery oczy będzie dla ciebie łatwiejsza i że on dołączy do nas później. Dał mi pierwszeństwo, bo to ja byłem tak strasznie zdeterminowany, żeby ciebie odszukać.
– Pozwól, że zacznę od wyjaśnień – powiedział Beau, masując sobie kark. – Z początku nie wiedziałem o waszym istnieniu, chłopcy. Kiedy wasza mama, Mary Jo, uciekła z Cool Springs, nie wiedziałem, że jest w ciąży. Kiedy później zacząłem dostawać anonimowe listy z waszymi zdjęciami, dopatrzyłem się na tych fotografiach tylu podobieństw między nami, że jeśli miałem jakieś wątpliwości, czy jesteście moimi synami, to szybko się one rozwiały. Tak więc poruszyłem niebo i ziemię, żeby odnaleźć Mary Jo. I was, moje dzieci.
– Wciąż nie mogę przywyknąć do tego, że nasza mama miała na imię Mary Jo. Bo w swoim późniejszym wcieleniu, czyli w tym, w jakim myśmy ją znali, nazywała się Cynthia Newport.
– Z Mary Jo łączyła mnie ogromna i odwzajemniona miłość. Wasza mama musiała być śmiertelnie przerażona, skoro odważyła się na tak desperacką ucieczkę. Ten drań jej ojciec… – Beau na chwilę zawiesił głos. – Przepraszam, że tak nazywam człowieka, który koniec końców jest waszym dziadkiem, ale był z niego prawdziwy potwór. Mary Jo uważała, że gdyby się dowiedział o jej związku ze mną, zabiłby nas oboje. Robiłem wszystko, co było w mojej mocy, żeby ją zapewnić, że zdołam nas obronić. Widać jednak, że nie zdołałem jej przekonać. Kiedy stwierdziła, że jest w ciąży, uciekła w panicznym przerażeniu. Aż trudno sobie wyobrazić, jaka musiała być wtedy zrozpaczona. Spodziewała się bliźniąt i znalazła się sama jak palec. Bała się, że gdyby jej ojciec się dowiedział, że jest w ciąży, tak by ją skatował, że z pewnością straciłaby dziecko.
Nie wiedziałem, że zmieniła nazwisko, by zacząć nowy rozdział w życiu – ciągnął Beau.– I nie miałem pojęcia, że spodziewa się dziecka, bliźniąt jak się okazało. Ale chcę to podkreślić z całą mocą, że robiłem wtedy wszystko, żeby trafić na jej ślad. Rzecz w tym, że szukałem Mary Jo Turner, podczas gdy ona zmieniła tożsamość i nazywała się Cynthia Newport.
– Rozumiem i o nic nie zamierzam cię winić. Ale przyznaję, że dopiero teraz próbuję się z tym wszystkim uporać. I też nie będę ukrywał, że odnalezienie ciebie stało się moją obsesją.
– Cieszę się, synu, że nie dałeś za wygraną i zdołałeś mnie w końcu odszukać.
– Nie było to łatwe, bo mama dla dobra mojego i braci wolała swoją przeszłość zachować w tajemnicy. Wszystko, co się z nią wiązało, ukrywała przed nami. Ale ani Graham, ani ja, ani też nasz młodszy przyrodni brat Carson nie możemy mieć za to do niej żalu. Chowaliśmy СКАЧАТЬ