Название: Zemsta i przebaczenie Tom 1 Narodziny gniewu
Автор: Joanna Jax
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Поэзия
isbn: 978-83-7835-553-3
isbn:
Następnego ranka dziwne uczucia targały każdym z uczestników libacji w Gastronomii. Walter von Lossow miał potwornego kaca i niewiele pamiętał z poprzedniej nocy. Wiedział, że przyszedł do hotelu z trzema fordanserkami, których imion nie pamiętał, a ich twarze zdawały się rozmazanymi plamami.
Natomiast jego kompan od stolika, Igor Łyszkin, od południa szykował się na spektakl w Czarodziejskim Flecie. Nie wiedział, jak zaimponować takiej kobiecie, jaką stała się Hanka Lewin, jednocześnie czuł obrzydzenie na myśl, że miałby przed nią udawać kogoś, kim nie był. Lewinówna pięła się po szczeblach kariery, skupiała wokół siebie wszystkich mężczyzn, których nienawidził, i śmiała się z jego światopoglądu. A jednak poprzedniego wieczoru zdołał w niej odnaleźć prostą, swojską dziewczynę, która potrafiła mieć cięte riposty i głośny śmiech, nieprzystający do takiej diwy jak ona. Kogo zatem miał zagrać tego wieczoru, żeby ją uwieść? Po kilkugodzinnych przemyśleniach, wątpliwościach i miotaniu się niczym wygłodniałe zwierzę w klatce doszedł do wniosku, że będzie po prostu sobą, Igorem Łyszkinem. Jeśli go zechce, to takim, jakim był. Jeśli nie, niech idzie do diabła z którymś z tych wymuskanych paniczyków.
Julian Chełmicki, gdy otworzył oczy, pomyślał, że jego największym pragnieniem jest wymazanie poprzedniego dnia z kalendarza. Dotychczas Adrianna była w jego sercu, niczym constans, piękna, zmysłowa i słodka. I nawet jeśli dopuszczał się rozpustnych czynów, nie miały one wpływu na jego uczucia. Ot, czasami wraz z kolegami korzystali z usług cór Koryntu, które nie pozostawiały najmniejszego śladu ani w sercach, ani w umysłach, i na ich szczęście również na przyrodzeniach. Tymczasem spotkanie z jedną z nich miało odwrotny skutek i kompletnie przewróciło mu w głowie. „Kim jesteś, Alicjo Ross?” – pytał siebie, używając jej scenicznego pseudonimu, jakby bał się nawet w myślach nazywać ją prawdziwym nazwiskiem. Julian tak bardzo nie chciał, żeby śliczna, zielonooka Alicja była tym, kim była. Warszawską cichodajką, którą mógł mieć każdy. Nawet jeśli nią była, dlaczego właśnie jego uparcie ciągnęła do łóżka, by potem zostawić zapłatę na stole i wyjść. Chciała go upokorzyć, to pewne, ale nie rozumiał po co i nie wiedział dlaczego. Gdyby była w nim zakochana albo odrobinę go lubiła, nie stawiałaby go w takiej sytuacji. A jednak wciąż słyszał jej rozpaczliwy głos, żeby przestał, czuł odciśniętą na policzku jej drobną dłoń i jak napina ciało pod jego ciężarem. Była dziwką, a nie zachowywała się jak one. Te kobiety nie płakały, były znudzone albo wulgarne, ale na pewno nie przejęte obcowaniem z mężczyzną. A przede wszystkim nie pogardzały zapłatą, nawet jeśli odczuwały przyjemność.
Hanka o poranku podśpiewywała, zastanawiając się, czy już będzie rozpoznawana na ulicy, co napiszą dzisiejsze gazety i czy Wojnicz wyprzeda wszystkie bilety na trzy miesiące naprzód. Coraz mocniej czuła, że powoli przestaje pasować do Czarodziejskiego Fletu. Ten mały teatrzyk, wciśnięty w oficynę pomiędzy cukiernią a księgarnią, okres świetności miał już za sobą. Nieremontowany od dwudziestu pięciu lat, sprawiał wrażenie podrzędnego wodewilowego teatrzyku dla biedoty. Krzesła się chwiały, ich pokrycie było mocno powycierane, nawet gdzieniegdzie przetarte, a na premiery wypożyczano fotele z innych miejsc, by co ważniejsi goście nie pouciekali, zanim zacznie się spektakl. Wojnicz specjalnie ustawiał rampy tak, aby broń Boże światło nie padało na widownię. W przeciwnym razie widzowie ujrzeliby nie tylko sfatygowane krzesła, ale również sczerniały parkiet, zdeptane chodniki i ściany pokryte sadzą, która pamiętała czasy, gdy teatrzyk nie miał jeszcze elektryczności. Kurtyna była spłowiała do tego stopnia, że nikt nie byłby w stanie odgadnąć jej pierwotnego koloru, a deski sceny łatano naprędce, gdy któraś pękała. Zaplecze nie prezentowało się lepiej. Garderoby były zbyt małe, by w jednej pomieścić szóstkę dorodnych dziewcząt, a krawca umieszczono w składziku na szczotki, bo zabrakło pomieszczeń nadających się do użytku. Dyrektor Wojnicz zaś wolał inwestować w dobrych artystów niż w remont tego przybytku i wszystko, co zlecał do naprawy, nosiło znamiona prowizorki.
Hanka jednak wierzyła, że trafi się ktoś, kto wyzwoli ją z oków niezbyt uczciwej umowy i będzie mogła dostać angaż w bardziej wykwintnym teatrze. Hrabia Niechowski mógłby jej w tym pomóc, a myśl, że zrobiłby to tylko wówczas, gdyby została jego kochanką, nie odstręczała jej. Dotychczas nie mogła się przemóc, by oddać komuś wianek, mimo że była starsza od Alicji, która mogła poszczycić się już niezłą kolekcją kochanków, i to w niedługim czasie. Fakt, że była wciąż dziewicą, mógłby tylko podnieść jej notowania na rynku panien i, co tu dużo mówić, wkraczała w wiek, gdy mówiono o starych pannach. Wiedziała, że jej młodzieńcza miłość do Jakuba Mosela była jedynie ułudą i czekała, aż pojawi się następna. Wielka, szalona i wzajemna. Tymczasem minęło pięć lat, a jej serce wciąż było zimne. Bardziej ekscytowała ją scena i nowe piosenki niż kolejni wielbiciele. Więc jeśli miała już spotkać się z czymś, co nieuniknione, to dobrze byłoby przy okazji ugrać coś dla swojej kariery. Dlatego tej nocy postanowiła, że hrabia Niechowski będzie musiał zapłacić bardzo wysoką cenę za jej cnotę. I albo to będzie prawdziwa trampolina do sukcesów scenicznych lub filmowych, albo małżeństwo.
Była tak pochłonięta swoim chytrym planem, że nawet nie zauważyła cichej rozpaczy swojej przyjaciółki. Zerkała co prawda na jej pobladłą twarz, ale nie ośmieliła się zadawać pytań. Czuła przez skórę, że nie tak powinno wyglądać oblicze kobiety, która spędziła noc z ukochanym. A może Alicja była zazdrosna albo bała się, że ich drogi kiedyś się rozejdą? Wolała porozmawiać z nią na ten drugi temat.
– Alicja, pamiętaj, jak uda mi się wyrwać z tej nory, zabiorę cię ze sobą – powiedziała ciepło.
– Uda ci się, jestem pewna. Ale nie myśl o mnie, poradzę sobie i nie będę miała ani krzty żalu, ani zawiści w sobie – odpowiedziała smutno.
– Ale ja będę się lepiej czuła, jeśli i tobie się uda. – Uśmiechnęła się.
Po chwili jej twarz stężała. Najwyraźniej dzisiaj jej przyjaciółce nie w głowie była praca i atrakcyjne gaże. Podeszła do niej i tylko przytuliła. Nie wiedziała, co zaszło i nie znalazła też słów, aby powiedzieć jej coś pokrzepiającego.
– Hanka, jestem taka nieszczęśliwa – powiedziała cicho Alicja. – Tak bardzo, że wolałabym jutra nie dożyć.
– Nie pleć. – Hanka pogłaskała ją po głowie. – Minie ci, jak i mi minęło. Dzisiaj już się z tego śmieję, jak szalałam za Moselem, a każde jego spojrzenie powodowało, że w głowie już za mąż wychodziłam. Nie warto rozpaczać za chłopami. Jest tyle pięknych rzeczy na świecie, miejsc, które warto zobaczyć, spektakli, które wywołują emocje, i tylu niesamowitych mężczyzn, że nie starczy czasu, żeby każdego popróbować. Sama mi kiedyś wyrzucałaś naiwność, namawiałaś na wyjazd, żebym poznała świat i życie. Tymczasem, gdy ja zrobiłam krok naprzód, ty kręcisz się jak bąk. Miałaś rację, moja droga przyjaciółko, i żałuję, żeś nie skorzystała z rad, których sama mi udzielałaś.
– Hanka, СКАЧАТЬ