Название: Dawid z Jerozolimy
Автор: Louis de Wohl
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Историческая литература
isbn: 978-83-810-1236-2
isbn:
Dawid szarpnął struny harfy i zaczął śpiewać. Słowa zdawały się przychodzić same.
„O Panie, nasz Boże,
jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi!
Gdy patrzę na Twe niebo, dzieło Twych palców,
księżyc i gwiazdy, któreś Ty utwierdził:
czym jest człowiek, że o nim pamiętasz,
i czym – syn człowieczy, że się nim zajmujesz?”1
Czysty, młody głos niósł się swobodnie w stronę domu i matka uśmiechnęła się do siebie. Śpiew popłynął ponad murem, a w sąsiednich domach mężczyźni porzucili swoje zajęcia i stanęli w drzwiach, by posłuchać. Dawid śpiewał:
„Chwałą i czcią go uwieńczyłeś.
Obdarzyłeś go władzą nad dziełami rąk Twoich;
O Panie, nasz Panie,
jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi!”
Sam Bóg był kwintesencją królewskości. Nikt nie mógł zostać królem bez Jego woli. To uświęcało króla Saula.
Dawid znów przesunął dłonią po włosach. Balsam wydzielał mocny, a zarazem słodki zapach... Prorok przybył z Rama, co najmniej dwa dni podróży, długiej i trudnej dla tak starego człowieka. W połowie drogi między Rama i Betlejem znajdowała się Gibea, królewski zamek-twierdza z potężnymi murami i wieżami strażniczymi, wysoko na skalistym płaskowyżu jak orle gniazdo. Musiał przejść koło zamku. Może go dostrzegli i poznali żołnierze króla! Jeżeli tak, w powietrzu wisiało prawdziwe zagrożenie, nie tylko dla domu Jessego, lecz także dla proroka. Dlaczego wystawił się otwarcie na takie ryzyko? Czego chciał od Dawida, syna pasterza Jessego?
Kiedy wrócił do domu, zastał matkę czekającą na niego w drzwiach. Pocałowała go na przywitanie.
– Nikt nie śpiewa tak jak ty – powiedziała.
– Zabiłem lwa – oznajmił w odpowiedzi.
Złożyła dłonie w geście przestrachu.
– Dawidzie! Czy on... Jesteś ranny?
– Nie, matko.
Uśmiechnęła się z uczuciem ulgi i dumy.
– Co na to twój ojciec?
– Zapomniałem mu powiedzieć.
W trzy dni później do Betlejem przybył Nahum syn Sychara, chudy starszy mężczyzna ze starannie utrzymaną siwą brodą. Jechał na ośle okrytym kolorową, bogato haftowaną derką, a na szyi miał złoty łańcuch, który dał mu król. Jesse przyjął go z wszystkimi honorami należnymi doradcy króla. Zabito dla niego jagnię i wykopano z ziemi gliniane naczynie z najlepszym winem, które leżakowało tam przez długie lata. Przy stole rozmawiano o niefortunnym zdarzeniu na pustyni Negew, potyczce między oddziałem Filistynów i paroma izraelskimi rolnikami. Po obu stronach byli ranni – na szczęście nikt nie zginął. Najbardziej przykrym następstwem było jednak to, że Filistyni znów podnieśli cenę metalu.
– Wykorzystują każdą sposobność, by podnieść ceny – westchnął Nahum syn Sychara. – Dobrze wiedzą, że nie mamy wyboru i musimy płacić.
Jesse pokiwał głową.
– Szkoda, że nie ma kowali w Judzie i Izraelu.
Każdy nóż, każdą kosę, nawet każdy lemiesz musieli kupować po wysokich cenach od kowali filistyńskich. Filistynom nie wolno było sprzedawać broni mieszkańcom Judy i Izraela, więc ci musieli polegać w walce na maczugach, procach i zaostrzonych drewnianych palach, jeśli nie udało im się zdobyć wojennych łupów.
– Król nie sądzi, że ten incydent będzie miał poważne konsekwencje – odpowiedział gość na niespokojne pytania Jessego. – Przynajmniej nie teraz. Filistyni prowadzą między sobą wojny klanowe. Ale król... – urwał. – Mam dla ciebie wiadomość od niego, Jesse – podjął, spuszczając wzrok.
Pan domu zbladł.
– Synowie, zostawcie nas samych – polecił.
Nahum syn Sychara podniósł jednak dłoń.
– Najmłodszy niech zostanie – rzekł.
Dawid odwrócił się. Sprawiał wrażenie bardzo spokojnego, ale oczy mu płonęły. Jego bracia też się nie poruszyli.
– To dotyczy jego – ciągnął Nahum syn Sychara.
– Dotyczy... Dawida? – wyjąkał Jesse. – Skąd król wie o Dawidzie?
Eliab, Szamma i pozostali oddalili się w milczeniu.
– Mam rozkaz przyprowadzić go do króla – oznajmił Nahum syn Sychara, głaszcząc siwą brodę.
Jesse zesztywniał.
– Do króla! – powtórzył schrypniętym głosem. – Ale dlaczego? Co on zrobił?
– Co zrobił? – Królewski doradca uśmiechnął się. – Jeszcze nic.
Jesse przetarł czoło szerokim rękawem szaty.
– Nie rozumiem – wymamrotał.
Doradca bawił się złotym łańcuchem na szyi.
– Król mnie słucha – rzekł z odcieniem dumy. – Mogę powiedzieć, że cieszę się większym jego zaufaniem niż inni. Biedny król – nie jest mu łatwo od... zdarzenia między nim a prorokiem. Znasz Samuela, prawda?
– Każdy w Judzie i Izraelu go zna – odparł ponuro Jesse. Czy Nahum syn Sychara bawił się z nim w kotka i myszkę?
– Nikt dokładnie nie wie, co się wtedy stało – ciągnął doradca. – I może lepiej nie zadawać zbyt wielu pytań. Ale od tamtego zdarzenia, od... hmm, różnicy zdań między królem i Samuelem, my, dworzanie, nie zawsze mamy lekko. – Wzruszył wymownie ramionami. – Król jest wielkim człowiekiem, ale nie jest szczęśliwy. Rzadko się uśmiecha. Smuci się... wybucha nagle gniewem... jednym słowem, cierpi. I dlatego pomyślałem o twoim najmłodszym...
– Nahumie synu Sychara, wciąż cię nie rozumiem – odparł udręczony Jesse.
– Król jest bardzo podejrzliwy – wyjaśnił doradca. – Wszędzie wokół siebie widzi wrogów... intrygi... spiski. Wie, że ludzie przychodzą СКАЧАТЬ