Автор: Thomas Sowell
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: О бизнесе популярно
isbn: 978-83-907621-6-6
isbn:
Opaczne pojmowanie zysku, jako „dodatkowej opłaty" dołożonej arbitralnie do ceny dóbr czy usług dotyczy nie tylko ludzi prostych, niewykształconych. Podobną ignorancją popisali się wysoce wykształceni George Bernard Shaw i Karol Marks. Nawet dzisiaj wysokim zyskom, kojarzącym się wielu ludziom z wysokimi cenami, przypisuje się często motyw zwykłej „chciwości". Tymcza sem gros największych fortun Ameryki powstało dlatego, że ktoś zapragnął obniżyć ceny do minimum, by dzięki temu przyciągnąć jak największą liczbę nabywców produkowanych przez siebie wyrobów. W przypadku samochodów postąpił tak Henry Ford, w odniesieniu do ropy naftowej – Rockefeller, sieć sklepowa A&P zrobiła tak w handlu spożywczym, Alcoa – w produkcji aluminimum, zaś Sears, Wal-Mart czy inne super- i hipermarkety – w odniesieniu do reszty handlu.
Sieci supermarketów w systemie kapitalistycznym mogą mówić o dużym szczęściu, jeśli uda im się zarobić na każdym dolarze, na czysto jednego centa. Te pojedyncze centy, poprzez system kas, do których każdego dnia wpływają setki, tysiące dolarów, składają się z jednej strony na znaczący ilościowo „zwrot na inwestycji" w supermarket, z drugiej zaś nie obciążają zbytnio ceny płaconej przez konsumenta. Zakładając, że cała zawartość sklepu sprzedawana jest przez około dwa tygodnie, każdy taki jeden cent zarabiany na dolarze staje się „ćwiartką" (moneta 25 centowa – przyp. tłum.), a właściwie 26 centami w skali roku, gdyż każdy dolar obracany jest przez rok 26 razy.
W systemie socjalistycznym tego jednego centa nie będzie, nie będzie jednak także presji na kierownictwo firmy, aby trzymało koszty pod kontrolą. Konsument w kraju socjalistycznym, płacąc 2 dolary za towar, za który konsument w kraju kapitalistycznym płaci jednego dolara, ma pewność, że ani cent z jego dwóch dolarów nie idzie do kieszeni kapitalisty w postaci zysku. Jest to doprawdy niewielka pociecha w porównaniu z niższym standardem życia, jaki jej towarzyszy.
Większości ludzi zapytanych, jaka ich zdaniem jest stopa zysku osiąganego przez biznesmenów, wydaje się, że jest ona znacznie wyższa niż jest w rzeczywistości. W latach 1978 – 1998 stopa zysku amerykańskich korporacji oscylowała pomiędzy ok. 6 proc. i 13 proc. w skali rocznej. W ciągu 30 lat kończących się na roku 1998 zyski wielkich spółek (po podatku) nie przekroczyły nigdy 9 proc. całości dochodu osiąganego przez Amerykanów, a przez większość tego okresu znajdowały się poniżej 6 proc. rocznie. Jednakże nie zrozumienie roli zysku dotyczy nie tylko jego bezwzględnej wysokości, równie wiele nieporozumień odnosi się do roli, jaką pełni on w gospodarce sterowanej cenami, gdzie jest zarówno zachętą do działania, jak i służy do wprawiania cen w ruch. Co więcej, gros ludzi nie zdaje sobie sprawy z istnienia różnicy pomiędzy zyskiem osiąganym na inwestycji a zyskiem osiąganym ze sprzedaży danego produktu.
Stopa zysku
Zysk ze sprzedaży różni się dość zasadniczo od zysku stanowiącego zwrot na inwestycji. Jeśli dany sklep nabył w hurcie jakiś artykuł za 10 dol., a sprzedaje go za 15 dol., mogłoby się wydawać, że jego zysk na każdym sprzedanym artykule wynosi 5 dol. Tymczasem sklep musi przecież zapłacić ludziom, którzy w nim pracują, musi zapłacić elektrowni, która dostarcza oświetlenia, energii do wprawienia w ruch kas czy innych urządzeń, a także dostawcom innych usług, bez których sklep nie byłby w stanie funkcjonować. Zyskiem netto nazywamy ilość pieniędzy jaka pozostała po opłaceniu tych wszystkich wydatków. Jest ona z reguły znacznie niższa niż zysk brutto. W dalszym ciągu nie jest to jednak tożsame z „zyskiem na inwestycji".
Załóżmy, że ktoś inwestuje 10 000 dol. i chciałby wiedzieć, ile wynosi jego stopa zwrotu (zysku) na tejże inwestycji, bez względu na to, czy ulokował te pieniądze w sklepach, nieruchomościach, akcjach czy obligacjach. Zysk ze sprzedaży nie jest tym zyskiem, na którym nam najbardziej zależy. Jest nim natomiast zysk osiągnięty w stosunku do całości zainwestowanego w interesujący nas biznes kapitału. Towar można sprzedać za cenę znacznie wyższą od tej, jaką za niego zapłaciliśmy, a mimo to – jeśli zalegał on na półkach sklepowych przez wiele długich miesięcy – może się okazać mniej zyskowny niż inne artykuły, na których „marża" nie była tak wysoka, lecz za to sprzedawały się w przeciągu tygodnia. Sklep sprzedający pianina osiąga na każdej sprzedaży niewątpliwie wyższy procentowo zysk niż sprzedająca chleb piekarnia, jednakże pianino – zanim zostanie sprzedane – zalega w sklepie znacznie dłużej, niż chleb zalega w piekarni. Gdyby chleb miał czekać na nabywcę tak długo, jak pianino, dawno by się zepsuł.
Sieć sklepów spożywczych, która zakupiła chleb za 10 000 dol. otrzymuje swoje pieniądze z jego sprzedaży znacznie szybciej niż sklep sprzedający pianina, który za takie same 10 000 dol. nabył instrumenty. Jeśli sprzedawca pianin chce osiągnąć na swojej inwestycji 10 000 dol. taką samą stopę zysku, jaką osiąga piekarz, musi nakładać na sprzedawane przez siebie pianina wyższą marżę. Dzięki temu, że supermarket otrzymuje swoje pieniądze z powrotem znacznie szybciej, jest w stanie zainwestować je powtórnie i to kilkakrotnie w ciągu roku, kupując za te same pieniądze nowy chleb lub inne towary spożywcze. W ciągu roku te same pieniądze reinwestowane są w supermarkecie parokrotnie, zarabiając za każdym razem określony zysk. Dzięki temu, nawet jeden cent zarobiony na sprzedaży towarów wartości jednego dolara może przynieść w konsekwencji znacznie więcej zysku, niż przynosi go sprzedaż jednego pianina przy znacznie wyższej marży, lecz za to o wiele wolniejsza.
Zysk na sprzedaży oraz zysk na inwestycji to nie tylko dwa różne pojęcia. Bardzo często mogą się one poruszać w przeciwnych kierunkach. Jedna z tajemnic ogromnego sukcesu finansowego sieci sklepów spożywczych A&P w latach 1920. leżała w tym, że dzięki świadomej decyzji kierownictwa firmy, dla uzyskania wyższego zysku na inwestycji, zminimalizowano zysk na sprzedaży jednostkowej. Z nowymi, niższymi cenami osiągniętymi dzięki minimalizacji zysku jednostkowego, sieć A&P była zdolna przyciągnąć do swoich placówek większą ilość konsumentów. Większa ilość konsumentów to większy wolumen sprzedaży, a to oznaczało wyższy profit całkowity, czyli wyższy zwrot na inwestycji. Zarabiając jedynie kilka centów na dolarze, przy około 30-krotnym obrocie zapasami w ciągu roku, stopa zysku sieci A&P sięgała zenitu. Strategia niskiego zysku jednostkowego przy wysokim wolumenie sprzedaży stała się standardem obowiązującym odtąd w branży spożywczej i innych przedsięwzięciach handlowych. W późniejszych czasach ogromne hipermarkety były zdolne jeszcze bardziej ograniczyć margines zysku jednostkowego, co przy wzrastającym wolumenie sprzedaży doprowadziło do spadku cen, a w konsekwencji do pozbawienia A&P jej dominującej pozycji.
KOSZTY PRODUKCJI
Ponieważ zysk stanowi różnicę pomiędzy tym, co płaci konsument, a tym, ile kosztuje wyprodukowanie danego towaru i jego dystrybucja, nie bez znaczenia jest precyzyjna znajomość tego, co składa się na koszty. Niestety, w odniesieniu do kosztów panuje równie wiele nieporozumień, co w kwestii zysków.
Po pierwsze, nie istnieje coś takiego, jak jeden, określony „koszt wytworzenia danego towaru czy usługi". Henry Ford udowodnił wiele lat temu, że koszt wyprodukowania samochodu w przypadku, gdy produkuje się 100 pojazdów różni się znacznie od kosztu produkcji w sytuacji, gdy wynosi ona 100 tys. szt. W przypadku masowej produkcji samochodów opłaca się zainwestować w drogie taśmy i maszyny, gdyż ich koszt w przeliczeniu na jeden samochód, o ile tych samochodów będzie wiele, okaże się stosunkowo niewielki. Jeśli jednak uda nam się sprzedać jedynie połowę ilości wyprodukowanych samochodów, koszt maszyn produkcyjnych w przeliczeniu na jeden sprzedany pojazd СКАЧАТЬ