Название: Niespokojny płomień
Автор: Louis de Wohl
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Биографии и Мемуары
isbn: 978-83-257-0653-1
isbn:
– Jeśli – powtórzył z rozpaczą Alipiusz. – Nawet to nie jest pewne? Nie możesz tego zrobić, Augustynie. Nie możesz!
– Nie rozumiem cię, Alipiuszu. Nawet gdybym chciał zostać, byłoby to niezwykle niemądre z mojej strony. Romanianus okazał niezwykłą hojność i zapłacił za moją naukę tutaj. Zawsze wiedziałem, że pewnego dnia odwdzięczę mu się za to nauczaniem jego syna. Nie mogę mu odmówić. Zresztą sam też chcę wracać. To wszystko jest bardzo proste.
– Bardzo proste – Alipiusz z goryczą pokiwał głową. – A mój ojciec właśnie sprzedał część majątku, żebym miał pieniądze na kontynuowanie studiów. Nie mogę więc nagle powiedzieć, że chcę wracać do Tagasty. Muszę tu zostać.
– Oczywiście, że musisz – zgodził się Augustyn lekko. – Wszyscy mamy w życiu obowiązki.
Coś zaskoczyło w umyśle Alipiusza.
– Mamy obowiązki? – powtórzył zgryźliwie. – To powiedz w takim razie jakie masz obowiązki wobec Melanii? No powiedz mi, Augustynie.
Twarz Augustyna pociemniała.
– Są sprawy, które cię nie dotyczą, Alipiuszu – stwierdził zimno.
– To bardzo proste. Twoim obowiązkiem jest oczywiście to, co ci najbardziej dogadza! – wykrzyknął Alipiusz nie zdoławszy się dłużej powstrzymać. – Była dla ciebie dość dobra, póki miała ładne, smukłe ciało, prawda? A teraz nie chcesz jej nawet widywać! Nie chcesz, żeby ci zawracała głowę. Wpadasz w furię, kiedy biedaczka otwiera usta. I dlaczego? Ponieważ nie wypływa z nich filozofia? Nie bądź głupi. To dlatego, że brzydzi cię teraz jej wygląd. Uciekasz od niej. I chcesz dalej prowadzić intelektualne dysputy z tym całym Harmodiuszem. Orestes i Pylades! Wzruszające. Ale nie nazywaj tego obowiązkiem, bardzo cię proszę.
Oczy Augustyna zwęziły się w szparki. Zbladł nawet bardziej niż Harmodiusz.
– Po tym, co usłyszałem, będzie mi jeszcze łatwiej wyjechać – powiedział z zawziętością. – Z całą pewnością nie będę za tobą tęsknił. Chodź, Harmodiuszu. Nie mam nastroju na wulgarność.
Harmodiusz posłusznie wstał, ale położył Augustynowi rękę na ramieniu.
– Nie rozstajmy się w ten sposób – poprosił.
– To sprawa pomiędzy mną a Augustynem – warknął Alipiusz. – Niech się w nią nikt nie miesza.
– Nikt się nie miesza, możesz być spokojny – odparł Augustyn zimno. – Chodź, Harmodiuszu. – W progu odwrócił się raz jeszcze. – Do widzenia, Honoratusie – powiedział. – Idź do Bahrama. Idź do niego zaraz.
A potem wyszedł razem z Harmodiuszem.
– Co za szkoda – powiedział Honoratus cicho. – No ale wiesz, zachowałeś się wobec niego bardzo niegrzecznie.
– Nie chcesz, żebym dalej był niegrzeczny? To nie mówmy o tym więcej.
– Nie będziemy – zgodził się Honoratus. – Chyba lepiej już pójdę...
– Dokąd?
– Do Bahrama. Chcę się dowiedzieć więcej o tym wszystkim. Idziesz ze mną?
– Nie. – Na pogodnej zwykle twarzy Alipiusza pojawił się ośli upór. – Nigdzie nie idę.
Pożegnali się skinieniem głowy.
Alipiusz ruszył ulicą bankierów, a potem skręcił w lewo, minął świątynię Junony i zatrzymał się w wąskiej małej uliczce, gdzie Grek Girgydes otworzył jadłodajnię.
Wszedł do środka, usiadł i skinął na kelnera.
– Podwójna porcja pieczonej jagnięciny – zażądał ponuro. – I żadnych warzyw. W ogóle żadnych. I wino. Mamertyńskie... Trzy kubki, od razu.
Wino podano jako pierwsze. Alipiusz wychylił szybko wszystkie trzy kubki.
Kiedy kelner przyniósł mięso, zamówił kolejne trzy porcje wina. Gdy je przyniesiono zjadł już mięso i zamówił dokładkę.
– Słyszałeś kiedyś o Królestwie Ciemności? – spytał.
Niewolnik nie słyszał. Pochodził z Syrii, a wierzył trochę w sławną Dianę z Efezu. Ponieważ bardzo przypominała Tanit, złożył jej w ofierze gołębia, aby skłoniła pewną pomywaczkę, by dostrzegła jego wdzięki.
– Ono jest we mnie – stwierdził Alipiusz ponuro. – Jestem go pełen. Karmię je tą jagnięciną i daję mu do picia wino.
Wychylił następny kubek.
– Cudowna trucizna – mruknął. – Ktoś ją we mnie pije. Albo coś. Będę emanował małymi diabłami. To dobra rzecz, emanować małymi diabłami. W ten sposób pozbywasz się ich z siebie. Powiedziałem, że chcę więcej mięsa, prawda?
Niewolnik pobiegł do kuchni.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.