Название: Niespokojny płomień
Автор: Louis de Wohl
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Биографии и Мемуары
isbn: 978-83-257-0653-1
isbn:
– Za pomocą rozumu?
– Przyjacielu, wszystkich nas straszono w dzieciństwie okrutnymi przesądami, abyśmy przyjęli jakąś wiarę. Narzucano ją naszym nierozwiniętym jeszcze umysłom, używając do tego autorytetu. Dopiero teraz nauczyłem się nie wierzyć w nic, póki prawda nie zostanie dogłębnie przedyskutowana i dowiedziona. I tego właśnie zamierzam od tej pory nauczać.
Zapadła cisza. Nie można temu zaprzeczyć, pomyślał Honoratus. Zauważył, że Alipiusz patrzy na niego z takim wyrazem twarzy, jakby mówił: „A nie mówiłem?”. Szybko odwrócił wzrok.
– Brzmi to pięknie – powiedział bez przekonania. – Ale jak to wygląda w praktyce?
– Teoria i praktyka to jedno i to samo – odparł Augustyn. – Jeśli twoja teoria jest prawdziwa, musisz ją przyjąć, a skoro ją przyjmujesz, będziesz działać zgodnie z nią. Nie zmuszałem Alipiusza, żeby został manichejczykiem. Nie zmusiłem Harmodiusza do przyłączenia się do nas, strasząc go piekłem. Przekonałem ich za pomocą logiki.
– Słyszałem, że cesarz nie lubi manichejczyków – powiedział Honoratus ostrzegawczo. – Być może zostanie przeciw nim wydany edykt.
– Cesarz lubi jeść mięso – burknął Alipiusz.
– Cesarz jest bardzo daleko stąd – uśmiechnął się Augustyn. – I otaczają go tacy ludzie, o jakich właśnie mówiłem – ludzie, którzy nawet jemu narzucają prawa przesądów, wymachując mieczem boskiej władzy. Duchowo cesarz jest niewolnikiem – jak nimi byliśmy my wszyscy. I pamiętajcie, że kiedyś cesarze rzymscy nie lubili również chrześcijan, a nie powstrzymało to szerzenia się tej wiary. Podbiła nawet Rzym cezarów.
Honoratus podrapał się w głowę.
– Ale słyszałem, że nim to się stało, życie chrześcijan nie było zbyt przyjemne.
– Prześladowania religijne ustały – stwierdził Augustyn z wielką pewnością siebie. – Żyjemy teraz w bardziej oświeconych czasach. A skoro poruszyłeś temat doczesnych niedogodności, rozważmy również korzyści. Nie jesteśmy jeszcze masowym ruchem i zapewne nigdy się nim nie staniemy, chyba że poziom umysłowy przeciętnego człowieka podniesie się dziesięć razy. Jesteśmy elitą. Większość naszych członków posiada wysoką, a często bardzo wysoką pozycję i nie trzeba chyba dodawać, że zawsze jesteśmy gotowi sobie pomagać. Używam tego argumentu jedynie dlatego, że wspomniałeś o potencjalnych niedogodnościach. To nie może i nie powinno wpływać na twoją decyzję.
– Moją decyzję?
– No tak. Oczywiście będziesz jednym z nas. Twój umysł jest zbyt dobry byś godził się na tyranię narzuconych przesądów. Dość często krzyżowałem z tobą miecze, żeby wiedzieć.
Bardzo elegancko powiedziane, pomyślał Alipiusz. Już go dostał. Patrzcie, niemal mruczy jak kot. No cóż, mnie nie musiał schlebiać. Chciałbym tylko wiedzieć co zrobił Harmodiuszowi. Widzicie? Nadchodzi... Jedyna doktryna, która wyjaśnia wszechświat, rozwiązanie problemu istnienia zła. Nawet ja jestem w stanie ją pojąć. To ma sens. „Wina” jest niczym więcej, jak czymś, co wpoili ci w dzieciństwie ludzie, którzy chcieli tobą rządzić za jej pomocą. To jest w tym wszystkim najlepsze – tyle ci zdejmuje z głowy. Możesz patrzeć jak walczą w tobie dwie wrogie armie, możesz usiąść i je obserwować, jak rozumny obserwator, zamiast patrzeć na siebie i czuć się tak, jakbyś sam sobie pluł w twarz. Nie musisz czołgać się na kolanach do kapłanów i wyznawać swoich grzechów jak chrześcijanie i przyjmować pokutę od jakiegoś rozgniewanego białowłosego starca, który już dawno zapomniał jak smakuje zakazany owoc. Może właśnie to przekonało Augustyna...
Ale oczywiście najbardziej liczy się prawda. A wiedziałeś, że to prawda, ponieważ wyjaśnia samo istnienie zła. Nic innego nie wyjaśnia jego istnienia. Do Honoratusa też to już zaczyna docierać. To nieuniknione. Już teraz ma ten urzeczony wyraz twarzy. Augustyn przemawia jak Demostenes, który wreszcie wyjął z ust kamyki.
Biedna Melania miała rację. Mógłbyś go słuchać i patrzeć jak przemawia przez cały dzień i nigdy nie mieć dosyć. Nie powinien jej za to wyklinać. Dziewczyna powiedziała po prostu prawdę.
Tylko Harmodiusz wydawał się nie słuchać. Siedział blady, z na wpół przymkniętymi oczami. Ceremonia musiała go wyczerpać. Wydawał się wycieńczony. Zapewne chodzi o to, jak silną ktoś miał wiarę. Jeśli miał silną, to było bolesne przeżycie, jak wtedy, gdy medyk wyrywa ci ząb.
Augustyn wyczuł chyba, co się dzieje z Harmodiuszem, ponieważ opiekuńczym gestem położył mu dłoń na ramieniu. Ale wzrok miał wbity w Honoratusa.
– Przekazuję ci teraz tylko kilka naszych fundamentalnych tez – powiedział. – Dość by pokazać ci, że dla człowieka jest to nowe życie. Ale jeśli wnikniesz głębiej w naszą filozofię, zobaczysz, jak przed twym wewnętrznym okiem otwiera się ogromne królestwo wiedzy, łączące najmniejsze fragmenty materii z najwyższym poznaniem wszechświata jako całości. Poznasz świat ducha takim, jakim jest naprawdę – nie czymś niezgłębionym, bezcielesnym, a zatem nie do pomyślenia, ale cielesną rzeczywistością, tyle że inną niż nasze ciała. Światłem-Materią a nie gęstą materią, formującą światy, w tym również nasz. Zaczniesz być świadom siebie i swoich możliwości. Obudzisz się. Będziesz żyć. Ale to wszystko musisz najpierw usłyszeć z ust wybranego. Idź do Bahrama. Idź do niego zaraz. Wyszedł stąd zaledwie pół godziny temu. Gdybym wiedział, że tu jesteś, poprosiłbym go, żeby został. Idź do niego, Honoratusie.
Honoratus westchnął głęboko.
– Wygląda na to, że muszę – mruknął. – Chcę się dowiedzieć więcej na ten temat.
– Oto właściwe słowa – uśmiechnął się Augustyn. – Jak mawia Bahram: „Ten, kto szczerze pyta, musi otrzymać prawdę”. – Przyciągnął do siebie Harmodiusza. – Martwiłem się o niego bardziej niż mogę powiedzieć – ciągnął. – Widzicie, wiedziałem, że ma niedługo wrócić do Tagasty...
– Kiedy wraca? – spytał szybko Alipiusz.
– Jutro.
Alipiusz wziął figę i zjadł ją, ale zapomniał się pomodlić, więc żadne drobinki światła nie uwolniły się z niej, by przyłączyć się do kosmicznego Chrystusa. Miał ogromne problemy z opanowaniem twarzy – nie chciał, by zaczęła emanować blaskiem czystej, nieukrywanej radości.
– Martwiłem się – ciągnął Augustyn – ponieważ kosmiczna wiedza jest w nim bardzo młoda, a nie słyszałem by w Tagaście mieszkał jakiś wybrany. Znów znajdzie się pod wpływem starego, znajomego środowiska zorganizowanych przesądów – jego rodzice są, jak to się mówi, „dobrymi” katolikami. Ale zapomniałem, że wszyscy jesteśmy pod opieką Światła. Dziś rano przyszedł list od Romanianusa – starego przyjaciela moich rodziców. Chce, żebym wrócił i zajął się edukacją jego syna, Licencjusza.
Alipiusz podskoczył, jakby ugryzł go skorpion.
– Ale przecież nie wracasz do Tagasty, prawda, Augustynie? Prawda?
– СКАЧАТЬ