Krzyżacy. Henryk Sienkiewicz
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Krzyżacy - Henryk Sienkiewicz страница 55

Название: Krzyżacy

Автор: Henryk Sienkiewicz

Издательство: Public Domain

Жанр: Зарубежная классика

Серия:

isbn:

isbn:

СКАЧАТЬ Byle nadążył! — zawołał wesoło Zych. — Ale was to już dawno w takiej radości nie widziałem.

      — Bo mi pocieszno w sercu... Zadziora wyszła, a co do Zbyszka, wy się o niego nie bójcie. Wczoraj, jak Jagienka na koń siadała... wiecie... wiatr dął... Pytam ja tedy Zbyszka: „Widziałeś?” — a jego zaraz ciągoty[978] wzięły. I tom też zmiarkował[979], że z początku mało ze sobą gadali, a teraz, jak razem chodzą, to ciągle jedno ku drugiemu szyję obraca i tak uradzają... uradzają!... Napijcie się jeszcze.

      — Napiję się...

      — Za zdrowie Zbyszka i Jagienki!

      Rozdział czternasty

      Stary Maćko nie mylił się mówiąc, że Zbyszko i Jagienka radzi[980] z sobą przestają[981], a nawet że tęsknią do siebie. Jagienka pod pozorem odwiedzin chorego Maćka przyjeżdżała częstokroć do Bogdańca, z ojcem lub sama, Zbyszko przez samą wdzięczność wpadał co czas jakiś do Zgorzelic, więc wraz z upływem dni wyrodziła się między nimi bliska zażyłość i przyjaźń. Poczęli się lubić i chętnie z sobą „uradzać”, to jest rozmawiać o wszystkim, co ich mogło obchodzić. Było też trochę wzajemnego podziwu w tej przyjaźni, albowiem młody i śliczny Zbyszko, który i na wojnie się już wsławił, i w gonitwach[982] brał udział, i na pokojach królewskich bywał, wydawał się dziewczynie w porównaniu z takim Cztanem z Rogowa lub z Wilkiem z Brzozowej prawdziwym dworskim rycerzem i niemal królewiczem, jego zaś zdumiewała chwilami uroda dziewczyny. Myślał wiernie o swojej Danusi, nieraz jednak, gdy spojrzał niespodzianie na Jagienkę, czy to w lesie, czy w domu, mimo woli mówił sobie: „Hej! to ci łania!” — gdy zaś wziąwszy ją pod boki, wsadzał na konia i wyczuwał pod dłońmi jej czerstwe[983], jakby z kamienia wykrzesane[984] ciało, to aż go ogarniał niepokój i — jak powiadał Maćko: — „brały go ciągoty[985]”, a zarazem coś poczynało mu chodzić po kościach i morzyć go niby sen.

      Jagienka, z natury harda, skora do wyśmiewania, a nawet zaczepna, stawała się stopniowo z nim coraz pokorniejsza, zupełnie jak służka, która tylko w oczy patrzy, w czym by usłużyć i dogodzić, on zaś rozumiał tę jej wielką przychylność, był jej wdzięczen[986] i coraz mu milej było z nią przestawać[987]. W końcu, zwłaszcza od czasu gdy Maćko począł pijać niedźwiedzie sadło, widywali się prawie codziennie, a po wyjściu szczebrzucha[988] z rany, wybrali się razem na bobry po świeży skrom[989] do gojenia bardzo potrzebny.

      Wzięli kuszę, siedli na koń i pojechali naprzód do Moczydołów, które miały być w przyszłości wianem[990] Jagienkowym, potem pod las, gdzie zostawili konie pachołkowi, i dalej poszli piechotą, gdyż przez gęstwę i mokradła trudno było przejechać. Po drodze pokazała Jagienka za rozległą, pokrytą szuwarami łąką siną wstęgę lasu i rzekła:

      — To bory Cztana z Rogowa.

      — Tego, który by cię rad wziął?

      A ona poczęła się śmiać:

      — Wziąłby, żebym się jeno[991] dała!

      — Łacnie[992] mu się obronisz, mając Wilka do pomocy, który, jako słyszałem, na tamtego zęby szczerzy. I dziwno mi to nawet, że się jeszcze nie pozwali na śmierć.

      — Bo tatulo, jadąc na wojnę, powiedzieli im tak: „Jeśli się pobijecie, to żadnego na oczy nie chcę widzieć”. To i cóż mieli robić? Jak są w Zgorzelicach, to na się sapią, ale potem piją razem w gospodzie w Krześni, póki pod ławy nie pozlatują.

      — Głupie chłopy!

      — Czemu?

      — Bo jak Zycha nie było doma, powinien był jeden alibo drugi nastąpić na Zgorzelice i siłą cię brać. Cóż by Zych uczynił, jeśliby wróciwszy, znalazł cię z dzieciakiem na ręku!

      A modre oczy Jagienki zaiskrzyły się od razu:

      — To myślisz, żebym się była dała? A czy to w Zgorzelicach nie ma ludzi, a ja to nie umiem chycić[993] oszczepu albo kuszy? Niechby spróbowali! Pognałabym ja każdego do domu, jeszcze bym sama Rogów albo Brzozową najechała. Wiedzieli tatuś, że mogą przezpiecznie[994] na wojnę iść.

      I tak mówiąc, poczęła marszczyć swe śliczne brwi i potrząsać tak groźnie kuszą, że aż Zbyszko roześmiał się i rzekł:

      — No, tobie rycerzem być, nie dziewczyną.

      Ona zaś, uspokoiwszy się, odrzekła:

      — Cztan mnie strzegł od Wilka, a Wilk od Cztana. Byłam ci ja zresztą pod opatową[995] opieką, a z opatem lepiej nikomu nie zadzierać...

      — O wa! — odpowiedział Zbyszko — wszyscy się tu opata boją! A ja, niech mi tak święty Jerzy[996] pomaga, jako ci mówię prawdę, że nie bojałbym się ni opata, ni Zycha, ni zgorzelickich osaczników[997], ni ciebie, jeno bym cię brał...

      Na to Jagienka zatrzymała się na miejscu i podniósłszy oczy na Zbyszka, spytała jakimś dziwnym, miękkim i przewlekłym głosem:

      — Brałbyś?...

      Po czym usta jej rozchyliły się i czekała odpowiedzi, zarumieniona jak zorza.

      Lecz on widocznie myślał tylko o tym, co by uczynił na miejscu Cztana lub Wilka, po chwili bowiem potrząsnął swą złotą głową i mówił dalej:

      — Co tu dziewce z chłopami wojować, kiedy jej trzeba za mąż! Nie zdarzy-li się trzeci, to jednego z nich musisz wybrać, bo jakże?

      — Ty mi tego nie powiadaj — odpowiedziała smutno dziewczyna.

      — Bo co? Dawnom tu nie bywał, więc nie wiem, zali[998] tu jest kto koło Zgorzelic, który by ci się więcej udał?...

      — Hej! — odrzekła Jagienka. — Daj spokój!

      I szli dalej w milczeniu, przedzierając się przez gęstwę tym bardziej zbitą, że krze[999] i drzewa pokryte były dzikim chmielem. Zbyszko szedł naprzód, rozrywając zielone zwoje, łamiąc tu i ówdzie gałęzie, Jagienka zaś podążała za nim z kuszą na plecach jak СКАЧАТЬ



<p>978</p>

ciągoty — pożądanie.

<p>979</p>

zmiarkować (daw.) — zauważyć, zorientować się.

<p>980</p>

radzi (daw.) — chętnie.

<p>981</p>

przestawać (daw.) — przebywać.

<p>982</p>

gonitwy — turnieje rycerskie.

<p>983</p>

czerstwy (daw.) — zdrowy.

<p>984</p>

wykrzesać — wykuć z kamienia.

<p>985</p>

ciągoty — pożądanie.

<p>986</p>

wdzięczen — dziś popr.: wdzięczny.

<p>987</p>

przestawać (daw.) — przebywać.

<p>988</p>

szczebrzuch — słowniki podają znaczenie: wiano panny młodej. Sienkiewicz prawdop. skontaminował to ze słowem ”brzeszczot”.

<p>989</p>

skrom — tłuszcz zwierzęcy.

<p>990</p>

wiano — posag.

<p>991</p>

jeno (daw.) — tylko.

<p>992</p>

łacnie a. łacno (daw.) — łatwo.

<p>993</p>

chycić — dziś popr.: chwycić.

<p>994</p>

przezpiecznie (daw.) — bezpiecznie.

<p>995</p>

opat — przełożony w męskim zakonie kontemplacyjnym.

<p>996</p>

św. Jerzy — męczennik z III-IV w., patron rycerzy.

<p>997</p>

osacznik — człowiek idący w obławie podczas polowania.

<p>998</p>

zali (daw.) — czy.

<p>999</p>

kierz (daw.) — krzak.