Pan Tadeusz. Adam Mickiewicz
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Pan Tadeusz - Adam Mickiewicz страница 7

Название: Pan Tadeusz

Автор: Adam Mickiewicz

Издательство: Public Domain

Жанр: Зарубежная классика

Серия:

isbn:

isbn:

СКАЧАТЬ się do marszu! Pójdziem, czy pod Turka,

      Czy na Francuza; oj ten Bonapart figurka!

      Bez Suwarowa to on może nas wytuza.

      U nas w pułku gadano, jak szli na francuza.

      Że Bonapart czarował, no, tak i Suwarów

      Czarował; tak i były czary przeciw czarów.

      Baz w bitwie, gdzie podział się? szukać Bonaparta, —

      A on zmienił się w lisa, tak Suwarów w charta,

      Tak Bonaparte znowu w kota się przerzuca,

      Daléj drzeć pazurami, a Suwarów w kuca.

      Obaczcież co się stało w końcu z Bonapartą» —

      Tu Ryków przerwał i jadł; wtém s potrawą czwartą

      Wszedł służący, i raptem boczne drzwi otwarto.

          Weszła nowa osoba przystojna i młoda;

      Jéj zjawienie się nagłe, jéj wzrost i uroda,

      Jéj ubiór, zwrócił oczy, wszyscy ją witali,

      Prócz Tadeusza widać że ją wszyscy znali.

      Kibić miała wysmukłą, kształtną, pierś powabną,

      Suknię materjalną różową jedwabną,

      Gors wycięły, kołnierzyk s korónek; rękawki

      Krótkie, w ręku kleciła wachlarz dla zabawki

      (Bo nie było gorąca), wachlarz pozłocisty

      Powiewając rozlewał deszcz iskier rzęsisty.

      Głowa do włosów, włosy pozwijane w kręgi,

      W pukle, i przeplatane różowemi wstęgi,

      Pośród nich brylant, niby zakryły od oczu,

      Świecił się jako gwiazda w komety warkoczu,

      Słowem ubior galowy; szeptali nie jedni,

      Ze zbyt wykwintny na wieś i na dzień powszedni.

      Nóżek, chuć suknia krótka, oko nic zobaczy,

      Bo biegła bardzo szybko, suwała się raczéy

      Jako osobki, które na trzykrólskie święta

      Przesuwają w jasełkach ukryte chłopięta.

      Biegła i wszystkich lekkim witając ukłonem,

      Chciała usieść na miejscu sobie zostawioném.

      Trudno było; bo krzeseł dla gości nie stało,

      Na czterech ławach cztery ich rzędy siedziało,

      Trzeba było rzęd ruszyć lub ławę przeskoczyć;

      Zręcznie między dwie ławy umiała się wtłoczyć,

      A potém między rzędem siedzących i stołem,

      Jak bilardowa kula toczyła się kołem,

      W biegu dotknęła blisko naszego młodziana;

      Uczepiwszy falbaną o czyjeś kolana

      Pośliznęła się nieco, i w tém roztargnieniu

      Na pana Tadeusza wsparła się ramieniu.

      Przeprosiwszy go grzecznie, na miejscu swém siadła

      Pomiędzy nim i stryjem, ale nic nie jadła;

      Tylko się wachlowała, to wachlarza trzonek

      Kręciła, to kołnierzyk z brabanckich koronek

      Poprawiała, to lekkiém dotknieniem się ręki

      Muskała włosów pukle i wstąg jasnych pęki.

      Ta przerwa rozmów trwała już minut ze cztery.

      Tymczasem, w końcu stoła naprzód ciche szmery,

      A potém się zaczęły wpółgłośne rozmowy;

      Męszczyźni rozsądzali swe dzisiejsze łowy.

      Assesora z Rejentem wzmogła się uparta,

      Coraz głośniejsza kłótnia o kusego charta,

      Którego posiadaniem pan Rejent się szczycił

      I utrzymywał, że on zająca pochwycił;

      Assesor zaś dowodził na złość Rejentowi,

      Że ta chwała należy chartu Sokołowi.

      Pytano zdania innych; więc wszyscy dokoła

      Brali stronę Kusego albo też Sokoła,

      Ci jak znawcy, ci znowu jak naoczne świadki.

      Sędzia na drugim końcu do nowéj sąsiadki

      Rzekł półgłosem: przepraszam, musieliśmy siadać,

      Niepodobna wieczerzy na późniéj odkładać,

      Goście głodni, chodzili daleko na pole,

      Myśliłem że dziś z nami nie będziesz przy stole.

      To rzekłszy, s Podkomorzym przy pełnym kielichu

      O politycznych sprawach rozmawiał po cichu.

      Gdy tak były zajęte stołu strony obie,

      Tadeusz przyglądał się nieznanéj osobie;

      Przypomniał że za pierwszem na miejsce wejrzeniem

      Odgadnął zaraz, czyjém miało być siedzeniem.

      Rumienił się, serce mu biło nadzwyczajnie;

      Więc rozwiązane widział swych domysłów tajnie!

      Więc było przeznaczono, by przy jego buku

      Usiadła owa piękność widziana w pomroku;

      Wprawdzie zdała się teraz wzrostem dorodniejsza,

      Bo ubrana, a ubior powiększa i zmniejsza.

      I włos u tamtej widział krótki, jasnozłoty,

      A u téj krucze długie zwijały się sploty?

      Kolor musiał pochodzie od słońca promieni

      Któremi przy zachodzie wszystko się czerwieni.

      Twarzy СКАЧАТЬ