Название: W cieniu zła
Автор: Alex North
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Крутой детектив
isbn: 978-83-287-1500-4
isbn:
Mój przyjaciel wreszcie nie wytrzymał i zapytał:
– Co robisz, Charlie?
– Ja też próbowałem się tego dowiedzieć. – Billy skrzywił się z niesmakiem, ale nie oderwał wzroku od lektury. – To rzekomo tajemnica.
Charlie głośno westchnął, a potem odłożył długopis na biurko.
– Żadna tajemnica – powiedział. – Po prostu muszę się skupić. Kiedy myślę o czymś naprawdę ważnym, nie lubię, jak ktoś mi przeszkadza.
– Jezus Maria – jęknął Billy. – Przepraszam.
– Ty też nie chciałbyś, żebym brzęczał ci nad uchem podczas lektury czegoś… pasjonującego.
Billy zerknął na trzymany w rękach magazyn, po czym go zamknął.
Charlie uśmiechnął się do Jamesa.
– Właśnie pracuję nad dziennikiem snów.
– Co to takiego?
Charlie pokazał mu zeszyt.
– Każdego ranka zapisuję to, co przyśniło mi się w nocy.
Ugryzłem kanapkę i stwierdziłem z przekąsem:
– Ale teraz nie jest ranek.
– Nie powiedziałem, że robię to właśnie w tym momencie.
Przełknąłem kolejny kęs i pomyślałem, że ten dupek znowu ma rację.
– Nigdy nie pamiętam swoich snów – oznajmił James.
– Tak jak większość ludzi. – Charlie odłożył notes. – Miałem dokładnie tak samo. Sny są przechowywane w pamięci krótkotrwałej i właśnie dlatego należy zapisywać ich treść zaraz po przebudzeniu, bo potem szybko się je zapomina i za żadne skarby nie da się ich odtworzyć.
Skrzywiłem się zdegustowany. Charlie fascynował się rozmaitymi ezoterycznymi bzdurami. Przynosił do szkoły książki z dziedziny magii i demonologii, ale zawsze sądziłem, że robi to na pokaz, a nie dlatego że jest tym szczerze zainteresowany. W ten sposób starał się budować swój wizerunek. Pewnie byłby zadowolony, gdybyśmy wyobrażali sobie, jak wieczorami siada po turecku na środku wyrysowanego kredą pentagramu otoczonego świecami. Czułem jednak, że w tym wszystkim chodzi o coś więcej.
– Co w takim razie robiłeś? – zapytałem.
– Szukałem wzorów – powiedział i spojrzał na mnie. – A potem zapisywałem to, co udało mi się zauważyć. Dzięki temu podejściu widać, że z zadziwiającą regularnością pojawiają się te same sny, te same motywy, te same miejsca i ci sami ludzie.
– I co z tego wynika?
– Ta strategia pomaga w inkubacji. – Uśmiechnął się szeroko.
Właśnie miałem ugryźć kanapkę, ale na chwilę się zawahałem. Poczułem się trochę tak jak w dniu wypadku, kiedy Charlie rozmawiał z Hague’iem. Mówił wtedy dziwne rzeczy, których nikt się nie spodziewał, i naprawdę można było się na niego wkurzyć.
Inkubacja.
Nie podobało mi się to słowo. Przywodziło na myśl hodowanie czegoś w słoiku. Szybko jednak zrozumiałem, że chodzi o coś groźniejszego. Po tym, co stało się z Hague’iem, trudno było udawać, że sny Charliego nie są niczym wyjątkowym.
James się zaniepokoił.
– Co to znaczy inkubacja? – zapytał.
– Wpływanie na to, co ci się przyśni – wyjaśnił Charlie – a w konsekwencji nabycie umiejętności świadomego snu. Wiesz, co to jest?
James pokręcił głową.
– To sytuacja, kiedy śniąc, jesteś wszystkiego świadomy i kontrolujesz to, co się wtedy dzieje. Możesz robić, co chcesz, przeżywać dowolne doświadczenia i w pełni kształtować świat swoich marzeń. Każda twoja zachcianka może stać się rzeczywistością.
Spojrzałem na Jamesa. Zastanawiał się nad tym, co właśnie usłyszał. Sam również puściłem wodze fantazji. Co bym zrobił, gdyby wszystko było możliwe? Czy odegrałbym się na łobuzach, którzy mi dokuczali? Poprawiłbym swoje rodzinne relacje? Uciekł z Gritten?
Byłem pewien, że James połknął haczyk. Nie podobało mi się, w jaki sposób patrzy na Charliego, jakby ten dał mu w prezencie jakąś magiczną umiejętność.
– Ale to nadal tylko senne rojenia – powiedziałem. – Potem się budzisz i wszystko wraca do normy. Twoje majaki nie mają przecież żadnego wpływu na rzeczywistość.
Charlie popatrzył na mnie obojętnie. Po chwili wyczułem jednak negatywne wibracje i zapaliła mi się w głowie czerwona lampka. Zrozumiałem, że właśnie popełniłem poważne wykroczenie.
– Co masz na myśli? – zapytał.
Wzruszyłem ramionami.
– To, co powiedziałem. To tylko sny, które i tak niczego nie zmienią.
Charlie się uśmiechnął i z jakiegoś powodu jego reakcja wkurzyła mnie bardziej niż wcześniejsza obojętność. To był ten sam uśmiech, który feralnego dnia posłał Hague’owi. Pojąłem, że traktuje mnie z góry i uważa, że powiedziałem coś prostackiego, a nawet dziecinnego. Sam już dawno temu przezwyciężył podobne wątpliwości.
To tylko sny.
Uśmiechał się, jakby sugerował, że zna tajemnicę, do której ja na razie nie mam dostępu.
Rozdział 6
Teraz
Tamtego wieczoru Amanda pracowała do późna.
Zasunęła rolety i wyłączyła górne światło. Ciemność rozjaśniały jedynie trupi blask komputerowego monitora i stojąca obok niego lampka. Amanda wiedziała, że w ten sposób psuje sobie wzrok, lecz praca w takich warunkach sprawiała jej przyjemność. Była w stanie lepiej się skoncentrować, miała wrażenie, że reszta świata gdzieś zniknęła, co pozwalało zebrać myśli.
Dzisiaj miała na tapecie dzienniki snów.
Sam pomysł wydawał się absurdalny. Już zwykły dziennik był dla niej czymś dziwnym: jeśli wydarzyło się coś, co nie miało wystarczającej wagi, żeby zatrzymać to w pamięci, to po co to zapisywać? Pomysł, żeby pójść krok dalej i notować własne sny, był według Amandy kuriozalny, ale nie miała wyboru i musiała się tym zająć. Potrzebowała do tego odpowiedniej perspektywy.
Chociaż Robbie Foster СКАЧАТЬ