Название: W cieniu zła
Автор: Alex North
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Крутой детектив
isbn: 978-83-287-1500-4
isbn:
– Pewnie. Co w tym dziwnego? – Spojrzała na mnie tak, jakby brakowało mi piątej klepki. – King to mój ulubiony pisarz. Większość jego powieści przeczytałam przynajmniej dwa albo trzy razy.
– O kurczę!
Później przekonałem się, że wcale nie ściemniała. Jenny była zapaloną czytelniczką, trochę dlatego że pochodziła z biednej rodziny i literatura była dla niej łatwą formą ucieczki od rzeczywistości, ale naprawdę kochała książki. Kiedy przyznała, że jest wielką fanką Stephena Kinga, byłem pod ogromnym wrażeniem – wreszcie spotkałem kogoś, kto pochłonął więcej jego książek niż ja.
– Również go uwielbiam. Niektóre powieści czytałem kilka razy.
– Twoja ulubiona?
– Lśnienie. – Przez chwilę się zawahałem. – Ale nie tylko.
– Zgadzam się: trudno wybrać jedną. Wszystkie są świetne.
– A ty co lubisz najbardziej?
– Smętarz dla zwierzaków.
– O Boże, to straszna historia.
– Wiem i właśnie dlatego tak bardzo przypadła mi do gustu. – Wyszczerzyła zęby w uśmiechu. – Ma cudowne zakończenie! Ponure jak cholera.
– Właśnie to ci się podoba?
– Jasne. To w końcu horror, prawda? Ale jest w tym coś więcej. Na przykład w Bastionie dzieje się mnóstwo przerażających rzeczy, a jednak na końcu dobrzy bohaterowie wygrywają. Lśnienie to strasznie smutna historia. Najgorsze jest chyba to, co dzieje się z ojcem, bo przecież dzieciak wychodzi z tego wszystkiego obronną ręką. Natomiast w Smętarzu nie ma żadnej nadziei, totalny dół.
Skinąłem głową. W jej głosie brzmiała smutna rezygnacja. Chciałem jej powiedzieć, że nie wszystko musi się źle skończyć, lecz właśnie weszliśmy na główny dziedziniec, na którym kłębił się tłum dzieciaków. Wokół nas stały szare gmaszyska i słowa ugrzęzły mi w gardle. Czasami, kiedy byłem w lepszym nastroju, wierzyłem, że pewnego dnia ucieknę z Gritten. Niestety zwykle towarzyszyła mi świadomość, że prawie wszystkich, którzy się tutaj urodzili, czeka trudne, nieszczęśliwe życie. Nie miałem żadnych powodów, żeby uważać siebie i Jenny za wyjątkowych ludzi, którym się powiedzie i którzy unikną złego losu.
Spojrzałem w prawo. James czekał na mnie na samym końcu budynku, w którym mieściły się sale gimnastyczne.
Założyłem torbę na ramię i powiedziałem:
– Idę w tę stronę.
– A ja w przeciwną. Tak to już zwykle jest.
Jej słowa zabrzmiały dziwnie. Od razu przypomniałem sobie, że nigdy nie widywałem jej podczas przerw ani w trakcie obiadu. Zapadała się wtedy pod ziemię zupełnie tak samo jak ja i James. Ciekawe, dokąd wtedy chodziła, gdzie miała swoją kryjówkę i czym się zajmowała.
– Czytałeś Małpią łapkę?
– Po raz pierwszy słyszę. To też Kinga?
– Nie, to znacznie starsze opowiadanie, bardzo podobne do Smętarza. Myślę, że by ci się spodobało.
– Brzmi nieźle.
– Mam je w domu i mogę ci pożyczyć. Oczywiście jeśli chcesz.
Niektórzy ludzie dodaliby jeszcze jakieś zastrzeżenie na wypadek odmowy. Chodziło o to, żeby uniknąć zakłopotania, gdyby oferta została odrzucona, ale Jenny wyglądała na całkowicie wyluzowaną, jakby moja reakcja nie miała dla niej większego znaczenia. Zrozumiałem, jak bardzo jest pewna siebie i jak dobrze czuje się we własnej skórze. Trudno było nie odnieść wrażenia, że świat zewnętrzny mógł dla niej nie istnieć, a chęć rozmowy ze mną powinienem potraktować jako coś w rodzaju dziwnego przywileju.
– Jasne – powiedziałem. – Chętnie przeczytam.
A potem poszedłem spotkać się Jamesem.
Oraz oczywiście z Charliem i Billym.
> <
Po wypadku nasza czwórka zaczęła spędzać razem coraz więcej czasu.
Nie do końca rozumiałem, dlaczego tak się stało, podobnie jak nie było dla mnie jasne, z jakiego powodu po konfrontacji z Hague’iem nie ruszyliśmy każdy w swoją stronę, tylko nadal trzymaliśmy się w kupie. To wszystko jedynie pozornie było dziełem przypadku, a tak naprawdę chodziło o Jamesa. Był zafascynowany Charliem, a ten umiejętnie podsycał jego zainteresowanie. W rezultacie bardzo się do siebie wszyscy zbliżyliśmy i staliśmy się prawie nierozłączni. W weekendy Charlie zabierał nas na długie spacery po lesie i opowiadał o duchach, a w szkole przesiadywaliśmy w sali C5b.
Sala znajdowała się w piwnicy i prowadziły do niej schody zaczynające się na końcu głównego korytarza. Pamiętam na dole ciemną wnękę z przedpotopową windą, której zardzewiałe drzwi wyglądały tak, jakby miały się za chwilę rozlecieć. Na wyższych kondygnacjach nie było niczego podobnego, co oznaczało, że dźwig jeździł tylko w dół, możliwe że do kotłowni. Wyobrażałem sobie zawilgocone pomieszczenie z plątaniną skorodowanych rur.
Na dole znajdowały się jeszcze tylko jedne drzwi, które prowadziły właśnie do sali C5b. Kiedyś musiała tu być zwykła klasa. Stały w niej rzędy zniszczonych, zakurzonych ławek, a z tyłu kilka wygodnych foteli. W środku panowała atmosfera przytulnej graciarni, w której zgromadzono używane meble z różnych epok. Szkolne władze zapomniały chyba o istnieniu tego pomieszczenia. Pewnie właśnie dlatego uznaliśmy, że to idealne miejsce dla naszej bandy. Spotykaliśmy się tam w czasie przerw, jedliśmy drugie śniadanie, gadaliśmy, a czasami braliśmy kredę i zapisywaliśmy na tablicy teksty piosenek naszych ulubionych zespołów – Nirvany, Pearl Jamu, Faith No More – które ścieraliśmy, dopiero gdy ktoś chciał nabazgrać coś nowego.
Tego dnia Charlie i Billy już na nas czekali. Billy siedział rozwalony w fotelu i czytał jakieś czasopismo o broni i amunicji. Miał niezłego bzika na tym punkcie. Kiedy weszliśmy, na chwilę podniósł wzrok, żeby sprawdzić, kto to, a potem wrócił do lektury. Ciągle baliśmy się, że w końcu nakryje nas któryś z nauczycieli i stracimy tak dobrą kryjówkę. Charlie siedział za dębowym biurkiem, na swoim ulubionym miejscu w samym końcu sali. W ogóle nie zwrócił na nas uwagi. Był całkowicie skupiony na leżącym przed nim zeszycie. Trzymał długopis tuż nad papierem, jakby miał zamiar dopisać brakujące słowo.
Ruszyłem z Jamesem przed siebie, klucząc między meblami.
– Cześć, chłopaki. Jak leci?
Billy wzruszył ramionami i zrobił posępną minę, jakby właśnie został przez kogoś zbesztany. Ponieważ często tak wyglądał, trudno było powiedzieć, w jakim naprawdę jest humorze. Charlie ciągle milczał, jednak kiedy podeszliśmy bliżej, zmarszczył czoło, a potem zapisał coś starannie w zeszycie.
Usiadłem w fotelu naprzeciwko Billy’ego СКАЧАТЬ