Zapisane w pamięci. Ewa Pirce
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zapisane w pamięci - Ewa Pirce страница 39

Название: Zapisane w pamięci

Автор: Ewa Pirce

Издательство: PDW

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 9788378899327

isbn:

СКАЧАТЬ wcale nie tak lekko.

      – Ej, nie wiesz, co tracisz, koleś – prychnęła.

      – Nie mam cholernej ochoty na żadne zabawy i nawet gdybyś była pieprzoną królową angielską, nie poświęciłbym ci nawet sekundy, więc się odczep – wysyczałem. Nie dbałem o maniery i nie starałem się być miły.

      – Ale z ciebie kutas! – Odsunęła się od samochodu, jakby ją poparzył.

      – Nawet nie wiesz, jak wielki – wymamrotałem w odpowiedzi, uruchamiając silnik. – I w sumie się nie dowiesz.

      Dziewczyna odskoczyła jeszcze dalej w obawie, że ją rozjadę. Istniało prawdopodobieństwo, że tak się stanie, ponieważ znajdowałem się na granicy wytrzymałości. Nic mnie nie obchodziło. Musiałem stamtąd jak najszybciej zniknąć. Spojrzałem w lusterko wsteczne, by upewnić się, że nic nie jedzie.

      Wtedy ją zobaczyłem.

      Świat wypadł ze swojej trajektorii.

      Nie zastanawiałem się. Wystrzeliłem z auta jak z procy, nawet nie zamknąłem za sobą drzwi. Postąpiłem o krok w jej stronę. Jeżeli ona nie wykona kolejnego, odjadę i już nigdy więcej o niej nie pomyślę – obiecałem sobie.

      Staliśmy naprzeciw siebie w odległości jakichś czterech metrów. Żadne z nas się nie ruszyło. Deszcz przestał padać parę minut temu, ale w powietrzu nadal unosiła się wilgoć i trzaskające między nami napięcie. Eva drżała, usta miała lekko zsiniałe, makijaż rozmazany, włosy skołtunione, a ubranie całkiem mokre. Uniosła dłoń, żeby otrzeć policzki. Płakała.

      – Pieprzyć to – mruknąłem.

      Ruszyliśmy w tym samym czasie.

      Wpadliśmy na siebie z taką siłą, że ledwo utrzymałem nas w pozycji pionowej. Kiedy stałem już pewnie na ziemi, opuściłem ją po swoim ciele, które aż mrowiło i iskrzyło od naszego kontaktu. Odgarnąłem jej z twarzy splątane włosy i otarłem kciukami mokre od łez policzki.

      – Przepraszam – wyszeptała drżącym głosem. Uniosła dłonie, obejmując nimi moją twarz, stanęła na palcach i złączyła nasze usta razem. Całowała mnie tak, jakbym był najdelikatniejszą rzeczą, z jaką miała do czynienia. Muskała i pocierała moje wargi swoimi, nie używała języka, a jednak było to jedno z najbardziej erotycznych doznań w moim życiu. Poczułem w sobie ciepło i musiałem przed sobą przyznać, że cholernie mi się to podobało.

      Nie dałem jej długo kontrolować sytuacji. Obróciłem ją szybko i pociągnąłem w kierunku auta.

      – Dokąd mnie prowadzisz?

      – Jedziemy do mnie – oznajmiłem.

      Zatrzymała się nagle i zesztywniała.

      – Czy coś się stało? – zaniepokoiłem się i również przystanąłem.

      Spojrzałem na nią.

      – Nie mogę… Nie mogę do ciebie jechać – odpowiedziała łamiącym się głosem.

      RUNDA 11

      Chłopcze, słyszę cię w moich snach,

      słyszę twój szept poprzez morze.

      Zostaniesz w moim sercu,

      dzięki tobie wszystko staje się prostsze

      […]

      Oni nie wiedzą, jak długo

      czeka się na miłość taką jak ta.

Jason Maraz & Colbie Caillat, Lucky

Eva

      Wiedziałam, że dobrowolnie skazuję się na cierpienie. To, co zrobiłam, było straszne i okrutne. Chciałam, żeby Alex się ode mnie odczepił, ale nie powinnam zbywać go w taki sposób. Sumienie dawało o sobie znać, torturując mój umysł i kalecząc serce. Szłam szybko ze wzrokiem wbitym w chodnik. Łzy płynęły po moich policzkach, łącząc się z kapiącymi z nieba kroplami deszczu. Z powodu nękającego mnie wstydu i żalu nie mogłam podnieść głowy. Nie chciałam, by ktokolwiek zobaczył wymalowane na mojej twarzy poczucie winy. Bałam się również, że spojrzę niechcący na wystawę sklepową i w jej szybie zobaczę największego tchórza, jakiego nosiła ta ziemia.

      Nie zwracałam uwagi na przechodniów, skupiając się na tym, by jak najszybciej dotrzeć do domu. By skryć się w swoim bezpiecznym pokoju. Tylko jak miałam uciec od tego, co działo się w moim sercu? Jak miałam tego dokonać, skoro każda cząsteczka mnie rwała się do Aleksa?

      Błąkam się po ulicach, rozmyślając o swoim nędznym, pozbawionym normalności życiu. Dlaczego spotkałam go akurat teraz? Czy to kara za to, co robiłam w przeszłości? Czy los szydził ze mnie, stawiając na mojej drodze mężczyznę, dzięki któremu mogłabym być szczęśliwa, czy też drwił, wiedząc, że nie mogłam z nim być?

      Boże, dlaczego tak się nade mną pastwisz?! – krzyczałam w duchu.

      Rażący jasnością błysk przeciął niebo, a towarzyszący mu grzmot wywołał ciarki na całym moim ciele. Przystanęłam i uniosłam głowę ku czarnemu jak smoła sklepieniu, pozwalając, by krople deszczu obmyły mi twarz. Marzyłam o tym, aby spłukały z mojego ciała i duszy brud, który nieustannie na sobie i w sobie czułam. Wyobrażałam sobie, że lecąca z góry woda usuwa ze mnie niczym chirurg plastyczny każdą bliznę i oczyszcza moje serce, pozostawiając je silnym i zdrowym.

      Ale to była tylko mrzonka. Nierealne marzenie, niemające racji bytu. John zniszczył we mnie wszystko, co piękne i dobre. Naznaczył mnie w taki sposób, że już nigdy nie uda mi się wymazać tych okropieństw ze świadomości. To, co ze mną robił, wyżłobiło w mojej duszy wyrwę wielkości krateru, a także zabiło dziewczęcą niewinność i radość – coś, czego nie potrafiłam docenić, dopóki nie było za późno.

      Głośny szloch wyrwał mi się z piersi i już nie byłam w stanie pohamować emocji, które zaczęły wylewać się ze mnie wraz ze łzami. Nogi miałam sztywne jak kołki, więc ledwo udało się mi się przejść parę kroków i oprzeć o najbliższy budynek. Nie minęło dużo czasu, zanim osunęłam się na ziemię. Pierwszy raz od dawna pozwoliłam sobie na chwilę słabości i współczucia wobec tej beztroskiej, naiwnej dziewczyny, jaką niegdyś byłam. Ciężar żałoby po niej przygniótł mi barki z siłą tysiąca słoni. Oplotłam rękoma kolana, chowając głowę pomiędzy ramionami. Rozpaczałam nad tym, co utraciłam i co mogłabym zyskać, gdybym nie była tak skrzywiona psychicznie i poharatana nie tylko na zewnątrz, ale i wewnątrz.

      Użalałam się nad sobą, aż straciłam poczucie czasu. Z odrętwienia wyrwał mnie dopiero czyjś cichy głos.

      – Przepraszam. – Pomarszczona dłoń dotknęła mojego przedramienia.

      Wzdrygnęłam się i odsunęłam jak spłoszony kociak. Uniosłam ostrożnie głowę. Mój wzrok spoczął na starej kobiecie. Trzymała w ręku sfatygowany parasol, wlepiając we mnie zatroskanie spojrzenie, ocieplane łagodnym uśmiechem.

      – Coś się stało, dziecinko? – zapytała, jakby naprawdę ją to interesowało.

      Chciałam odpowiedzieć, ale od płaczu miałam w ustach tak СКАЧАТЬ