Zapisane w pamięci. Ewa Pirce
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zapisane w pamięci - Ewa Pirce страница 19

Название: Zapisane w pamięci

Автор: Ewa Pirce

Издательство: PDW

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 9788378899327

isbn:

СКАЧАТЬ szlaku przeszłości i przerażenia. Sprawiał, że odpuszczałam, nie byłam już tak ostrożna i podejrzliwa. Może nie byłby to dla kogoś innego powód do zadowolenia, ale nikomu nie wypalono w umyśle takich wspomnień i lęków, jakie nawiedzały mnie. Upiory dawnych zdarzeń nieustannie waliły do drzwi mojej podświadomości, nie dając o sobie zapomnieć, co męczyło i sprawiało, że bez przerwy budził się we mnie strach – największy wróg człowieka. Alex ten strach usypiał, nie wiedziałam jak, ale robił to, dzięki czemu zaczynałam czuć wobec niego coś, czego czuć nie powinnam.

      Zjechaliśmy z głównej drogi, sunąc przez otaczający wąską ścieżkę las. Po kilku minutach opuściliśmy zielony wąwóz i zza leśnej ściany wyłoniła się wielka majestatyczna żelazna brama. Była wysoka na kilka metrów. Po obu jej bokach wyrastały z ziemi potężne kamienne mury pokryte bluszczem. Alex odsunął szybę, żeby otworzyć niewielkich rozmiarów skrzynkę, po czym wystukał na schowanym wewnątrz panelu kilka cyfr. Usłyszałam głośne skrzypnięcie i wrota rozwarły się przed nami. Czułam się jak bohaterka jednego z romansów, które od czasu do czasu zdarzało mi się czytać.

      Moją uwagę przykuł otaczający nas ogród. Drzewa, krzewy, kwiaty. Nie spodziewałabym się po kimś wyglądającym tak jak on czegoś równie bajecznego. Prędzej postawiłabym na krótko przycięty trawnik i co najwyżej kilka drzew. Bardziej pasowała mi do niego surowa prostota, coś nowoczesnego i niewymagającego zachodu. Tymczasem zastałam totalne przeciwieństwo mojego wyobrażenia. Cały teren dosłownie tonął w zieleni. Wszelkiego rodzaju drzewa i idealnie przycięte krzewy oraz setki kwiatów zdobiących grunt nadawały miejscu magicznej aury. Byłam tak zachwycona widokiem, że nawet nie zauważyłam, kiedy Alex zatrzymał samochód.

      Przed nami stał stary dom z kamienia. Podobnie jak po murach strzegących posiadłości, po nim również wdrapywał się bluszcz. Wyglądało to tak, jakby chciał uchronić zachwycającą budowlę przed wścibskimi spojrzeniami, a także stał na straży intymności właścicieli. Natychmiast zrozumiałam, dlaczego właśnie to miejsce Alex wybrał na swoją samotnię. Czułam się tu bezpiecznie, mimo że nie powinnam – towarzyszył mi przecież obcy mężczyzna. Powinnam odczuwać lęk i niepokój, ale to tylko w teorii. Praktyka była zupełną odwrotnością.

      Kiedy przekraczaliśmy próg domu, przemknęły mi po kręgosłupie ledwo wyczuwalne dreszcze. Wchodząc do środka, miałam wrażenie, jakbym zaglądała w czyjś umysł, w duszę otoczoną przez długi czas pancerzem. Rozejrzałam się nieśmiało po wnętrzu. Salon był obszerny. W centrum została ustawiona kanapa. Naprzeciw niej znajdował się duży murowany kominek, obok którego leżało równo poukładane drewno. Po lewej stronie, tuż przy oknie, stał masywny fotel, a przy nim okrągły drewniany stolik. Pod ścianą natomiast umieszczono sięgający pod sam sufit regał, wypełniony od góry do dołu książkami.

      Środek domu zachwycał nie mniej niż fasada i ogród. Kuchnia była tak duża, że spokojnie pomieściłaby trzydzieści osób, a wyposażenie stanowiło marzenie każdego szefa kuchni. Byłam oszołomiona stylem, w jakim wszystko zostało urządzone.

      Alex zaproponował mi wino, które przyjęłam z wdzięcznością. Onieśmielał mnie sposób, w jaki na mnie patrzył. Zastanawiałam się, czego on tak naprawdę ode mnie oczekiwał. Pociągnęłam solidny łyk wina, żeby złagodzić rosnąca tremę. Przyjemne ciepło rozlało mi się po gardle, odciągając chwilowo moje myśli w inne rejony. Obserwowałam każdy jego ruch, gdy przyrządzał dla nas kolację. Ciemne włosy opadały mu na czoło, a oczy w kolorze chabrów koncentrowały się na tym, co robił. Kiedy się poruszał, otulone szczelnie koszulą mięśnie tańczyły pod skórą – każdy z nich synchronicznie pracował, co stanowiło bardzo smakowity dla oka widok. Dostrzegłam również, że gdy był skoncentrowany bądź głęboko zamyślony, jego usta delikatnie się poruszały. Jakby toczył ze sobą wewnętrzną rozmowę. Zapewne nie zdawał sobie sprawy z tego, że tak robi, co tylko dodawało mu uroku.

      Nieoczekiwanie spojrzał na mnie spod rzęs, przyłapując mnie na gapieniu się na niego. Szybko opuściłam wzrok, a moje policzki powlekły się szkarłatem. Kiedy ponownie ośmieliłam się na niego zerknąć, nakładał na talerze jedzenie.

      Rozmyślałam nad tym, co takiego we mnie dostrzegł. Przecież był uosobieniem kobiecych fantazji. A ja? Ja byłam nikim.

      Siedzieliśmy przy stole, pochłaniając posiłek w milczeniu. Mimo że panująca pomiędzy nami cisza nie była uciążliwa czy krepująca, cały czas rozważałam, czy wypada mi coś powiedzieć. Skoro jednak on tego nie robił, to i ja postanowiłam się nie odzywać.

      Jadłam nieśpiesznie, delektując się każdym kęsem. Nie było to nic wykwintnego – makaron z sosem pomidorowym – ale pachniało i smakowało wyśmienicie. Doceniałam wszystko, co dostałam od losu. W życiu niejednokrotnie głodowałam, a wtedy mój umysł podrzucał mi obrazy wielu momentów, gdy krzywiłam się na widok czegoś, co mi nie smakowało, albo gdy wyrzucałam jedzenie do kosza. Teraz nie byłabym w stanie tego zrobić. Nie po tym, jak na własnej skórze doświadczyłam, co oznacza być głodnym.

      Po kolacji Alex zebrał talerze, nie pozwalając mi sobie pomóc. Wyjął z lodówki butelkę wody i po dolaniu mi wina wyszliśmy na taras. Kiedy zeszłam z drewnianego podestu, obcasy wbiły mi się w ziemię. Zsunęłam więc buty ze stóp, aby ich nie zniszczyć. Alex przyglądał mi się z widocznym zaskoczeniem na twarzy. Po chwili jednak wprawił mnie w osłupienie, również pozbywając się obuwia i dołączając do mnie. Z uśmiechem na ustach i maskowaną ekscytacją ścisnęłam jego dłoń, ruszając po wilgotnej, chłodnej trawie w głąb ogrodu. Pośrodku stały dwa stateczne, zapierające dech w piersiach stare dęby, które sprawiały wrażenie monarchów mających pieczę nad swoimi poddanymi. Były centrum, początkiem i wrotami wprowadzającymi gości do tego cudownego miejsca. Pomiędzy nimi umiejscowiona została duża drewniana ławka. Alex rozłożył na siedzisku gruby wełniany pled, który zabrał ze sobą z domu, i jeszcze jeden cieńszy, mający służyć, jak się domyśliłam, do okrycia nóg przed chłodem.

      Czułam się bardzo dobrze, mój nowy znajomy okazał się być troskliwym i bardzo dobrym kompanem do towarzystwa. Nigdy nie sądziłam, że ktoś tak przystojny i umięśniony może być również tak niesamowicie inteligentny. Wstyd się przyznać, ale osoby jego postury automatycznie wrzucałam do worka „niemyślący mięśniak”. On jednak był dowodem na to, że nie powinno się szufladkować ludzi. Tak samo oceniana mogę być przecież przez innych i ja. Nie chcesz być ocenianym, sam nie oceniaj – od dzisiaj zamierzałam trzymać się tego motta.

      Mogłabym się z nim zaprzyjaźnić – przemknęła mi przez głowę myśl. Wzdrygnęłam się, odrzucając ją od siebie szybciej, niż się pojawiła, i zajęłam umysł czymś zupełnie innym. Chciałam poznać siedzącego obok mnie mężczyznę. Chciałam czegokolwiek się o nim dowiedzieć, z cichą nadzieją, że nie będzie chciał zrobić tego samego w stosunku do mojej osoby.

      Wszystko szło bardzo dobrze, śmialiśmy się i żartowaliśmy. Opowiedział mi nieco o sobie i swojej przeszłości. Zaczynałam się relaksować i cieszyć, że pozwoliłam się namówić na spotkanie. Pomyślałam nawet, że może nie jest za późno i zdołam odzyskać życie, jakie wiodłam przed spotkaniem potwora, który sprawił, że koszmar stał się rzeczywistością.

      Nagle, nie wiadomo kiedy i dlaczego, wszystko uległo zmianie. Zachowanie Aleksa przeistoczyło się w zaskakującym tempie z przyjaznego na rozdrażnione. Stał się poirytowany, czułam jego złość niemal w fizyczny sposób. Jasne i ciepłe oczy pociemniały, mięśnie się napięły, a źrenice zwęziły pod wpływem negatywnych emocji.

      Patrzył w moją stronę z niekrytą złością. Miałam wrażenie, СКАЧАТЬ