Zapisane w pamięci. Ewa Pirce
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zapisane w pamięci - Ewa Pirce страница 16

Название: Zapisane w pamięci

Автор: Ewa Pirce

Издательство: PDW

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 9788378899327

isbn:

СКАЧАТЬ nie rozumiesz, głuptasie. – Roześmiała się, widząc moją skonfundowaną minę. – Chodzi o to, że kiedy facet się podnieci, myśli o kimś ze swojej rodziny, żeby tylko jego żołnierzyk nie rozpoczął warty.

      Moje policzki oblały się rumieńcem.

      – No tak…

      – Jak mogłaś pomyśleć, że porównam cię do czyjejś ciotki? – Nadal się śmiała.

      – Tak naprawdę przyszła mi na myśl Bernadette – odpowiedziałam z powagą.

      – Co?! Ta chuda szczapa z garbem i brodawką na policzku?! – Patrzyła na mnie z niedowierzaniem, po czym obie parsknęłyśmy śmiechem.

      Nagle rozległo się głośne pukanie do drzwi. Jess od razu zerwała się na równe nogi, unosząc kciuki i podskakując jak wytresowany mały piesek.

      – Już jest! Już jest! – Ekscytowała się, jakby to ona miała iść na kolację, nie ja. – Jesteś gotowa? – Stanęła przede mną i chwyciła mnie za ramiona.

      – Bardziej już nie będę – stwierdziłam, wycierając o sukienkę spocone ze zdenerwowania dłonie.

      – No to rusz tyłek i otwieraj! – Popędziła mnie klapsem w pupę.

      Ruszyłam do drzwi, chwyciłam za klamkę i nacisnęłam ją lekko. Alex stał tyłem, ale kiedy usłyszał zgrzyt zamka, natychmiast się odwrócił. Jego oczy spoczęły na mnie. Źrenice powiększyły mu się nieznacznie, a kąciki ust powędrowały do góry.

      Kiedy tylko go zobaczyłam, obudziło się we mnie to dziwne przyciąganie, które po raz pierwszy poczułam na lotnisku. Zmierzyłam go powoli wzrokiem, podziwiając atrakcyjną sylwetkę. Był potężny, ale nie przerośnięty. Miał na sobie wpuszczone w wysokie masywne buty czarne dżinsy i białą koszulę z trzema rozpiętymi przy kołnierzyku guzikami, która w niesamowicie kuszący sposób uwydatniała jego mięśnie. Ciemne włosy wyglądały tak, jakby przed chwilą wyszedł z łóżka i zapomniał się uczesać. Naszła mnie ochota, by wsunąć w nie dłonie, przeczesać palcami, poczuć ich miękkość.

      – Nie sądziłem, że to możliwe, ale jesteś jeszcze piękniejsza – odezwał się po dłuższej chwili, przerywając tym samym ciszę.

      – Chcesz skorzystać z toalety? – zwróciła się do niego Jessica, ukradkiem posyłając mi uśmiech.

      Alex zmrużył oczy i spojrzał na nią pytająco.

      – Nie mam tam kamery – dodała, szokując tym również mnie.

      – Nie zwracaj na nią uwagi – powiedziałam. – Może masz ochotę wejść na chwilę?

      – Nie, aniele, dziękuję. Chciałbym cię już porwać – rzekł stanowczo, nie spuszczając ze mnie wzroku.

      – No dobra, idźcie – wtrąciła się Jessie. – Proszę. – Podała mi torebkę.

      – Miło było cię znów zobaczyć, Jessico. – Kiwnął w jej kierunku ręką.

      – Ciebie również. Tylko odwieź mi ją całą i zdrową, a przede wszystkim szczęśliwą.

      – Tak będzie – zapewnił, chwytając mnie pewnie za dłoń, bym nie miała szansy na wycofanie się.

      Po wyjściu z kamienicy zaprowadził mnie do czarnego sportowego samochodu, zaparkowanego przed budynkiem.

      – O, nowy? – Machnęłam na z pewnością drogie auto.

      – Nie. – Otworzył przede mną drzwi.

      Z zewnątrz samochód wydawał się nieduży, ale kiedy wsiadłam, wnętrze okazało się całkiem przestronne.

      Alex wskoczył na miejsce kierowcy i przekręcił kluczyki w stacyjce.

      – Zapnij pasy, aniołku – nakazał.

      – Dokąd jedziemy, jeśli mogę wiedzieć? – zagaiłam, spełniając jego polecenie.

      – Nie możesz – rzucił arogancko.

      – Och! – Nie takiej odpowiedzi się spodziewałam.

      – Spokojnie, aniele – kontynuował, dostrzegając moje zmieszanie. – Obiecuję, że będziesz się dobrze bawiła. Zabiorę cię w miejsce, które traktuję jak swój azyl. W miejsce, gdzie nikt poza mną nie bywa.

      – Ojej – szepnęłam jeszcze bardziej zdumiona.

      Alex uruchomił samochód i wyjechał na ulicę. Między nami panowała niezręczna cisza. Miałam nieodparte wrażenie, że jest z jakiegoś powodu zły. Zastanawiałam się, czy zrobiłam coś nie tak, czy powiedziałam coś, co mogło wzbudzić w nim gniew. Wbiłam wzrok w szybę i patrzyłam na budynki, które przesuwały się jak na taśmie produkcyjnej.

      Zacisnęłam dłonie na torebce, starając się stłamsić narastający we mnie strach. Nawet jeżeli nie chciałam powrócić do koszmarnych wspomnień, było już za późno.

Alex

      Obudził mnie dzwoniący telefon. Niechętnie się podniosłem. Słońce było już wysoko na niebie, co świadczyło o tym, że nastało południe. Podniosłem książkę, która musiała mi wypaść z ręki, kiedy spałem, i odłożyłem ją na półkę. Zlokalizowałem komórkę i przekląłem, widząc kilka wiadomości oraz nieodebranych połączeń od Patricka. Darowałem sobie oddzwanianie i wybrałem od razu numer do Sama.

      – Biorę camaro, więc nie będziesz mi dziś potrzebny – poinformowałem go.

      – Ten dupek Pat mówił, że mam cię odstawić na jakąś sesję – odpowiedział.

      – Poradzę sobie, kurwa. Nie mam dziesięciu lat – żachnąłem się. – Podaj mi tylko adres, pod który miałeś mnie dostarczyć.

      – 701 Poydras Street, dziesiąte piętro.

      – Okej. Jesteś wolny – oznajmiłem i rozłączyłem się, po czym wyciszyłem dźwięki.

      Nie miałem ochoty już nikogo słuchać, a zwłaszcza tych, którzy cały czas dyktowali mi, co mam robić. Nie byłem ubezwłasnowolniony.

      Wsiadłem do windy, gdzie nacisnąłem ostatni guzik na panelu. Winda zaczęła opadać, aż zatrzymała się w garażu. Wyszedłem i udałem się prosto do mojego ulubieńca – Chevroleta Camaro Reveal Recap. Wsunąłem się na skórzane siedzenie i włączyłem odtwarzacz. Wnętrze samochodu wypełniły pierwsze takty Leave Out All The Rest Linkin Park. Włożyłem kluczyki do stacyjki i przekręciłem je, budząc auto do życia. Dodałem gazu i wyjechałem na ulice Nowego Orleanu.

      Żadna inna metropolia nie miała tego klimatu co NoLa. Ten kulturowy tygiel był bez wątpienia najciekawszym miejscem amerykańskiego Południa, pełnym kontrastów, począwszy od ras etnicznych, tradycji mieszającej się z nowoczesnością, po klasy ekonomiczne. Takiej różnorodności nie doświadczyłem nigdzie indziej. Mimo że huragan Katrina spustoszył cały jego teren, Nowy Orlean nie umarł. Wprost СКАЧАТЬ