Nigdy nie pozwolę ci odejść. Katy Regnery
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Nigdy nie pozwolę ci odejść - Katy Regnery страница 5

Название: Nigdy nie pozwolę ci odejść

Автор: Katy Regnery

Издательство: PDW

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 9788378898481

isbn:

СКАЧАТЬ zobaczyła w niej broszury z wyższych uczelni.

      – Wiele z nich oferuje kursy dla obiecujących pisarzy. – Uśmiechnęła się i figlarnie wzruszyła ramionami. – Zrobisz to dla mnie i przejrzysz je?

      Griselda stłumiła uczucie dumy, jakie odczuła dzięki temu komplementowi. Pójście na studia nie było tylko luksusem, na który nie mogła sobie pozwolić. Nie miała również szansy na dostanie się, ponieważ uczelnie nie ustawiały się w kolejce, by przyjąć takich kandydatów jak ona.

      – To bardzo miłe z pani strony, ale nie stać mnie na…

      – Są też stypendia – wtrąciła pani McClellan, po czym machnęła lekceważąco ręką i napiła się wina. – Przeczytaj je, a potem porozmawiamy, dobrze?

      – Dobrze – zgodziła się, pośpiesznie owijając szalik wokół szyi. Chciała jak najszybciej spotkać się z Jonahem, zanim zacznie na nią trąbić.

      Było to sześć miesięcy temu i mimo że wiele razy marzyła o studiach, nie przeczytała broszur. Oszczędzała pieniądze na inny cel. Na coś bardzo ważnego i niepodlegającego dyskusji. Musiała pracować, a uczelnia pożerałaby jej czas przeznaczony na pracę. Praca oznaczała pieniądze, a pieniądze były jej potrzebne na jedyną szansę odkupienia. Plan był prosty, a odstępstwa od niego nie do pomyślenia.

      Zastanawiałaś się nad tymi kursami, o których rozmawiałyśmy?

      – Nie, proszę pani – odpowiedziała, obawiając się dezaprobaty ze strony szefowej.

      – Słyszałam, jak opowiadałaś wczoraj kolejną historię Pru. Naprawdę uważam, że masz talent, Zeldo.

      – Dziękuję, pani McClellan.

      – Rozważysz moją propozycję? – zapytała kobieta z lekkim uśmiechem. Griselda kiwnęła głową, zastanawiając się, jak by to było pójść na studia, nauczyć się pisać opowiadania na komputerze, może nawet pewnego dnia zacząć z tego żyć.

      Szybko pozbyła się swoich przepełnionych nadzieją myśli, przemieniając je w zimną dawkę rzeczywistości. Miała plan i nie obejmował on edukacji.

      Praca, pieniądze, odkupienie.

      – Wychodzę – poinformowała pani McClellan, zarzucając kurtkę na strój do ćwiczeń i zabierając torebkę z blatu kuchennego. – Będę na siłowni, później w klubie na lunchu, a po południu zatrzymam się na kilka godzin w N-on-N. Wrócę o siedemnastej. Pranie Pru jest gotowe do złożenia. Kupiłam gruyère, więc możesz zrobić jej opiekany ser. Żadnej telewizji, Zeldo, ogląda jej stanowczo za dużo. Zadzwoń, jeżeli będziesz mnie potrzebowała.

      – Miłego dnia, pani McClellan.

      – Tobie też!

      Jak tylko drzwi się zamknęły, Griselda oparła się o ladę i przymknęła oczy, delektując się ciszą. Po chwili nalała sobie filiżankę kawy, zahaczyła elektroniczną nianię o pasek spodni i wyszła na zewnątrz do małego, pięknego patio za domem. Miała szczęście, że Prudence spała jeszcze w ciągu dnia i pomimo że Gris powinna właśnie składać pranie, pozwoliła sobie na moment refleksji.

      Istniał jednak pewien problem związany z pogrążeniem się w cichej zadumie. Jej umysł od razu zaczął przywoływać nieprzyjemną myśl – to, że Jonah kazał jej ukraść coś, co należy do pani McClellan.

      Niemniej był jeden plus tego, że namawiał ją do kradzieży. Oznaczało to, że nie wiedział o jej pieniądzach na koncie oszczędnościowym.

      Gdy zaczęła pracować dla McClellanów, zaoferowali jej bezpośredni przelew na konto dwa razy w miesiącu i poprosili o jego numer. Griselda nie posiadała konta, więc poszła do banku znajdującego się najbliżej domu pracodawców, a pomocny pracownik placówki doradził jej, by założyła dwa: zwykłe oraz oszczędnościowe. Mimo że przelewała na konto oszczędnościowe tylko dwadzieścia procent swoich zarobków, prawie wcale nie wydawała tych pieniędzy, więc teraz była posiadaczką kilku tysięcy dolarów, przeznaczonych na jeden, konkretny cel. Resztę pieniędzy przeznaczała na czynsz, usługi komunalne i inne wydatki, wspierała również finansowo Jonaha.

      Po wejściu do domu Griselda skierowała się prosto na piętro. Cichutko otworzyła francuskie drzwi prowadzące do sypialni właścicieli i przeszła ukradkiem przez pokój. Jej bose stopy zapadały się w pluszowy dywan o kremowym kolorze. Zatrzymała się przy toaletce pani McClellan, po czym delikatnie przesunęła palcami po okrągłych, złotych kolczykach oraz dopasowanej do nich ozdobnej bransoletce. Bez wątpienia były z prawdziwego złota i warte więcej, niż sto pięćdziesiąt dolarów, które chciał Jonah.

      Odsunęła rękę od toaletki i wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Nie chciała odpłacać się za życzliwość państwa McClellan okradaniem ich. Przeżyła wiele przerażających i przykrych sytuacji, które sprawiły, że jest taka, jaka jest, ale nie była złodziejką. Nie wtedy i nie teraz.

      Nie miała więc wyboru. Postanowiła, że kiedy pójdzie z Prudence na spacer do parku, wstąpi do banku i wypłaci sto pięćdziesiąt dolarów z konta oszczędnościowego. Przygryzła dolną wargę tak mocno, że poczuła smak krwi. Ruszanie tych pieniędzy było sprzeczne ze wszystkim, co mówiło jej serce, ale nie miała pojęcia, jak inaczej mogłaby to rozwiązać. Później, gdy Jonah po nią przyjedzie, powie mu, że ukradła kolczyki oraz bransoletkę i sprzedała je podczas przerwy na lunch. On uwierzy w tę historyjkę i poczuje ulgę, że nie musiał robić tego sam.

      Zeszła na dół i złapała za filiżankę, którą zostawiła na kuchennym blacie. Oparła swoją posiniaczoną brodę o dłoń i, z trudem przełykając ślinę, rozmyślała o tym jednym, jedynym razie, kiedy odwiedziła Wirginię Zachodnią.

4 lipca 2001 roku

      

      Upchnięta na tylnym siedzeniu starego samochodu ze swoją przybraną siostrą, Marisol, oraz nowym dzieckiem, Holdenem, dziesięcioletnia Griselda Schroeder czuła, jak pot spływa jej po szyi i plecach, prosto w rowek między pośladkami. Po drugiej stronie Marisol siedział Billy, który miał czternaście lat i mieszkał z Fillmanami najdłużej z nich wszystkich. Stwierdzenie, że Griselda nie znosiła Billy’ego, było jak powiedzenie, że owce nie lubią wilków. Oczywiście, nienawidziły ich, ale również się ich bały.

      Kiedy szesnastoletnia Marisol wprowadziła się do ich domu, wzięła pod swoje skrzydła młodszą Griseldę, nazywając ją swoją „małą siostrzyczką”. Czesała jej włosy i pokazywała, jak nakładać makijaż. To, że była starsza i potrafiła być podła, czyniło z niej kogoś, z kim chłopcy nie chcieli zadzierać. Teraz Billy nie mógł często dręczyć Griseldy. Jednak Marisol była wystarczająco dorosła, by pracować dorywczo, więc nie mogła być przy niej cały czas.

      Holden dołączył do nich trzy dni temu, zjawiając się w domu Fillmanów z podbitym okiem i rozciętą wargą. Miał dziesięć lat, tak jak Griselda, był mniejszy od niej, ale zadziorny i bardzo cichy w pierwszy dzień. Szybko odkryła, dlaczego. Jąkał się. Bardzo mocno.

      Pierwszego wieczoru pobytu Holdena w domu Fillmanów, kiedy Griselda poszła do łazienki umyć zęby, zastała tam kłócących СКАЧАТЬ