Córki smoka. Andrews William
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Córki smoka - Andrews William страница 18

Название: Córki smoka

Автор: Andrews William

Издательство: PDW

Жанр: Контркультура

Серия:

isbn: 9788378896371

isbn:

СКАЧАТЬ był pokryty błotem. Ummah się zdenerwowała, bo strasznie nabrudził. Kazała mu się rozebrać i umyć na zewnątrz, przy studni. Tak go to wszystko wyprowadziło z równowagi, że wieczorem zjadł aż trzy porcje pieczeni!

      Już obie się śmiałyśmy, zakrywając usta dłońmi. Nie trwało to jednak długo. Wycierając ręce, spojrzałam na twarz onni.

      – Jak twój policzek? – spytałam.

      – Goi się – odparła, odwracając się ode mnie.

      Brzydki fioletowo-żółty siniak na twarzy Soo-hee sprawiał, że robiło mi się słabo. Trzy dni wcześniej porucznik Tanaka uderzył ją, gdy zapytała, czy jedna z nowych dziewcząt może iść do lekarza, bo skarży się na ból brzucha. Ale to nie był pierwszy raz, gdy bił Soo-hee.

      – Przepraszam – powiedziałam.

      – Za co?

      – To ty powinnaś mieć grzebień. Miałabyś wtedy więcej szczęścia i kempei traktowałby cię lepiej.

      – Nie, dobrze, że ty go masz. Przyniósł ci szczęście. Jesteś ulubienicą pułkownika.

      – Nie nazwałabym tego szczęściem – stwierdziłam.

      Soo-hee zapatrzyła się w umywalkę.

      – Mała siostro – powiedziała. – Muszę ci coś powiedzieć.

      – Tak? – zainteresowałam się. – Wszystko w porządku?

      Soo-hee wzięła głęboki oddech.

      – W tym miesiącu nie miałam krwawienia. Bolą mnie piersi. Rano mam mdłości. Chyba jestem w ciąży.

      Zamarłam.

      – Onni, na pewno?

      – Tak. Muszę powiedzieć porucznikowi. Tylko on nie używa ze mną prezerwatywy. Nie wiadomo, jak zareaguje.

      Miałam wrażenie, że ziemia się rozstępuje i mnie pochłania.

      – Soo-hee, zrobią ci aborcję drutem i umrzesz jak Maori i Yo-ee.

      – Jae-hee, po tym nie zawsze się umiera. Bo-yun i Mee-su po swoich zabiegach miały się dobrze. Jin-sook po miesiącu wróciła do pracy.

      Chwyciłam ją za rękę.

      – Musisz wziąć grzebień! Przyniesie ci szczęście, tak jak mnie.

      Soo-hee pokręciła głową.

      – Nie. Zatrzymaj go.

      – Ale Soo-hee, jeśli ty umrzesz, to ja też. Powieszę się na obi jak Sun-hi.

      – Nawet tak nie mów! – ofuknęła mnie siostra. – Nie zrobisz niczego takiego.

      Spuściłam wzrok i wzięłam kilka głębokich wdechów.

      – Kiedy zamierzasz powiedzieć porucznikowi?

      – Będę u niego dzisiaj w nocy. Powiem mu od razu, jak przyjdę. Im dłużej czekam, tym bardziej ryzykuję. Powinnam mieć zabieg już jutro.

      – Jestem dziś u pułkownika – powiedziałam. – Poproszę go, żeby wysłał cię do szpitala w Pushun.

      – Nie zgodzi się. Doktor Watanabe się tym zajmie.

      – Soo-hee, nie możesz umrzeć. Nie możesz!

      Zbierało mi się na płacz. Siostra dotknęła mojego ramienia.

      – Nic mi nie będzie, mała siostro. Nie zostawię cię tu samej. A teraz umyj się dokładnie dla pułkownika.

      Próbowałam się oczyścić brązową wodą. Kiedy skończyłam, miałam wrażenie, że nadal jestem brudna, ale Soo-hee i tak kiwnęła z uznaniem głową.

      Siedząc przed wizytą u pułkownika na schodach do mojego pokoju, starałam się nie myśleć o tym, jak będzie wyglądało moje życie w stacji komfortu, jeśli Soo-hee umrze. Nie dałabym sobie bez niej rady. Nie udźwignęłabym życia tutaj sama. Jedyne, o czym marzyłam, to aby lekarz wysłał ją na aborcję do szpitala w Pushun. Ale wiedziałam, że tego nie zrobi. Nie wysyłał tam nawet chorych gejszy.

      Nagle z krańca baraków dobiegł mnie wściekły ryk. Rozpoznałam głos porucznika. Zeszłam na podwórze i zaczęłam nerwowo wpatrywać się w drzwi pokoju siostry. W końcu zobaczyłam wychodzącego tyłem Tanakę, który ciągnął za włosy Soo-hee. Rzucił ją na ziemię i kopnął w klatkę piersiową. Siostra uniosła się na dłonie i kolana, po czym skłoniła nisko głowę przed porucznikiem.

      – Przepraszam, kempei – powiedziała.

      Podniosłam dłoń do ust, aby wstrzymać płacz. Patrzyłam przerażona, jak Tanaka kopnął Soo-hee jeszcze raz i wrzasnął:

      – Ty dziwko! Trzeba coś z tym zrobić. – Chwycił onni za włosy i ruszył w stronę lecznicy.

      Soo-hee potknęła się, przewróciła, lecz po chwili znowu zaczęła dreptać za porucznikiem. Ani na chwilę nie zwolnił kroku, gdy wlókł ją do doktora Watanabe.

      DWANAŚCIE

      Prywatna kwatera pułkownika znajdowała się w domu bogatego kupca nieopodal centrum Dongfengu. Stacja komfortu była położona na obrzeżach miasta wśród pól pszenicy – pewnie dlatego, by żołnierze mogli się skupić na działaniach wojennych i udawać, że nie istniejemy. Dotarcie do oficera, który wzywał mnie niemal codziennie, zajmowało mi piętnaście minut. Gdy wojsko ruszało na manewry, musiałam iść drogą zapchaną przez ciężarówki. Zimą i wiosną zapadały się w ziemię i zamieniały ją w wielką kałużę błota. Kiedy kobiety do towarzystwa szły do oficerów, musiały zdejmować tabi i zori oraz unosić wysoko yukaty, żeby się nie pobrudziły. Latem i jesienią problemem był żółty pył unoszący się nad drogą. Inne dziewczęta się nim nie przejmowały, ale ja specjalnie szłam wzdłuż rowu, aby go uniknąć. Musiałam być czysta dla pułkownika.

      Leżałam obok niego na kanapie. Pokój pokryty był dębową boazerią, a na podłodze leżał chiński dywan. Stało też łóżko z baldachimem i biurko o rzeźbionych nogach, a przy nim mały nocny stolik i tapczan, na którym spoczywaliśmy. Na stoliku znajdowało się zdjęcie rodziny pułkownika: żony o uśmiechu damy z wyższych sfer, zadziornego ośmioletniego chłopca i dziewczynki młodszej ode mnie zaledwie o kilka lat, ubranej w piękne białe kimono. Obok umieszczono miseczkę z okrągłymi owocami amanatsu. Dzięki nim w pomieszczeniu roznosił się cytrusowy zapach.

      Podwładni pułkownika twierdzili, że jest genialnym taktykiem. Chodziły plotki, że niedługo ma zapaść decyzja o nadaniu mu wyższego stopnia. Pracował bez wytchnienia, a gdy u niego byłam, zawsze nad czymś rozmyślał. To prawda, że bywał brutalny, ale często okazywał też czułość. Nie upokarzał mnie już podczas gwałtu i za każdym razem wyglądał, jakby wstydził się СКАЧАТЬ