Córki smoka. Andrews William
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Córki smoka - Andrews William страница 17

Название: Córki smoka

Автор: Andrews William

Издательство: PDW

Жанр: Контркультура

Серия:

isbn: 9788378896371

isbn:

СКАЧАТЬ oczy rozbłysły i spoliczkował mnie z całej siły.

      – Właśnie tak – powiedziałam, rozcierając miejsce po uderzeniu. – Takie zabawy lubisz. Poruszałam ręką coraz szybciej, a on miał erekcję. Zaczął szamotać się z prezerwatywą. Zabrałam mu ją i założyłam. Zwalił się na mnie i próbował odbyć stosunek, jednak wciąż nie był wystarczająco twardy.

      – Szczyp mnie – wyrzuciłam z siebie wyuczoną kwestię.

      Ścisnął moje sutki i ponownie uderzył. Oczy zaszły mi łzami. Ale wciąż go dotykałam. W końcu udało mu się we mnie wejść. Przygniatał mnie swoim ciężarem, a ja wzdrygałam się przy każdym pchnięciu. Wymierzył mi kolejny policzek i chwycił za szyję. Wytrzeszczył oczy, uśmiechając się lubieżnie.

      Dusił mnie. Mocno. Sapnęłam, czując, jak moja twarz czerwienieje. Chciałam zawołać, żeby mnie puścił, ale jego silny uchwyt mi nie pozwalał. Złapałam kaprala za przedramię i usiłowałam się spod niego wydostać, ale był zbyt ciężki, a moje próby pobudziły go jeszcze bardziej. Zobaczyłam gwiazdy przed oczami, a potem wszystko zaczęła ogarniać ciemność.

      Wtedy szarpnięcie, na skutek którego uderzyłam głową w ścianę, uświadomiło mi, że kapral skończył. Puścił mnie i wstał. Przewróciłam się na bok, kaszląc. Łapczywie chwytałam powietrze. Po chwili gwiazdy znikły. Przytrzymałam się ściany i zmusiłam, żeby stanąć w kącie. Kaori zdjął prezerwatywę i wrzucił ją do nocnika. Gdy podciągał spodnie, zdołałam wykrztusić ciche „dziękuję”. Kapral odchrząknął i wyszedł z pokoju.

      Chwyciłam za hak na ubrania, żeby się nie przewrócić. Minęło kilka minut, zanim zaczęłam normalnie oddychać. Podniosłam swój pas obi i znowu zerknęłam na wieszak. Przyznaję, myślałam, czy tego nie zrobić. Jeden koniec obi na haku, a drugi wokół mojej szyi. Sun-hi tak postąpiła niecały tydzień po naszym przyjeździe do stacji komfortu. Zawiązała węzły, ugięła nogi i uwolniła się od udręki. Musiała mieć w sobie niezwykłą siłę i odwagę, by nie wyprostować nóg, kiedy się dusiła. Roztrząsałam w myślach, czy też bym tak potrafiła.

      Otarłam pot z czoła i rozmasowałam bolącą szyję. Związałam yukatę pasem. Sięgnęłam do nocnika, by spomiędzy prezerwatyw oraz nasienia wyjąć grzebień ze złotym grzbietem i wytrzeć w posłanie. Spojrzałam na smoka. Matka powiedziała, że nas ochroni. Wciąż ukrywałam go przed Japończykami, ale – jak dotąd – w niczym mi nie pomógł.

      Wsunęłam grzebień pod matę i ściągnęłam nasiąkniętą potem pościel. Wyszłam z nocnikiem na zewnątrz. Słońce raziło mnie w oczy. Było bardzo gorąco, a niebo miało odcień szarego błękitu. Wśród baraków latały roje wielkich czarnych much. Śliskie wiosenne błoto pokrywające podwórze stwardniało od słońca i butów tysięcy mężczyzn. Po okolicy jak zawsze hulał wiatr.

      Seiko i inne gejsze rozsiadły się na schodach i wachlowały twarze. Gdy przechodziłam, powiedziała:

      – Kolejna noc z pułkownikiem. Nie rozumiem, dlaczego woli taką koreańską dziwkę, skoro mógłby mieć mnie, porządną japońską gejszę. Chyba lubi, gdy robisz użytek z tej swojej kamiennej twarzy.

      Japonki zareagowały głośnym śmiechem.

      Zaczerwieniłam się, bo ta uwaga zabolała. Pułkownik zmusił mnie do tego tylko raz. Właśnie wrócił z Japonii, gdzie odwiedził rodzinę, i był ogromnie zdenerwowany. Nigdy nie dowiedziałam się, o co wówczas chodziło. Kiedy już go rozebrałam, przycisnął moją twarz do swoich genitaliów. Opierałam się, ale był zbyt silny i bałam się, że skręci mi kark. Więc to zrobiłam. Nie miałam wyboru.

      Potem zrobił się dziwnie cichy, jakby było mu wstyd. Wtedy po raz pierwszy zostałam u niego na całą noc. Od tamtej pory spędzaliśmy więcej czasu na rozmowie niż uprawianiu seksu. Podczas długich przerw, gdy żołnierze opuszczali bazę, dawał mi do czytania japońskie książki. Myślę, że gejsze mi zazdrościły, tak samo jak pozostałe dziewczęta.

      Gdy wracałam do pokoju, zobaczyłam odpoczywającego w cieniu szeregowego Ishidę. Ukłonił się na mój widok, a ja zrobiłam to samo. Bardzo go lubiłam. Był przystojny, ale nigdy nie korzystał z usług dziewcząt. Gejsze go kokietowały i próbowały zwabić do pokojów. Flirtował z nimi, lecz nigdy nie chwycił przynęty. Zawsze ostrzegał Koreanki, gdy nadchodził kempei, i pomagał mi z japońskim. Trzymał karabin przy sobie, jednak byłam pewna, że nigdy go jeszcze nie użył.

      Po wejściu do latryny opróżniłam nocnik, opłukałam go, po czym umyłam ręce. Zostawiłam pościel na stercie brudnego prania w pokoju obok latryny i wzięłam czysty komplet. Ruszyłam z powrotem do baraków. Seiko i inne gejsze przypatrywały mi się uważnie. Pamiętałam, żeby nie podnosić głowy. W pokoju postawiłam nocnik obok maty i rozłożyłam posłanie na następny dzień. Potem wrzuciłam grzebień do nocnika.

      Poszłam do latryny, żeby umyć się przed posiłkiem. Oddalony o piętnaście metrów od baraków budynek był niczym więcej jak otwartym wychodkiem. Znajdowała się tam drewniana platforma z trzema dziurami, nad którymi trzeba było kucać. Z boku, na drewnianych stelażach, wisiały trzy wyszczerbione i brudne umywalki. Przy jednej z nich stała ubrana na żółto Soo-hee, robiąc pranie. Podeszłam do niej.

      – Obawiam się, że Kaori pewnego dnia mnie zabije – odezwałam się, nie podnosząc głowy.

      – Spróbuję znów porozmawiać o nim z kempejem – odparła.

      – Nie trzeba – zaprotestowałam szybko, pamiętając, że kempei często bił moją siostrę, gdy o coś pytała. – Nie jest aż tak źle.

      Zaczęłam się myć szarą wodą.

      – Słyszałam, że wojna nie idzie po myśli Japończyków – powiedziała Soo-hee. – Na wschodzie wygrywają Amerykanie. Może niedługo Japonia przegra.

      – I co wtedy? – zapytałam.

      – Wrócimy do domu – odpowiedziała.

      – Po tym, co tutaj robiłyśmy, nie chcę już wracać – oświadczyłam. – Co powiedzą rodzice? Przyniosłyśmy im wstyd.

      Soo-hee położyła mi dłoń na ramieniu.

      – Nie martw się tym. Po prostu musisz jeszcze trochę wytrzymać.

      Wytrzymać? Po co? Żeby kolejnego dnia zostać zgwałcona? Gdy w dzieciństwie pracowałam w gospodarstwie, uważałam się za silną. Mogłam z rodziną harować w polu cały dzień, a gdy brakowało ryżu, potrafiłam wytrzymać całe dnie bez pełnego posiłku. Ale przez ostatnie dwa lata przetrwanie kosztowało mnie każdego dnia nieporównywalnie więcej. Dla Japończyków byłam niczym innym jak toaletą i właśnie tak zaczęłam o sobie myśleć. Robiłam, co mogłam, żeby pozostać silna, ale nie byłam pewna, jak długo jeszcze wytrzymam.

      Soo-hee pochyliła się znów nad umywalką, lecz zerkała na mnie kątem oka.

      – Ta brudna woda przypomina mi dzień, w którym ojcu i panu Lee uciekała świnia. Chcieli ją zarżnąć na obchody Nowego Roku. Pamiętasz?

      – Wydaje mi się, że tak – odrzekłam.

      – Cały СКАЧАТЬ