Название: 10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie
Автор: Elif Shafak
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Поэзия
isbn: 9788366553569
isbn:
•
Późno w nocy Leila leżała z szeroko otwartymi oczami, całkowicie nieruchomo, wyczulona na każde skrzypienie, na każdy przemykający cień. Odgłosy komarów sugerowały, że owady przedostały się przez dziury w siatce. Roiły się nad jej głową i bzyczały jej do uszu. Zaczekały, aż zapadnie całkowita ciemność, a potem wślizgnęły się do środka – razem z jej wujem.
– Śpisz? – zapytał, kiedy przyszedł pierwszy raz i usiadł na brzegu jej łóżka. Mówił cicho, ledwie słyszalnie, uważając, żeby nie obudzić maluchów.
– Tak… nie, nie całkiem.
– Prawda, jak tutaj gorąco? Ja też nie mogłem zmrużyć oka.
Leilę zdziwiło, że nie poszedł do kuchni, gdzie mógł wypić szklankę zimnej wody. W lodówce stała miska pełna plastrów arbuza, który idealnie nadawał się na przekąskę o północy. Orzeźwiał. Leila wiedziała, że niektóre z tych owoców osiągały takie rozmiary, iż nawet po włożeniu niemowlaka do środka zostałoby jeszcze trochę miejsca. Zachowała jednak tę informację dla siebie.
Wuj skinął głową, jakby czytał jej w myślach.
– Nie zostanę długo, tylko trochę… jeśli Wasza Wysokość pozwoli?
Próbowała się uśmiechnąć, ale jej twarz wydawała się napięta.
– Mmm, dobrze.
Czym prędzej ściągnął z niej prześcieradło i położył się tuż obok. Słyszała bicie jego serca, głośne i szybkie.
– Przyszedłeś zajrzeć do Tolgi? – zapytała Leila po krępującej chwili.
Tolga był najmłodszym synem wuja; spał w kołysce przy oknie.
– Chciałem sprawdzić, czy wszyscy mają się dobrze. Ale nie rozmawiajmy więcej. Przecież nie chcemy nikogo obudzić.
Leila skinęła głową. To miało sens.
Burczący dźwięk wydobył się z brzucha wuja. Uśmiechnął się nieśmiało.
– Och, chyba za dużo zjadłem.
– Ja też – powiedziała Leila, choć to nie była prawda.
– Naprawdę? Pokaż, jaki masz pełny brzuszek. – Podciągnął jej koszulę nocną. – Mogę oprzeć na nim rękę?
Leila nie odpowiedziała.
Zaczął kreślić koła wokół jej pępka.
– Hmm. Masz łaskotki?
Leila pokręciła głową. Większość ludzi miała łaskotki na stopach i pod pachami. Ona miała je na szyi, ale nie zamierzała się do tego przyznać. Sądziła, że jeśli wskaże się swój najsłabszy punkt innym ludziom, oni z pewnością w niego wymierzą. Milczała zatem.
Początkowo koła były małe i delikatne, ale potem stały się większe, aż zaczęły zahaczać o jej miejsca intymne. Odsunęła się zawstydzona. Wuj przysunął się do niej. Pachniał tym, za czym nie przepadała: przeżutym tytoniem, alkoholem i smażonym bakłażanem.
– Zawsze byłaś moją ulubienicą – wyznał. – Na pewno to wiesz.
Naprawdę była jego ulubienicą? Fakt, że mianował ją menadżerem ich drużyny piłkarskiej, nie musiał nic znaczyć. Na widok dezorientacji znaczącej jej twarz wuj pogłaskał jej policzek drugą ręką.
– Chcesz wiedzieć, dlaczego kocham cię najbardziej?
Leila czekała, ciekawa odpowiedzi.
– Bo nie jesteś tak samolubna jak inni. Taka z ciebie mądra, słodka dziewczynka. Nigdy się nie zmieniaj. Obiecaj mi, że się nie zmienisz.
Leila skinęła głową, myśląc o tym, jak bardzo zezłościłyby się jej starsze kuzynki, gdyby usłyszały takie komplementy kierowane pod jej adresem. Jaka szkoda, że ich tu nie było.
– Ufasz mi? – W ciemności jego oczy przypominały topazy.
A ona znowu skinęła głową. Znacznie później Leila miała brzydzić się tym swoim gestem, wyrażającym bezwarunkowe posłuszeństwo wobec starszeństwa i autorytetu.
– Kiedy będziesz starsza – kontynuował – ochronię cię przed chłopcami. Nie wiesz, jacy oni są. Nie pozwolę im zbliżyć się do ciebie.
Pocałował ją w czoło, tak samo jak to robił w każde święto Id al-Fitr, kiedy składał im wizytę jako członek rodziny i obdarowywał ją landrynkami oraz kieszonkowym. Dokładnie tak samo. Potem wyszedł. Tamtej pierwszej nocy.
Następnego wieczoru w ogóle się nie pojawił. Leila była gotowa zapomnieć o całym zajściu. Ale on wrócił trzeciej nocy. Tym razem uśmiechał się jeszcze szerzej. W powietrzu unosił się ostry zapach. Czy to możliwe, że dopiero co skropił się wodą kolońską? Gdy tylko ujrzała, że nadchodzi, Leila zamknęła oczy, udając, że śpi.
Bezszelestnie ściągnął z niej prześcieradło i ułożył się tuż obok. Kolejny raz oparł rękę na jej brzuchu, ale tym razem zataczał większe, bardziej natarczywe koła – szukając, domagając się tego, co już uważał za swoje.
– Wczoraj nie mogłem przyjść. Twoja yenge źle się czuła – powiedział, jakby przepraszał, że nie dotarł na umówione spotkanie.
Leila słyszała chrapanie matki niosące się po korytarzu. Baba i ciocia dostali duży pokój na górze, w pobliżu łazienki. Leila podsłuchała, jak mówili, że ciocia budziła się w nocy o dziwnych porach, więc lepiej, aby spała sama. Czy to znaczyło, że nie walczyła już ze swoimi demonami? Albo może demony w końcu wygrały wojnę.
– Tolga moczy materac – wyrzuciła Leila, otwierając oczy.
Nie wiedziała, dlaczego to powiedziała. Nigdy nie widziała, żeby chłopiec zrobił coś takiego.
Jeśli wuj poczuł się zaskoczony, niczego nie dał po sobie poznać.
– Wiem, kochanie. Zajmę się tym. Nie powinnaś zawracać sobie tym głowy.
Czuła na szyi jego ciepły oddech. Nie ogolił się; zarost drapał jej skórę. Leila pomyślała o papierze ściernym, którym baba wykończył drewnianą kołyskę dla wyczekiwanego dziecka.
– Wuju…
– Cicho. Nie powinniśmy przeszkadzać innym.
„My”. Tworzyli drużynę.
– Trzymaj – polecił i pociągnął jej rękę w dół, do miejsca między jego nogami, na przedzie swoich szortów od piżamy. Dziewczynka skrzywiła się, cofając palce. Chwycił ją za nadgarstek i ponownie pociągnął rękę w dół, a kiedy się odezwał, w jego głosie pobrzmiewały frustracja i gniew: – СКАЧАТЬ