Racer. Katy Evans
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Racer - Katy Evans страница 3

Название: Racer

Автор: Katy Evans

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 978-83-66654-71-6

isbn:

СКАЧАТЬ nocy w ogóle nie spałam i od kilku godzin nie miałam nic w ustach. Naprawdę nie jestem w nastroju – mówię, a kiedy nieznajomy przebiega wzrokiem po moim ciele, czuję, jak pod jego intensywnym spojrzeniem zaczynam się gdzieś w głębi rozgrzewać.

      Mężczyzna nawet na chwilę nie odrywa ode mnie oczu.

      Nikt nigdy nie przyglądał mi się tak uważnie.

      Nie tylko ze złością i zainteresowaniem, ale też jakby z… rozbawieniem i… dezorientacją?

      Czyli z tym samym, co mam w sobie ja. Kiedy patrzę na niego.

      Tymczasem w jego wzroku pojawia się ciemniejszy ton. Nie wiem, co to dokładnie jest, ale sprawia, że jakaś część mnie wije się i drży.

      – Uważaj następnym razem – odzywa się nieznajomy po dłuższej chwili ciszy, tym razem łagodniejszym głosem. Robi krok do tyłu, raz jeszcze prześlizgując się głodnym spojrzeniem po moim ciele, a potem bierze czapkę z auta i zatrzaskuje oraz zablokowuje drzwi, czemu towarzyszy ciche piknięcie.

      Patrzę na zadrapanie oraz lekkie wgniecenie na karoserii mustanga i uświadamiam sobie, że facet oszczędził mnie, nie dzwoniąc do firmy ubezpieczeniowej.

      – Przepraszam – zwracam się do niego poniewczasie.

      Patrzy na mnie przez ramię i zaciska szczęki, a potem wraca i spogląda na mnie z góry.

      – Jak masz na imię?

      – Yyy… Alana – kłamię. Brzmi podobnie. Jestem zbyt zdenerwowana, żeby powiedzieć prawdę.

      – Staranowałaś mi samochód, Alano – warczy, rzucając wymowne spojrzenie w stronę swojego cudownego wiśniowego mustanga.

      – Yy… Przepraszam. Jestem po szesnastogodzinnej podróży samolotem i mam wrażenie, że ten dzień nie ma końca.

      Mężczyzna śmieje się pod nosem, jakby nie umiał dać wiary mojej wymówce.

      Potem patrzy na mnie znacząco i odchodzi, a ja wpatruję się w jego czarne jak noc włosy, odpierając pragnienie, aby się lekko powachlować.

      „Och”.

      Spoglądam na jego tyłek w dżinsach i ciemną koszulkę opinającą tułów, a moja irytacja słabnie, ustępując miejsca niemal obezwładniającej fali pożądania.

      Dyskretnie przesuwam dłońmi po piersiach, starając się spłaszczyć nabrzmiałe sutki.

      Przez moich czterech mężczyzn randkowanie nigdy nie było dla mnie łatwe. Nikt nie jest dla mnie dostatecznie dobry. Poza tym mam do czynienia z samymi kierowcami, a ostatnią rzeczą, jakiej bym chciała, jest związek z kierowcą. Jako siedemnastolatka miałam chłopaka. A potem on zmarł. David był dla mnie wszystkim. Za nic w świecie nie chciałabym się spotykać z kimś, kto naraża swoje życie tak jak kierowcy wyścigowi. Ale naprawdę muszę się z kimś przespać.

      Wchodzę na trybuny zadowolona, że nie ma zbyt wielu ludzi – to dzień ćwiczeń, a nie wyścigu.

      Na drugim końcu trybun siedzi ciemnowłosy mężczyzna o przyprószonych siwizną skroniach, ubrany w dżinsy i białą koszulę. Idę w jego stronę i zajmuję miejsce dwa siedzenia przed nim.

      – Synu! – woła ów facet, przekrzykując warkot silników, a mnie serce zamiera, bo po schodach idzie nieznajomy, któremu staranowałam samochód.

      Potem serce zaczyna mi bić tak głośno, że aż spuszczam głowę, ale i tak przyglądam się idącemu mężczyźnie kątem oka.

      Odchrząkuję i wyjmuję marker oraz listę kierowców. Mam na niej nazwiska ośmiu mężczyzn, którym chciałabym się przyjrzeć. Na samym dole zapisałam też dane wszystkich pozostałych kierowców IndyCar. Tak na wszelki wypadek.

      – Nie byłeś dziś na siłowni – mówi siedzący za mną mężczyzna.

      – Jezu, tato, perspektywa skończenia ze zmasakrowaną twarzą jakoś do mnie nie przemawia.

      Rozlega się niski śmiech jednego z mężczyzn, a potem znów odzywa się ten, którego auto dziś uszkodziłam. Ma bardzo głęboki głos.

      – Gdzie jest Iris?

      – Poszła po wodę.

      Na schodach pojawia się około osiemnastoletnia dziewczyna, która zmierza w stronę mężczyzn siedzących za moimi plecami. Odwracam się przez ramię i mój żołądek robi fikołka, kiedy widzę, jak ona i humorzasty przystojniak się przytulają. Potem dziewczyna siada u jego boku.

      Wydaje się przy nim taka drobna.

      On jest wielki, muskularny i zbyt cudowny, abym potrafiła to opisać.

      Okej, a więc ma dziewczynę. Wielka mi rzecz. Oboje są niesamowicie piękni – mają ciemne włosy i wyglądają tak, że mogliby pracować w modelingu. No i co z tego? Pozostaje tylko pogratulować. Nie przyjechałam na Florydę romansować. Jestem tu w sprawach zawodowych.

      Lecz przelotny romans nagle zaczyna mi się wydawać atrakcyjną perspektywą. Nic poważnego. Poważne związki nie wchodzą w grę. Ale może coś… co pozwoliłoby mi się zrelaksować. Oderwać rozszalałe myśli od spraw związanych z potrzebami ciała.

      Nie mogę jednak stłumić w sobie zaciekawienia tym mężczyzną. Mam wrażenie, że patrzy na mnie. Studiuję listę i czuję, jak jego wzrok wwierca się w moją czaszkę niczym wiązka lasera.

      Nerwowo wciągam powietrze do płuc i ukradkiem oglądam się za siebie. Młodszy z mężczyzn wkłada ręce do kieszeni i nasze spojrzenia się spotykają. Przyłapawszy mnie na spoglądaniu, unosi brwi i uśmiecha się.

      Jego tata też się w niego wpatruje. Z marsową miną.

      Mówi coś do syna, ale nie doczekuje się odpowiedzi. Przystojniak posyła mi kąśliwy uśmieszek.

      Nie odwzajemniam go. Nie potrafię jasno myśleć.

      Młody mężczyzna wstaje i rusza schodami w moją stronę.

      „Cholera”.

      Wracam wzrokiem do kartki. Przystojniak podchodzi do mnie, pochyla się nad moim ramieniem i zaczyna czytać sporządzoną przeze mnie listę, a ja nagle czuję, że jego ciało znajduje się zbyt blisko mojego.

      Pachnie mydłem. Nie perfumami, tylko mydłem.

      Czysty i męski. Tak po prostu.

      Coś w tym naturalnym zapachu sprawia, że do ust napływa mi ślina. Przełykam ją nerwowo.

      – Ten jest zbyt wolny na prostych. – Nieznajomy stuka palcem w nazwisko na szczycie mojej listy. W odpowiedzi usiłuję schować kartkę pod swoją torbą, ale jej część wystaje spod spodu.

      – Wiesz dużo o samochodach, co? – Krzywię się, walcząc z ciepłem, które ogarnia moje ciało, gdy przystojniak СКАЧАТЬ