Название: Cyberpunk Odrodzenie
Автор: Andrzej Ziemiański
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Зарубежная фантастика
isbn: 978-83-287-1357-4
isbn:
Obraz siedziby ustąpił miejsca zapisowi z wewnętrznego monitoringu. W idącej korytarzem grupie łatwo było rozpoznać dziewczynę z pierwszego zdjęcia.
– Nic wielkiego. Po prostu weszła do ściśle strzeżonego laboratorium, po czym zabiła całą obsługę UNISAC-a oraz swoich kolegów po fachu. Łącznie kilkanaście osób.
– Ale…
– Czekaj, najlepsze dopiero przed nami.
– Co może być jeszcze lepszego? – wymamrotał.
– Następnie jakby nigdy nic wyszła z laboratorium, wesoło pogawędziła z ochroniarzem, po czym opuściła siedzibę firmy.
Scott wyprostował nogi i odepchnął się do tyłu. Krzesło z głośnym skrzypieniem balansowało na tylnych nogach.
– Chcesz powiedzieć, że profesjonalny ochroniarz nie zorientował się, że…
Tahira stuknęła palcem w blat. Świetlisty prostokąt pokazywał teraz scenę rozmowy kobiety z ochroniarzem. Scott patrzył jak zahipnotyzowany.
– Tak się nie zachowuje ktoś, kto przed chwilą zabił kilkanaście osób!
Oczywiście miał rację.
– Nie wiem, jakim twardzielem trzeba być, żeby szczebiotać tak przekonująco, nawet po zabiciu jednego człowieka – powiedziała.
– Ona nie jest żadnym twardzielem, tylko najwyraźniej nie ma sobie niczego do zarzucenia. Nie stało się nic, co mogłoby nią wstrząsnąć albo chociaż ją zdenerwować.
– Właśnie.
– I co? Wyszła sobie i co?
– Aresztowaliśmy ją błyskawicznie, w jej mieszkaniu. Od razu przyznała się do winy, ale…
Scott ciągle miał minę, jakby nie wierzył w to, co słyszy.
– Ale?
– Po dokładniejszym zbadaniu śladów okazało się, że to nie ona.
– Siostra czy klon?
– Bliźniaczka. Leni Staller.
Roześmiał się. Tahira wręcz przeciwnie, zmarszczyła brwi i przygryzła wargi.
– Nie wydaje ci się dziwne, że…
Przerwał jej lekceważącym machnięciem ręki.
– Ani trochę. Przyznała się, bo chciała dać siostrze czas na ucieczkę. Ot co.
– Pomagała odruchowo, nie wiedząc nawet, o co chodzi? Czy może jednak jest zamieszana?
Pokręcił głową.
– Nie jest. Po pierwsze, bliźnięta są bardzo zżyte, a po drugie, istnieją przecież ludzie, którzy zawsze będą w opozycji do władzy. Do każdej władzy. Przyszła policja, więc kryjemy naszych bez względu na to, co nagrandzili.
Tahira westchnęła ciężko.
– Ja bym ją zatrzymała za składanie fałszywych zeznań. Ale zgarnęli ją komandosi…
Skinął głową ze zrozumieniem.
– …jako podejrzaną o kilkanaście morderstw – dokończył za nią. – W związku z czym biedna dziewczyna dostała i po łbie, i po całej reszcie. A ty się dziwisz, że odruchowo kryje siostrę przed policją.
– Jakby co, w każdej chwili mogę pomachać jej przed nosem tymi fałszywymi zeznaniami.
– Machaj sobie, ile chcesz. Pierwszy z brzegu podrzędny adwokat bez trudu udowodni, że była w szoku, pobita przez policję, nie miała pojęcia, co mówi, nie wiedziała, gdzie jest, a co gorsza, zapisy przesłuchania wszystko to potwierdzą. I z twojego haka na dziewczynę zrobi się hak na policję oraz sprawa o brutalne pobicie.
– Zobaczymy.
– A szanowna siostrzyczka? Zwiała?
– Właśnie w tej sprawie przychodzę.
Twarz Scotta nagle spoważniała.
– No i zacząłem się bać… – mruknął. – Mam powód?
Nie odpowiedziała. Jednym stuknięciem palca uruchomiła w prostokącie nowy film. Tym razem pochodził chyba z miejskiego monitoringu. Obraz był gorszej jakości, a w dodatku kamera nie tkwiła nieruchomo, tylko przesuwała się to w lewo, to w prawo. Leni Staller jednak można było od razu zidentyfikować. Szła chodnikiem z beztroskim wyrazem twarzy. Być może zerkała na zaparkowane przy krawężniku samochody, a może nie. Jakość nagrania nie pozwalała tego ocenić. Przystanęła przy jednym z nich. Ktoś od środka otworzył jej drzwi. Mignęła czyjaś ręka, dziewczyna wsiadła bez wahania. Nie witała się, nie uśmiechała, jej twarz w dalszym ciągu nie wyrażała żadnego konkretnego uczucia.
Scott palcem zatrzymał film. Cofnął trochę, zatrzymał i zaczął powiększać klatkę, aż ukazały się szumy. Lekkimi muśnięciami zmniejszył obraz.
– My też zwróciliśmy uwagę na ten tatuaż – powiedziała Tahira. – I dlatego przychodzę.
– Zakazane Miasto…
– Wiem, wiem. Przysiągłeś sobie, że nigdy tam nie wrócisz.
Scott wyłączył świetlisty prostokąt takim ruchem dłoni, jakby zmiatał okruchy ze stołu, po czym znowu odchylił się do tyłu razem z krzesłem.
– Co o tym sądzisz? – zapytał.
– Jak to, co? Ewidentnie morderstwo na zlecenie. Rozszerzone w dodatku.
– Rozszerzyć zabójstwo na kilkanaście osób, żeby zabić jedną? Przyznasz, że to raczej rzadkość?
– Chcieli załatwić kogoś z obsługi UNISAC-a. Nie zrobili tego na ulicy ani w domu tylko dlatego, żebyśmy nie dowiedzieli się, o kogo naprawdę chodziło. I chyba im się udało. Prześwietliliśmy wszystkich pracowników Reno Mobile pracujących w tym pomieszczeniu, ale wciąż nie mamy pojęcia, kto był celem.
– A sprawdziliście tych czterech naukowców, z którymi przyszła?
– Niby po co? Zginęli, bo musiała zlikwidować świadków.
– Jakich świadków? – żachnął się. – Jakich świadków? – powtórzył. – Wszystko nagrane, wiesz, kto strzelał, wiesz, w jakiej kolejności zabijał, znasz każdy szczegół zdarzenia i mówisz o jakichś świadkach do likwidacji?
– Zawodowy morderca mógł to zrobić odruchowo… – zaczęła Tahira, ale zaraz umilkła. Położyła obie dłonie na blacie, wyświetliła akta Leni i przesunęła je w stronę Scotta.
– Może СКАЧАТЬ