Modernizm polski. Kazimierz Wyka
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Modernizm polski - Kazimierz Wyka страница 23

Название: Modernizm polski

Автор: Kazimierz Wyka

Издательство: Public Domain

Жанр: Зарубежная классика

Серия:

isbn:

isbn:

СКАЧАТЬ nas pogrążasz w czarną głąb,

      Że niezaznany sen nam dasz

      I nicość ciał —

      I nicość dusz244.

      Nieraz roztopienie się panteistyczne w przyrodzie nabierało właściwości podobnych do nirwany, stawało się kresem uciszonych pożądań. Jakaś Łąka mistyczna czy Hala Tetmajera wiedzie do nirwany nienazwanej tym słowem:

      Tu oczy obróciwszy ku złotemu słońcu

      i ku białym obłokom na błękitnym niebie,

      można świata zapomnieć i zapomnieć siebie —

           utopić duszę całą w wód i lasów szumie

           i w tej upajającej, bezkresnej zadumie

           chcieć śnić do życia końca i po życia końcu…245

      To powiązanie poczucia przyrody, nirwany, śmierci i hedonizmu najlepiej jednak wypowiada Kasprowicz. Dlatego zapewne, że głębokie przeżycie przyrody (a wiadomo, w jakiej skali tę zdolność posiadał Kasprowicz) prowadzi często do zapomnienia o własnej osobowości, a więc do stanów podobnych nirwanie. Wystarczyło to zapomnienie modernistycznie przystroić, a powstawały takie wiersze, jak zakończenie Mariana Olchowicza:

      Ponad jeziora błękitne fale

      Z lilij zapachu, z nenufarów woni

      Zrodzona, strojna w łagodne opale,

      Które tam w górze miesiąc w przestwór roni,

      W szacie, z mgieł tkanej powiewnych, wyrasta,

      Jak owa z baśni królewska niewiasta,

           Postać i sunie jak oddech po błoni

                Wieczystej ciszy.

      Symbol, któremu znój nie towarzyszy,

      Znój walk bezpłodnych; potęga, co duchy

      Znużone, senne, naodziewa w puchy

                Wieczystej ciszy…

      Zbliża się do mnie, chwyta w swe objęcia,

           Słów pieszczotliwych harmonijne dźwięki

      Leje do uszu; na kształt pacholęcia,

           Co od matczynej usypia piosenki,

      Tak w sen mnie tuli, tak ciągnie, gdzie liście

      W jedwabne łoże rozściela na przyjście

           Moje nenufar przewonny, przemiękki!

                Wieczystej ciszy,

           Co taką wonią naokoło dyszy.

      Zawitaj, słodka zwiastunko, zawitaj,

      Śmierci! w swój uścisk całego mnie chwytaj

                I wiedź – ku ciszy! 246

      Ten splot uczuć pozwala wyjaśnić, jakim potrzebom duchowym modernizmu odpowiadała nirwana i śmierć nirwaniczna. Oto nirwana wypruwa z duszy wolę i świadomość, ale nie niweczy jakiegoś nieokreślonego psychizmu, roztapia go w otoczeniu, podczas gdy śmierć jest unicestwieniem zupełnym. Nirwana jest przeto zasobniejsza uczuciowo i może się kojarzyć z niejednym stanowiskiem żywotnym w każdej epoce.

      Między nirwaną a światem zmysłowym i światem symboli kontakty nie nikną. Nirwana odrzuca tylko pragnącą świadomość, ale poeta bezosobowo i biernie odczuwa nadal i nasyca się pięknem zmysłowym świata, tym śmielej, że nie musi wybierać i cierpieć. Zaprzeczenie indywidualizacji w ten sposób nie stawało się dla modernistów zaprzeczeniem doznawania zmysłowego, podczas gdy śmierć zaprzecza całkowicie i bezwzględnie. Dlatego to poeta o tak zmysłowej naturze jak Tetmajer najlepiej opiewał nirwanę, ponieważ między tymi dwoma dyspozycjami nie ma sprzeczności.

      Już pod koniec modernizmu całą filozofię nirwany, dużo bardziej urozmaiconą i konsekwentniejszą niż u poetów pokolenia, stwarza baron Hertenstein w Próchnie. Hertenstein jest przede wszystkim konsekwentny. Wie, że nie wystarczy akt strzelisty do nirwany, że dla osiągnięcia tego stanu potrzebna jest swoista asceza. Pochodzi to stąd zapewne, że poeci tylko piąte przez dziesiąte słyszeli o Schopenhauerze, podczas gdy Hertenstein sięga aż do filozofii indyjskiej.

      Hertenstein wyrzeka się wszystkiego, czemu ufali jeszcze moderniści. Wyrzeka się użycia i kobiety, wyrzeka się sztuki, co – jak ujrzymy – w świadomości pokolenia stanowić będzie moment przełomowy, głosi własnowolne unicestwienie wszelkich związków z rzeczywistością:

      „Unikaj zetknięcia zmysłów z rzeczą wszelką, a nie powstanie w tobie poczucie i miara rozkoszy; – gdzie nie ma poczucia i miary rozkoszy, tam nie rodzi się chęć wraz z żądzą oraz to wszystko, co się pod nią kryje. Gdzie nie ma chęci, tam nie powstaje lgnienie do rzeczy zewnętrznych wraz z namiętnością, która się pod nim kryje. – Wyjdź poza twych zabiegów i losów treść łańcuchem przyczyn, wstecz, aż poza zetknięcie się zmysłów z rzeczą wszelką, a rozwieje się wówczas i świadomość, a wraz z nią i ciała twego indywidualność247”.

      W tomie Gaśnienie Tadeusz Nalepiński248 zgromadził małą antologię pod tytułem Nirwana oraz wspólnym tytułem Głosy braci mych połączył dwa utwory, z których pierwszy – wraz z francuskim mottem z Adolfa Retté – w taki układa się sonet:

      Alors tous les blessés, les souffrants, les vaincus,

      Puisque nos frères morts nous appellent là-bas,

      Nous appareillerons, ascetes convaincus,

      Vers bon Nirvana, où l'on ne reve plus…249

      To początek i koniec… królestwo Niebytu

      Wieczorne sny jedwabnym kołysze pogwarem

      Zachody purpurowym konają pożarem —

      Wschód wiecznie nowe Życie wyłania z błękitu…

      Gdzież śmierć? i gdzie tu życie? ni mroku, ni świtu,

      Wszystko drzemie pod drzewa Wieczności konarem —

      Wniebowziętych postaci pląsający harem

      Deszczem lotusów ściele łąkę z malachitu…

      Do ciebie, my, pielgrzymi, ogniem żądz trawieni,

      Dążymy, liście gnane podmuchem jesieni —

      O, przyjm na jasne łąki naszą pierś strzaskaną!

      Tęsknoto naszych tęsknot, rajski żywy psalmie,

      Hołd przynosimy tobie, męczeństw naszych palmie,

      Ciebie hymnem zachwytu wzywamy, Nirvano250!

      Nieliczni poeci, zwracający się do śmierci-lekarki, pojmowali ją w podobnie hedonistyczny sposób, jak Tetmajer nirwanę. Podobnymi zwrotami przemawia do niej Stanisław Brzozowski w głośnym wierszu O przyjdź jesienią251, u innych znowuż liryków śmierć musi posiadać przyjemny sztafaż, nie w każdym otoczeniu zgadza się na nią poeta. Musi budzić wdzięk melancholijnego estetyzmu. Dębicki na przykład wzywa „koicielki СКАЧАТЬ



<p>244</p>

Nirwano, zstąp! (…) I nicość dusz – E. Leszczyński, Radość samotna, Warszawa 1923, s. 25 (Hymn do nirwany). Podobnie przedstawiała się nirwana Dębickiemu (Ekstaza, s. 60) i M. Srokowskiemu (Chore sny, s. 40). [przypis autorski]

<p>245</p>

Tu oczy obróciwszy ku złotemu słońcu (…) chcieć śnić do życia końca i po życia końcu… – K. Tetmajer, Poezje, S. III, s. 31. [przypis autorski]

<p>246</p>

Ponad jeziora błękitne fale (…) ku ciszy! – J. Kasprowicz, Dzieła, V, s. 33 (Marian Olchowicz). Namiętny przeciwnik modernizmu, Marian Zdziechowski, znaczenie nirwany pojmował jak mało kto w pokoleniu i jego słowa muszą być tu zacytowane, by zrozumieć źródła filozoficzne i siłę nirwany modernistycznej: „Miłość, natura, szczęście zagrobowe – te miały być trzy pociechy w życiu doczesnym… ale kto po rozkoszy miłosnych upojeń, spojrzawszy na usiane gwiazdami niebo, nie poczuł w sercu swym gorzkiego rozdźwięku pomiędzy wieczną pogodą błękitów a tym szałem płochym, którym przed chwilą serce to wrzało, i nie zapragnął wtedy zapomnieć o wszystkim, co mu się szczytem rozkoszy i szczęścia zdawało, i oczyścić serce z marzeń ziemskich, aby w nim gwiazdy odbić się mogły; – kto znowu, uczuciem takim zmierzywszy gwiaździste otchłanie, nie poczuł, że głębie te łkały bólem gwiazd wszystkich, z pozoru łagodnych i jasnych, lecz wijących się w mękach tej walki o byt, odwiecznej, fatalnej, której ziemia wtórzyła szałem wichrów, drzew jękiem, rykiem zwierząt tępiących się po puszczach, krwią walk bratobójczych wśród ludzi; – kto wtedy nie zwątpił w niebo Dantejskie i nie przeklął bytu, i jak zwierz szczwany, wyjąc ze zgrozy, nie szukał kryjówki od mąk świadomości, w której skupiają się bole wszechświata, i w wysiłku wariackim nie kusił się rozbić krat swojego ja, by wyrwać się i zdrzemnąć nareszcie, i spocząć pod gruzami indywidualnego istnienia?… Kto?… Płonnymi przeto i bezcelowymi okazywały się marzenia o miłości, naturze i niebie, coraz donośniej grzmiała w wieku naszym pieśń zwątpienia i rozpaczy, aż na koniec Leopardi, głęboki i smętny, przybity skonem nadziei, które mu snuło najpotężniejsze z uczuć, wstąpił na nowe a nieznane jego towarzyszom tory i odkrył owo jedyne ocalenie i ukrycie, w którym od wieków już chronili się jego bracia indyjscy. Spłynęło wtedy na smętną duszę poety odrętwienie nirwany, zaśpiewał o braterstwie miłości i śmierci” (Byron i jego wiek, Kraków 1894, I, s. 431). [przypis autorski]

<p>247</p>

Unikaj zetknięcia zmysłów z rzeczą wszelką (…) i ciała twego indywidualność – ta kolejna asceza Hertensteina od kobiety, najbliższej woli życia, do całkowitego wytępienia pragnień i wrażeń jest zupełnie zgodna z kolejnością zaleceń Schopenhauera (por. Die Welt als Wille und Vorstellung, Reclams Universal-Bibliothek, I, s. 488–510). Równie zgodne jest to, że Hertenstein milczy o samobójstwie, ponieważ Schopenhauer nie uważał samobójstwa za sposób unicestwienia woli życia: „Dalekie od tego, by być unicestwieniem woli [samobójstwo], jest stanowczym potwierdzeniem woli życia. To bowiem unicestwienie nie na tym polega, że obrzydły człowiekowi cierpienia, ale uciechy życia. Samobójca pragnie życia i tylko jest niezadowolony z warunków, jakie mu ono przyniosło” (Tamże, s. 510). [przypis autorski]

<p>248</p>

Nalepiński, Tadeusz (1885–1918) – poeta, nowelista, dramatopisarz i krytyk literacki; z wykształcenia doktor filozofii (Uniwersytet Karola w Pradze, 1907), autor tomu poezji Gaśnienie (1905), fragm. poematów (Chrzest. Fantazja polska, 1910; Ave Patria! Opowieść z czasów Wielkiej Wojny powracającej nam byt niepodległy, 1914–1916), zbiorów nowel (Śpiewnik rozdarty, 1914; Kazia, 1919) oraz fragm. dramatu Książę niewolny (1911). [przypis edytorski]

<p>249</p>

Alors tous les blessés, les souffrants, les vaincus (…) Vers bon Nirvana, où l'on ne reve plus… – fragm. Chanson de Nirvanâ (w: Adolphe Retté, Cloches en la nuit). [przypis edytorski]

<p>250</p>

To początek i koniec… (…) Ciebie hymnem zachwytu wzywamy, Nirvano! – T. Nalepiński, Gaśnienie, Kraków 1905, s. 53. [przypis autorski]

<p>251</p>

poeci, zwracający się do śmierci-lekarki, pojmowali ją w podobnie hedonistyczny sposób, jak Tetmajer nirwanę (…). Podobnymi zwrotami przemawia do niej Stanisław Brzozowski – S. Brzozowski, Nim serce ucichło, Warszawa 1910, s. 2. [przypis autorski]