Название: DZIEŃ ROZRACHUNKU
Автор: John Grisham
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Крутой детектив
isbn: 978-83-8215-073-5
isbn:
– Stella i ja znaleźliśmy kiedyś twój gin – powiedział z uśmiechem. – Wiedziałaś o tym?
– Nie mów! Piliście go?
– Próbowaliśmy. Miałem wtedy jakieś szesnaście lat i wiedzieliśmy, że chowasz gin w kredensie. Nalałem go trochę do szklanki i wypiłem mały łyczek. O mało się nie porzygałem. Paliło mnie aż po czubki palców u nóg i smakowało jak tonik do włosów. Jak możesz pić to świństwo?
– Lata praktyki. Jak zareagowała Stella?
– Tak samo jak ja. Nie sądzę, żeby kiedykolwiek jeszcze spróbowała alkoholu.
– Założę się, że próbowała. Ty najwyraźniej się do niego nie zniechęciłeś.
– Jestem studentem, ciociu. To wchodzi w zakres mojej edukacji. – Joel zjadł dużą łyżkę gulaszu i zaraz nabrał następną. Po czterech albo pięciu łyżkach kilka razy odetchnął, wypił łyk burbona i uśmiechnął się do Florry. – Chciałbym porozmawiać o mojej matce, ciociu. To tajemnicza sprawa, a ty wiesz wiele rzeczy, o których nam nie powiedziałaś.
Florry pokręciła głową i odwróciła wzrok.
– Wiem – podjął Joel – że się załamała, kiedy oznajmili nam, że ojciec nie żyje, a w każdym razie został uznany za martwego. Ale przecież wszyscy byliśmy wtedy załamani, prawda, ciociu Florry? Przez tydzień nie mogłem wyjść z domu. Pamiętasz?
– Jak mogłabym zapomnieć? To było okropne.
– Byliśmy niczym duchy, snujące się w ciągu dnia po domu i bojące się nocy. Ale w końcu znaleźliśmy w sobie dość sił, by żyć dalej, i moim zdaniem mama też się pozbierała. Czy nie wzięła się w garść i nie zaczęła nadrabiać miną?
– Owszem. Wszyscy wzięliśmy się w garść, ale to nie było łatwe.
– Nie, nie było. Przeżyliśmy piekło, jednak przetrwaliśmy. A potem mama zadzwoniła wieczorem, że ojciec jednak nie zginął, że został odnaleziony i uratowany. Studiowałem wtedy w Nashville. Mówili, że jest ciężko ranny, ale to nie miało znaczenia. Najważniejsze, że żył! Natychmiast przyjechałem do domu, wszyscy świętowaliśmy i pamiętam, że mama była bardzo szczęśliwa. Mam rację, ciociu Florry?
– Tak, ja też tak to zapamiętałam. Byliśmy podekscytowani, prawie w euforii, i trwało to kilka dni. Sam fakt, że przeżył, wydawał się cudem. A potem przeczytaliśmy, jak źle traktowano tam jeńców wojennych, i zaczęliśmy się martwić, jak to mogło na niego wpłynąć.
– Jasne, ale wróćmy do matki. Gdy wypuścili go ze szpitala, skakaliśmy z radości, a kiedy wrócił jako bohater wojenny do domu, matka była dumna jak paw. Byli najszczęśliwszymi ludźmi pod słońcem. Do diabła, wszyscy wpadliśmy w ekstazę i to było zaledwie rok temu, ciociu. Więc co się stało?
– Nie myśl, że wiem, co się stało, bo nie wiem. Przez kilka pierwszych tygodni nic nie zapowiadało burzy. Pete wracał do zdrowia i z każdym dniem przybywało mu sił. Oboje byli szczęśliwi i wszystko dobrze się układało. A potem przestało się układać. Dowiedziałam się, że mają jakieś problemy, długo po tym, jak się zaczęły. Nineva zdradziła Marietcie, że oni się kłócą, że Liza zachowuje się jak obłąkana, często wpada w złość i spędza dużo czasu sama w swoim pokoju. Przestali ze sobą sypiać i ojciec przeniósł się do twojej sypialni. W zasadzie nie powinnam o tym wiedzieć, więc nie bardzo mogłam go wypytywać. Zresztą wiesz, że pytanie twojego ojca o osobiste sprawy to czysta strata czasu. Z Lizą nigdy się nie przyjaźniłam i trudno było oczekiwać, że mi się zwierzy. Żyłam więc w błogiej nieświadomości, a szczerze mówiąc, to nie zawsze jest takie złe.
Joel pociągnął solidny łyk burbona.
– A potem odesłali ją do szpitala – powiedział.
– Potem ją odesłali.
– Dlaczego, ciociu? Dlaczego moja matka trafiła do stanowego szpitala psychiatrycznego?
Florry zakołysała ginem w szklance i długo mu się przyglądała. Potem wypiła trochę, skrzywiła się, jakby był okropny, i odstawiła szklankę.
– Twój ojciec uznał, że Liza potrzebuje profesjonalnej pomocy, a tutaj nie mogła jej otrzymać. Dobrzy psychiatrzy są w Whitfield i tam właśnie ją wysłał.
– Tak po prostu? Wsadził ją do karetki?
– Nie, trzeba było załatwić wszystko zgodnie z prawem. Ale bądźmy szczerzy, Joel, twój ojciec zna odpowiednich ludzi i ma Wilbanksów w kieszeni. Pogadali z sędzią, a on podpisał nakaz leczenia w zakładzie zamkniętym. I twoja matka się zgodziła. Nie kwestionowała nakazu, choć nie wiem, czy miała jakikolwiek wybór. Jeśli Pete się uparł, a jestem pewna, że tak właśnie było, nie mogła mu się przeciwstawić.
– Jaka była diagnoza?
– Nie mam pojęcia. Pewnie taka, że jest kobietą. Pamiętaj, Joel, że żyjemy w świecie mężczyzn i jeśli mąż z odpowiednimi koneksjami dojdzie do wniosku, że jego żona nagle się zmieniła, cierpi na depresję i gwałtowne zmiany nastroju, może ją w okamgnieniu wsadzić do zakładu.
– Trudno uwierzyć, że ojciec umieścił matkę w szpitalu psychiatrycznym tylko dlatego, że się zmieniła. Wydaje się na to trochę za młoda. Chodzi o coś więcej, ciociu.
– Na pewno, ale ja nie brałam udziału w ich dyskusjach i konfliktach.
Joel zjadł trochę gulaszu i znów popił go burbonem.
– Nadal widujesz się z tą dziewczyną? – zapytała Florry, rozpaczliwie próbując zmienić temat.
– Z jaką dziewczyną?
– No cóż, to chyba starczy za całą odpowiedź. Masz ostatnio jakąkolwiek dziewczynę?
– Raczej nie. Jestem za młody i czekają mnie studia prawnicze. Mówiłaś przez telefon, że rozmawiałaś z Johnem Wilbanksem. Rozumiem, że podjął się obrony ojca.
– Owszem, jeśli to w ogóle będzie możliwe. Twój ojciec z nim nie współpracuje. Wilbanks chce złożyć wniosek o uznanie go za niepoczytalnego. Uważa, że to jedyny sposób, by uratować go przed krzesłem elektrycznym, ale Pete nie chce o tym słyszeć. Mówi, że ma więcej oleju w głowie niż Wilbanks czy jakikolwiek inny adwokat, co akurat może być prawdą.
– Kolejny dowód, że mu odbiło. Złożenie wniosku o niepoczytalność to jedyna możliwa linia obrony. Sam to wczoraj sprawdziłem na wydziale prawa.
– W takim razie możesz pomóc Wilbanksowi. Potrzebuje tego.
– Napisałem do niego list i chciałbym się z nim jutro spotkać.
– To zły pomysł, Joel. Nie wydaje mi się, żeby pracował w niedzielę, a poza tym ludzie nie mogą cię zobaczyć w mieście. Twój ojciec będzie zły, СКАЧАТЬ