Название: Duda i jego tajemnice
Автор: Tomasz Piątek
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Техническая литература
Серия: #ArbitrorFakty
isbn: 978-83-66095-24-3
isbn:
Zanim jednak do tego przejdziemy, musimy przez chwilę posmakować lukru. Jak napomknęliśmy wcześniej, to przesłodzenie mogło się przyczynić do sukcesów Andrzeja Dudy. Opowieści medialne przedstawiają nam Dudę jako cudowne dziecko najbardziej katolickiego i konserwatywnego z polskich środowisk, mianowicie góralskiego. Dowiadujemy się o męstwie dalszych przodków, o pobożności bliskich krewnych, o odgrywaniu drogi krzyżowej Chrystusa przez małego Andrzeja.
Ale czytamy też o naukowych zdolnościach chłopca, którego rodzice – w końcu specjaliści od nauk ścisłych – uczyli nie tylko teologicznego, ale też racjonalnego sposobu myślenia. Ten chłopiec od najwcześniejszych lat miał przeprowadzać eksperymenty oraz uczestniczyć w poważnych rozmowach dorosłych… I tu zataczamy koło, gdyż ostatni wątek znów nasuwa skojarzenia z Chrystusem. Jezus jako nastolatek toczył przecież poważne rozmowy ze znacznie starszymi mędrcami.
Najwyraźniej legenda Andrzeja Dudy została skonstruowana inteligentniej niż jego słynna wypowiedź o żarówkach. W tej legendzie może się odnaleźć polski konserwatywny katolik, który widzi lub przeczuwa swoje zacofanie wobec Zachodu, który chciałby to zacofanie nadrobić, który chciałby udowodnić, że jest pełnoprawnym przedstawicielem nowoczesnego świata… A jednak wolałby w ten nowoczesny świat zabrać nie tylko swoją wiarę, ale też przesądy. W tym opowieść o cudownym chłopcu, który od małego był tak święty, że w końcu został prezydentem.
Zatem nic dziwnego, że w legendę Dudy uwierzyły miliony. Włącznie z rodzinno-politycznym klanem, który ją tworzył.
Jej głównymi twórcami byli, rzecz jasna, rodzice prezydenta. Taki właśnie tytuł – Rodzice prezydenta – nosi książka autorstwa Mileny Kindziuk wydana przez Wydawnictwo Esprit w roku 2015. To wywiad z Janem i Janiną Dudami. Profesorostwo opowiadają o swoim synu, który został głową państwa. Zobaczmy, jak przedstawiają jego dzieciństwo.
Ojciec: „Mieszkaliśmy w jednym pokoju o powierzchni 9 metrów kwadratowych, a że często przychodzili do nas goście, syn zadawał pytania, włączał się do naszych rozmów, mimo że często dotyczyły one tematów fundamentalnych. Nigdy jednak dziecka nie lekceważyliśmy. Był równoprawnym uczestnikiem każdej dyskusji”.
Matka: „Kiedyś zabrałam go do pracy na mój wykład. Siedział grzecznie i coś notował. Na koniec, gdy zapytałam studentów, czy mają jakieś pytania, jako pierwszy podniósł rękę mój kilkuletni Andrzejek i poprosił o wyjaśnienie jakichś szczegółów. Studenci wybuchnęli śmiechem!”.
Matka: „Jako 7-latek położył na grzejniku plastikową bierkę i długopis. Zanotował na kartce: «Bierka pod dużym napływaniem ciepła topi się i przylepia do grzejnika. Długopis puszcza w cieple atrament». Myśleliśmy, że wyrośnie na badacza eksperymentatora. Ale później nauki ścisłe go nie zainteresowały!”.
Ojciec: „Wychowywałem go na księcia, ale nie takiego, który nic nie robi, tylko rozkazuje, ale kogoś, kto zawsze jest gotów do podejmowania wyzwań, nawet tych najtrudniejszych, do brania odpowiedzialności, do większego niż inni wysiłku. Mówiłem mu: «Pamiętaj, bądź uczciwy, w każdym calu. A resztę zostaw Opatrzności»”.
Cudowny chłopiec i przyszły prezydent kształtował swą polską duszę za pomocą odpowiednich lektur. Znalazły się wśród nich powieści historyczne Karola Bunscha, których akcja toczy się w średniowieczu, Krzyżacy i inne dzieła Henryka Sienkiewicza. Była literatura konspiracyjno-powstańcza (Kamienie na szaniec Aleksandra Kamińskiego, Pamiętniki żołnierzy baonu „Zośka”). Zwłaszcza lektura tych ostatnich przyniosła rezultaty. Rzecz jasna, cudowne.
Matka: „Kiedy Andrzejek miał około 10 lat, Jaś zabrał go na wycieczkę do Warszawy. I okazało się wtedy, że nasz syn, pasjonat historii, był tam przewodnikiem swojego ojca! Andrzejek o powstaniu warszawskim wiedział wszystko, studiował mapy, fotografie, bardzo dużo czytał i później, po takiej powstańczej Warszawie oprowadził swojego tatę. Bardzo byliśmy tym zaskoczeni, ale też dumni, że miał taką pasję”.
Jednak na samym początku – przed Kamieniami na szaniec, przed Sienkiewiczem i przed Bunschem – był Adam Mickiewicz. Ojciec prezydenta mówi, że cała rodzina wspólnie czytała dzieła wieszcza. Matka twierdzi, że czteroletni Andrzejek znał na pamięć całą Panią Twardowską (humorystyczny poemat Mickiewicza o tym, jakoby nawet diabeł obawiał się kobiecej złości). Adam Mickiewicz w narodowym panteonie Polaków uzyskał miejsce natchnionego proroka, przez którego mówią anioły i dziady, czyli zmarli przodkowie. Jeśli czteroletnie dziecko mówi słowami kogoś takiego, to również staje się czymś w rodzaju świętego medium. Oczywiście opowieść o czterolatku recytującym poważne dzieła Mickiewicza byłaby zbyt niewiarygodna, nawet dla wiernych wyznawców PiS. Dlatego w legendzie mowa o utworze lekkim, aczkolwiek też spowitym aurą niesamowitości i nadnaturalności.
Wspólnie i na głos Dudowie mieli także czytać dzieła J.R.R. Tolkiena. Brytyjski autor ma w Polsce miliony fanów, zatem i ta wzmianka może wzbudzić u wielu czytelników książki Mileny Kindziuk ciepłe uczucia. Główne dzieło Tolkiena – trylogia Władca pierścieni – opowiada o tym, jak młody hobbit Frodo, karzełek z sielankowej krainy Shire, potajemnie wyrusza do straszliwego kraju Mordor, aby pokonać zło zagrażające światu. „Ja to zrobię [chodzi o zaniesienie pierścienia do Mordoru – przyp. red.], chociaż nie znam drogi” – mówi Frodo w pierwszym tomie trylogii. Czy tak myśli o sobie Andrzej Duda? Czy raczej tak mają o nim myśleć czytelnicy książki Rodzice prezydenta?
Tolkien był katolikiem, podobnie jak Jan i Janina Dudowie, którzy wspominają, że codziennie odmawiali modlitwy na głos razem z dziećmi.
Ojciec: „Były to zwykle krótkie modlitwy pacierzowe: Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu… Jeśli dzieci nie były zmęczone i nie protestowały, niekiedy czytaliśmy też krótkie fragmenty z Ewangelii albo z żywotów świętych o patronie dnia”.
Matka: „Zawsze w październiku modliliśmy się z dziećmi na różańcu, chociaż musiało to trwać nieco dłużej (…), nawet z małym, trzyletnim Andrzejkiem chodziliśmy do kościoła w środy”.
Podczas katolickiego Wielkiego Postu cała rodzina miała w swoim mieszkaniu odgrywać drogę krzyżową Chrystusa i kolejne stacje Jego męki. Robiła to nie tylko w Wielki Piątek, ale we wszystkie piątki Wielkiego Postu. W adwencie dzieci budzono o świcie i prowadzono do kościoła, aby o szóstej rano uczestniczyły w porannych nabożeństwach. Takie wychowanie okazało się skuteczne. Mały Andrzej, gdy tylko odpowiednio podrósł, zaczął służyć do mszy. Został ministrantem, potem lektorem…
Czy rodzice prezydenta świadomie lansują taką wersję jego dzieciństwa – mądrego, ale mądrego mądrością nadludzką i świętą – aby pomóc synowi w działalności politycznej?
Robią to, aby rozproszyć obawy ortodoksyjnych katolików wątpiących w radykalność religijnych przekonań Andrzeja Dudy czy też liczniejszej grupy wyborców, która wątpi w intelektualne zdolności głowy państwa?
Prawdopodobna odpowiedź brzmi „Tak”. Nie musi to jednak znaczyć, że rodzice nie wierzą w tworzoną przez siebie legendę. Wszystko wskazuje na to, że wierzy w nią Janina Milewska-Duda.
W czerwcu 2015 r., krótko po zwycięstwie Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich, małym przebojem prawicowego internetu stał się poemat zatytułowany СКАЧАТЬ