Название: Dylemat
Автор: B.A. Paris
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Триллеры
isbn: 978-83-8125-987-3
isbn:
Jak to bywa w życiu z jego niespodziewanymi zwrotami, Jess jest obecnie żoną Roba, młodszego brata Nelsona. Ich córka Cleo to najlepsza przyjaciółka Marnie, ja zostałam jej matką chrzestną, a Jess matką chrzestną Marnie, więc stanowimy razem wielką szczęśliwą rodzinę. Jednak dwa lata temu u Jess zdiagnozowano stwardnienie rozsiane.
– Wszyscy na miejscach? – pyta Kirin, uruchamiając samochód.
– Tak – odpowiadam i zapinam pas. – To naprawdę urocza niespodzianka. Nie mogłabym milej spędzić urodzin niż z dwiema najlepszymi przyjaciółkami.
Może nie znamy się z Kirin tak długo jak z Jess, ale odkąd Nelson przedstawił ją mnie i Adamowi, stała się nam naprawdę bliska. Były takie czasy, kiedy zastanawialiśmy się z Adamem, czy Nelson kiedykolwiek się ożeni. I wreszcie się na to zdecydował, w wieku trzydziestu czterech lat, czyli wcale nie tak późno, tylko nam się tak wydawało, bo sami byliśmy małżeństwem z piętnastoletnim stażem. To także stało się szybko. Bez wątpienia połączył ich szalony romans, ale wcale mnie to nie dziwi. Kirin jest nie tylko niezwykle miła, ale także niezwykle piękna, ma długie ciemne gładkie włosy i oliwkową skórę, dziedzictwo hinduskiego pochodzenia.
Adam chyba przyjął z ulgą, że Nelson nie jest już kawalerem. Na początku było mu trudno, gdy widział, jak Nelson odjeżdża na swoim harleyu davidsonie z kolegami z klubu motocyklowego, podczas gdy on zabiera Josha i Marnie na pływalnię, do parku czy na wędrówki. Nawet po tym, jak Nelson i Kirin się poznali, ich i nasze życie codzienne bardzo się różniło, bo oni mogli robić, co chcieli, chodzić, gdzie chcieli, i nie musieli myśleć o nikim innym. Później urodziły im się bliźniaki, a po nich Lily i teraz Nelson nigdzie się bez nich nie rusza, chyba że w niedzielne poranki, kiedy jeździ motocyklem na wybrzeże.
– Rob pytał, czy Adam wybiera się jutro na przejażdżkę – mówi Jess, przerywając tok moich myśli – To znaczy jeśli w ogóle położycie się tej nocy.
– Wątpię, żeby niewyspanie powstrzymało Adama przed tym, co najbardziej lubi – odpowiadam krótko. A potem mam ochotę kopnąć samą siebie, bo zabrzmiało to tak, jakbym nie chciała, żeby Adam pojechał na przejażdżkę, a wcale tak nie jest.
To prawda, że motocykle były kiedyś kością niezgody między nami, ale tylko przez to, co wydarzyło się na początku naszego małżeństwa. Kiedy Josh miał kilka miesięcy, wyprowadziliśmy się od rodziców Adama, gdzie mieszkaliśmy po ślubie, i przenieśliśmy się do własnego mieszkania. Pieniędzy było mało, ponieważ wszystko, co zarobił Adam, szło na dziecko, więc żeby podreperować budżet, zaczęłam brać prasowanie. Ludzie w drodze do pracy podrzucali w koszykach pogniecione pranie, a w drodze powrotnej do domu odbierali je starannie wyprasowane. Brałam tylko dwa koszyki dziennie, ale dziesięć tygodniowo pozwalało nam związać koniec z końcem, bo pan Wentworth, próbując skłonić Adama, żeby regularnie przychodził do warsztatu, płacił mu tylko za przepracowane godziny. A to oznaczało, że pensja, jaką dostawał Adam, była różna i czasami nie starczało nam na opłacenie czynszu.
Po kilku miesiącach, nie mówiąc nic Adamowi, ze stu funtów, które dorabiałam sobie co tydzień, zaczęłam odkładać po dziesięć do pudełka na buty, trzymanego na dnie szafy. Brakowało mi wakacji, na które zabierali mnie rodzice, i żeby zrobić jemu i Joshowi niespodziankę, chciałam wynająć domek w Kornwalii.
Pewnej soboty, gdy zaczęłam myśleć o zarezerwowaniu domku – bo po dwóch latach zaoszczędziłam wystarczającą sumę – już w zaawansowanej ciąży z Marnie wróciłam z supermarketu i zobaczyłam na ulicy przed naszym mieszkaniem zaparkowany motocykl. Sądząc, że jest u nas Rob, bo wiedziałam od Jess, że właśnie kupił sobie motor, dotknęłam maszyny i stwierdziłam, że jest jeszcze gorąca. Byłam zadowolona, że dopiero co przyjechał; bo gdyby zjawił się wcześniej, obudziłby Josha z popołudniowej drzemki. Ale w mieszkaniu zastałam tylko Adama, siedział na kanapie i po jego minie od razu się zorientowałam, że coś jest nie tak.
– A gdzie Rob? – zapytałam, stawiając torby z zakupami na podłodze.
– Wyszedł.
Położyłam sobie ręce na karku, żeby go rozmasować.
– Czy to nie jego motocykl stoi na dole?
– Nie. – Zrobił przerwę. – Mój.
– Twój?
– Właśnie.
Zdziwiona usiadłam naprzeciwko niego.
– Nie rozumiem. Stać cię na motocykl? – Nic nie odpowiedział i serce zamarło mi w piersi. – Proszę, tylko mi nie mów, że wziąłeś pożyczkę. Chyba się umówiliśmy: żadnych pożyczek, kupujemy tylko to, na co możemy sobie pozwolić.
Oparł głowę na kanapie.
– Och, nie martw się, stać nas.
Popatrzyłam na niego zdumiona jego zachowaniem. Czyżby moi rodzice spuścili z tonu i przysłali nam czek albo coś takiego? Kiedy się okazało, że znowu jestem w ciąży, napisałam do nich z pytaniem, czy mogliby wznowić wypłatę sumy należącej mi się z pieniędzy zostawionych przez babcię. Ojciec odmówił, twierdził, że babcia tak samo by się mnie wstydziła jak oni. Nie przypuszczałam, żeby zmienili zdanie, a nawet gdyby tak się stało, wypłata byłaby na moje nazwisko, więc Adam nie miałby do niej dostępu. Może więc jego rodzice coś dali?
– Rodzice pożyczyli ci pieniądze?
– Nie – odparł ze wzrokiem utkwionym w sufit.
– Premia od pana Wentwortha?
Prychnął.
– Chciałbym.
– Może byś ją dostał, gdybyś pokazywał się w pracy częściej! – odcięłam się. – Przestań grać, Adam. Skąd wziąłeś tę forsę?
Opuścił głowę i spojrzał mi w oczy.
– Dobrze wiesz skąd.
Dopiero po chwili się zorientowałam, co miał na myśli. Pobiegłam do sypialni i zobaczyłam na łóżku otwarte pudełko po butach. Została w nim tylko garść monet jedno- i dwufuntowych. Kiedy ostatnio liczyłam jego zawartość, wynosiła ponad tysiąc funtów. A teraz było ledwie dziesięć. Przerażona, że Adam mógł zrobić coś takiego, wzięłam pudełko i z nim wróciłam.
– Jak śmiałeś?! – zawołałam. – Jak śmiałeś ukraść moje pieniądze?!
W СКАЧАТЬ