Białe kości. Graham Masterton
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Białe kości - Graham Masterton страница 14

Название: Białe kości

Автор: Graham Masterton

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Полицейские детективы

Серия: Katie Maguire

isbn: 978-83-8125-929-3

isbn:

СКАЧАТЬ

      – Prawdopodobieństwo wynosi dziewięćdziesiąt dziewięć procent, całkowitej pewności jednak nie mam. Oprócz otworów wywierconych w górnych częściach kości udowych i tych małych laleczek, każda miała wetknięty do oczodołu niewielki przedmiot przypominający dłuto. Wszystkie bez wątpienia zostały poćwiartowane, lecz nie uda mi się ustalić, czy ćwiartowanie rozpoczynano po, czy jeszcze przed śmiercią. Jest jeszcze coś bardzo interesującego…

      – Słucham.

      Doktor Reidy wziął ze stołu kość piszczelową i podał ją Katie, żeby mogła się jej dokładnie przypatrzyć.

      – Co pani o tym sądzi?

      – To jest kość piszczelowa.

      – Oczywiście, że to kość piszczelowa, pani komisarz. Proszę jednak, żeby przyjrzała się jej pani okiem detektywa i powiedziała mi, co w niej jest godnego uwagi.

      Katie niepewnie obracała kość w rękach.

      – Nie wiem. A czego mam szukać?

      Grubym, drżącym, brunatnym od nikotyny palcem doktor Reidy wskazał rzędy ukośnych nacięć na kości.

      – Te uszkodzenia – mruknął. – Moim zdaniem, zrobiono je bardzo ostrym nożem, takim, jakiego używają rzeźnicy do oprawiania żeber.

      – Co to znaczy?

      – Znaczy to, że mięso nie odpadło od kości w wyniku naturalnego procesu. Przed zakopaniem kości dokładnie oczyszczono z wszelkiego mięsa.

      Podniosła dłoń do ust i w milczeniu patrzyła na ludzkie szczątki porozkładane w laboratorium. Liam Fennessy włożył okulary, żeby lepiej obejrzeć kość.

      – O czym my tutaj mówimy, proszę pana? – zapytał. – Dlaczego ktoś miałby obierać mięso z kości?

      Doktor Reidy wzruszył ramionami pod plastikowym fartuchem, wyciągnął chusteczkę i głośno wydmuchał nos.

      – Kanibalizm? – zasugerował.

      – Kanibalizm? Chryste, nie jesteśmy na Fidżi!

      – Inspektorze Fennessy, prezentuję panu wyniki badań, które uzyskałem jako patolog. A wyniki są następujące: oprócz tego, że do kości udowych przymocowano szmaciane laleczki, ze wszystkich szkieletów zdjęto mięso, bez wątpienia starannie i z wysiłkiem, co sugeruje, że czynności te miały szczególny, ważny cel, prawdopodobnie związany z jakimś rytuałem, obrzędem. Kanibalizm mógł być jego częścią.

      – Czy może pan powiedzieć, chociaż orientacyjnie, ile lat mają te szkielety? – zapytała Katie.

      – Testy, które przeprowadziłem do tej pory, wskazują, chociaż zastrzegam, że nie jest to moje ostatnie słowo, że kości mogły leżeć zakopane pod spiżarnią na farmie przez jakieś osiemdziesiąt lat, być może trochę dłużej. Czyli zakopano je, zanim posiadłość kupił dziadek Johna Meaghera, i o wiele wcześniej, nim przejął ją Michael Meagher.

      – Co z tymi laleczkami?

      – Wszystkie zrobione są z płótna, z powiązanych pasków, przypominają ozdoby pogrzebowe mumii. Wkręty, gwoździe i haczyki wykonano ręcznie, przynajmniej większość z nich, pewnie z dużą dokładnością określimy ich wiek. Są skorodowane w takim stopniu, w jakim powinny być po spędzeniu w ziemi trzech czwartych wieku, a może jeszcze dłuższego czasu.

      – Miał pan kiedyś do czynienia z podobnymi zabójstwami? – zapytała Katie.

      Doktor Reidy pokręcił głową.

      – Nigdy. W tym, co zrobiono tym kobietom, dopatruję się elementów rytuału, nie mam jednak pojęcia jakiego. Nigdy dotąd nie widziałem, żeby tak dokładnie ściągnięto mięso z ludzkich kości. I nigdy nie widziałem takich laleczek. Mimo dwudziestu dziewięciu lat pracy w zawodzie.

      – Co więc robimy?

      – Moja droga, ja tego pani nie powiem. Jeśli o mnie chodzi, to jadę do Killarney pograć w golfa. A pani, jak sądzę, będzie próbowała odgadnąć, kto mógł popełnić tak specyficzną zbrodnię. I dlaczego.

      Katie stała jeszcze przez chwilę obok patologa, wpatrując się w jedenaście krzywo, przeraźliwie uśmiechniętych czaszek.

      – Dziękuję panu – powiedziała wreszcie.

      – Polecam się na przyszłość – odparł doktor Reidy, po ojcowsku kładąc dłoń na jej ramieniu. – Życie jest bardziej interesujące, kiedy można zobaczyć coś nowego, nawet jeśli to coś sprawia, że żołądek podchodzi nam do gardła.

      * * *

      Tego popołudnia Katie miała jeszcze konferencję prasową na Anglesea Street. Salę konferencyjną zalewało światło reflektorów i mogące przyprawić o atak epilepsji rozbłyski lamp aparatów fotograficznych. Uniosła dłoń do czoła, by trochę osłonić oczy przed jaskrawym blaskiem.

      – Wstępne badania patologiczne wskazują, że szkielety zakopano w ziemi ponad osiemdziesiąt lat temu. Dopóki nie otrzymamy szczegółowych informacji z Dublina, nie będziemy znali dokładnej daty śmierci tych osób. Wiemy jednak, że były to kobiety, i wszystko wskazuje na to, że padły ofiarami rytualnej masakry.

      – Czy to był rytuał celtycki? – zapytał Dermot Murphy z „Irish Examiner”, unosząc długopis.

      – Tego jeszcze nie wiemy. Zamierzamy jednak skonsultować się z kilkoma ekspertami w dziedzinie irlandzkiego folkloru, aby stwierdzić, czy ta zbrodnia może mieć jakiś precedens związany ze zwyczajami religijnymi albo społecznymi.

      – Powiedziała pani, że kości pozbawiono mięsa przy użyciu noży rzeźnickich. Czy w grę nie wchodzi kanibalizm? A może mamy do czynienia z farmerem karmiącym inwentarz ludzkim mięsem? Czytałem o tym w jakimś horrorze.

      – Dermot, w tym wypadku nie mamy do czynienia z powieścią. To wszystko wydarzyło się naprawdę.

      – Co zatem wiadomo na pewno, jeśli zechce nam to pani zdradzić?

      – Mogę powiedzieć, że szukamy pomocy w śledztwie gdzie tylko się da. Apelujemy do wszystkich osób, które wiedzą coś na temat podobnych morderstw, o podzielenie się tą wiedzą z Gardą, niezależnie od tego, jak nieistotne na pierwszy rzut oka wydawałyby się ich informacje. To bardzo trudna i niecodzienna zagadka, mogę jednak państwa zapewnić, że robimy wszystko co w naszej mocy, aby ją rozwiązać.

      – Czy prowadzenie poważnego śledztwa ma jakikolwiek sens? – zapytał Gerry O’Ryan z „Irish Times”. – Jest przecież więcej niż prawdopodobne, że morderca już nie żyje, prawda?

      – Jak dotąd, śledztwo wciąż jest otwarte – odparła Katie. – Jutro rano spotkam się z komendantem O’Driscollem i zadecydujemy, co robić dalej. Oczywiście, nie zamierzamy tracić pieniędzy podatników na działania, które nie mogłyby przynieść żadnych istotnych efektów.

      Konferencja prasowa dobiegła СКАЧАТЬ