Od kultury "ja" do kultury "siebie". Roma Sendyka
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Od kultury "ja" do kultury "siebie" - Roma Sendyka страница 20

Название: Od kultury "ja" do kultury "siebie"

Автор: Roma Sendyka

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Философия

Серия: HORYZONTY NOWOCZESNOÅšCI

isbn: 978-83-242-2583-5

isbn:

СКАЧАТЬ fenomenologicznym, pytania o „istotę” siebie, proponowane jest nam zatem myślenie „procesem”.

      W ten sposób w centrum dyskusji nad self, gdy zadajemy podstawowe pytania ontologiczne, pojawia się konieczna koniunkcja dwóch kategorii: doświadczenia i siebie. Strawson wyraźnie zaznacza, że są one nierozdzielne, warunkują się nawzajem, współuobecniają. „Nie ma siebie – jest doświadczanie siebie”. I dalej: „nie ma podmiotu doświadczania bez doświadczenia”238 – tak brzmiałyby podstawowe tezy Strawsona. Stanowiska tych, którzy uznają możliwość istnienia podmiotu doświadczenia poza czasem, w którym zachodzi doświadczenie, oparte są na niedających się potwierdzić apriorycznych przesłankach, zwłaszcza wtedy, gdy taką wyswobodzoną z uwarunkowań jednostkę bazową utożsamiają następnie z „istotą ludzką” rozumianą jako żyjąca, myśląca psychofizyczna całość239. Innymi słowy – w radykalnym, „minimalistycznym” ujęciu Stawsona – podmiot doświadczenia nie może istnieć poza doświadczeniem, nie ma też doświadczenia bez doświadczającego go podmiotu – bez niego mielibyśmy do czynienia z wydarzeniem. Jaka jednak instancja wewnętrzna staje w pozycji podmiotu doświadczenia? Czy będziemy mieć do czynienia ze świadomością, osobą, duszą, ja? Strawson, analizując self stawia sobie zadanie: zweryfikować minimalną jednostkę pozwalającą na przekształcenie wydarzenia w doświadczenie.

      Weź pod uwagę – żąda filozof w tekście The Minimal Subject z 2011 roku – podmiot doświadczenia – taki, jaki jest obecny i żyjący w żywym momencie doświadczenia. Zważ jego doświadczenie – przy czym przez słowo „doświadczenie” rozumiem empiryczno-jakościowy charakter doświadczania, empiryczną zjawiskowość i nic ponadto. Odrzuć wszystko, co nie jest byciem tego doświadczenia. Gdy tego dokonasz, pozostanie podmiot240.

      Innymi słowy, nie można pozbyć się podmiotu z doświadczenia – na przykład poprzez redukcję jego części czy minimalizację jego właściwości. Prowadzi to do tezy o współistotności doświadczenia i doświadczającego (experiencer/experience thesis) – nie ma (podkreślam raz jeszcze) jednego bez drugiego. Redukcyjny eksperyment przywołany przed chwilą pozostawia jednak wątpliwość: czy ten „ośrodek doświadczenia”, to coś, co pozwala na zaistnienie doświadczenia – to podmiot, jaki znamy i tradycyjnie rozumiemy jako samoświadomy, istniejący ciągle, także wtedy, gdy zakończy się dane doświadczenie? W rozpoznaniu Strawsona owa ośrodkowa jednostka – jakkolwiek mająca pełną funkcję podmiotu – nie jest tożsama z typową konceptualizacją podmiotu. Jest rodzajem chwilowego stanu, kumulacją potencjalnej sprawczości, nie musi natomiast być samoświadoma czy zdolna do rozeznania wartości. Jest rodzajem podmiotu „wątłego” (thin) lub „minimalnego”241 – prymitywnej, podstawowej jednostki, której metaforą mógłby być np. elektron. Jest jednostką „metafizyki umysłu” czy też „metafizyki świadomości”. „Wątły”, „minimalny” podmiot jest częścią żywej subiektywności. W stosunku do zestawu warunków opisujących tradycyjny podmiot, jego zasadniczo odmienną cechą jest czasowa nieciągłość:

      Jeśli istnieją krótkotrwałe, niedostrzegalnie, nieustanne przerwy w doświadczeniu przeciętnego człowieka w jego normalnym dniu zwykłej aktywności – a podejrzewam, że istnieją – to doświadczenie ludzkiej istoty w codziennych warunkach jest powiązane z istnieniem wielu minimalnych podmiotów, choć zazwyczaj większość z nas pojmuje je jako efekt egzystencji pojedynczego, ciągłego podmiotu242.

      Tak więc owa najmniejsza konieczna dla zaistnienia doświadczenia jednostka jest krótkotrwałym, momentalnym stanem, jednym z wielu następujących po sobie243. Minimalny podmiot nazwany zostanie w końcu minimalnym siebie ze względu na refleksywny, zwrotny charakter zależności minimalnego podmiotu doświadczenia i samego doświadczenia. Minimalne siebie jest „pojedynczą (ciągłą) mentalną rzeczą”244, która ujawnia się w procesach mózgu, istnieje więc fizycznie – jego materialny charakter wzbudził zresztą wiele polemik, do których Strawson odnosi się m.in. w cytowanym już tutaj tekście The Minimal Subject z 2011 roku. Taki „wątły byt” nie ma historii, osobowości, jest jednym z wielu przechodnich elementów następujących po sobie – trwających jedynie tak długo, jak długo trwa dane doświadczenie. Jako najmniejszy ośrodek świadomości – paradoksalnie niekoniecznie rozeznający fakt swego istnienia – tak zdefiniowany byt (znów powraca kwestia przydatności terminu self w posthumanistyce) „może być umiejscowiony w nie-ludzkim bycie, na przykład zwierzęciu, które ma odpowiednie kognitywne wyposażenie. Można przypuszczać, że prawdopodobne staje się wytworzenie minimalnego siebie w maszynie”245 – pisał komentator tego projektu, Shaun Gallagher.

      Minimalne siebie Strawsona jest konceptualizowane jako fizyczny, neuronalny zapis. Ta koncepcja wydaje się skrajna, antyhumanistyczna, sprzeczna z intuicyjnym poczuciem, z tradycją pojmowania nie tylko zjawiska siebie, ale i osoby czy podmiotu. Strawson – jak można było zauważyć w powyższym skrótowym sprawozdaniu – proponował self jako alternatywę dla niewydolnej współcześnie koncepcji humanistycznego podmiotu. W pracy The Self? (2005) wyjaśniał, że w rozumieniu wielu filozofów analitycznych słowo ja odnosimy do całości, jaką jest ludzkie istnienie, a dalej – do siebie (a więc I = Human being = Self). Dla wielu pozorna tożsamość tych pojęć pozwala pozbyć się terminu self jako zbytecznego. Wedle stanowiska Strawsona natomiast prawo przechodniości nie jest pewne w tej relacji. Bo choć wydaje się, że ja równa się osoba ludzka, a także można warunkowo zaakceptować prawdziwość zdania, w którym ja występuje wymiennie z siebie, to nie jest już możliwe utożsamienie „całej” osoby ludzkiej i „minimalnego” self będących wobec siebie raczej w relacji podobnej do tej, jaka łączy całość i część246.

      W powyższej teorii interesuje mnie przede wszystkim radykalne powiązanie kategorii doświadczenia z takim typem jego podmiotu, który opisywany jest w koncepcjach siebie. Zakładam bowiem, że jeśli uznamy doświadczenie za „specyficzną interakcję – o charakterze sprzężenia zwrotnego – pomiędzy jednostką a otoczeniem”247, w której „to, ku czemu się w doświadczeniu zwracamy […] niejako samo przejmuje inicjatywę i pociąga nas ku sobie”248, to najskuteczniej rozwiążemy ową refleksywną „osobliwość” – jak pisze Nycz – tego zjawiska posługując się zwrotną, relacyjną formułą podmiotu dostarczaną przez koncepcję siebie. Jeśli Strawson ma rację, to wzajemne warunkowanie się siebie doświadczenia powoduje, że kategorie te stają się obowiązkowym obiektem rozważań w przypadku dyskusji nad którymkolwiek z wymienionych pojęć. W następnych paragrafach tego rozdziału przyjrzę się trzem próbom rozważań nad zjawiskiem doświadczenia – próbom prowadzonym w gatunku, który wymusza samoanalizę (a więc zwrot ku sobie) jako akt fundujący swoistość formy tekstowej. Zajmę się teoriami doświadczenia zapisanymi w esejach z różnych okresów – będą to klasyczne teksty Michela de Montaigne’a, Ralpha Waldo Emersona i Waltera Benjamina. Chcę sprawdzić, czy tezy, które formułuje brytyjski filozof, pojawiły się w intuicjach pisarzy uwikłanych tekstowo w „zwracanie się ku sobie”, powołanych nieomal „profesjonalnie” (jako eseiści) do relacjonowania stanów „doświadczanie СКАЧАТЬ



<p>238</p>

Ibidem, s. 119–120.

<p>239</p>

Ibidem, s. 130.

<p>240</p>

G. Strawson, The Minimal Subject, [w:] Oxford Handbook of the Self, ed. S. Gallagher, Oxford University Press, Oxford 2011, s. 253.

<p>241</p>

Minimalne siebie to termin, który pojawił się już w dyskusji, mianowicie w książce Christophera Lascha – w egzystencjalnym, a nie metafizycznym kontekście. Minimalne siebie to – zdaniem Lascha – postawa defensywna wobec życia, które stało się „ćwiczeniem z przetrwania”: „Pod ostrzałem, siebie kurczy się do obronnego jądra, uzbrojonego wobec przeciwności. Emocjonalna równowaga wymaga minimalnego siebie, nie zaś jego imperialnej wersji z przeszłości” (s. 15). To nowoczesne siebie jest jednoznaczne z self narcystycznym w takiej mierze, że nie jest pewne swych granic, stapia się ze światem (jak narcyz wpatrzony w swój wizerunek), „rojąc sobie o przetworzeniu świata na swoją modłę lub stopieniu się z nim w błogiej unii” (s. 19) – Ch. Lasch, The Minimal Self, W.W. Norton, New York–London 1986. Więcej na ten temat piszę w rozdziale o „portretowaniu siebie” i ekfrazie.

<p>242</p>

G. Strawson, The Minimal Subject…, op. cit., s. 262.

<p>243</p>

G. Strawson, The Self and the SESMET…, op. cit., s. 100.

<p>244</p>

S. Gallagher, Philosophical Conceptions of the Self. Implications for Cognitive Science, „Trends in Cognitive Sciences” 2000, vol. IV, no. 1, s. 17–18.

<p>245</p>

Ibidem, s.18.

<p>246</p>

G. Strawson, Selves…, op. cit., s. 6.

<p>247</p>

R. Nycz, Poetyka doświadczenia. Teoria – nowoczesność – literatura, IBL, Warszawa 2012, s. 142.

<p>248</p>

Ibidem.