Название: Jezioro Ciszy. Inni
Автор: Anne Bishop
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Зарубежная фантастика
Серия: INNI
isbn: 978-83-66328-03-7
isbn:
– Jedyną lokatorką w Kłębowisku jest Wronia Straż – powiedział Grimshaw. – Czy Vicki o tym wie?
– Jeśli wcześniej nie wiedziała, to teraz już wie.
– Ale Wrona nadal tam jest?
– Tak.
Chwila wahania.
– Wrona, o której wie, może nie być jedynym terra indigena mieszkającym w domkach albo na terenach otaczających Kłębowisko.
Nagle zadzwonił telefon. Sięgając po słuchawkę, Grimshaw powiedział:
– Tak mi się wydawało. – A potem dodał: – Komisariat policji w Sprężynowie.
– Ranny funkcjonariusz. Policjant potrzebuje wsparcia.
Na bogów! Przecież na tym terenie nie było innych policjantów. Poza…
– Gdzie jesteś?
– Kłę… Kłębowisko.
– Możesz zostać tam, gdzie jesteś?
– Tak.
– Już jedziemy. – Grimshaw rozłączył się i wybrał numer komisariatu w Bristolu. – Z tej strony oficer Grimshaw ze Sprężynowa. Przekażcie kapitanowi Hargreavesowi, że mam problemy w Kłębowisku. Jeden policjant jest ranny, a drugi potrzebuje wsparcia. Właśnie tam jadę. Potrzebuję każdego, kogo możesz mi wysłać.
– Nie ma tam nikogo z JWK? Nie mogą udzielić ci wsparcia? – spytała dyspozytorka.
– Myślę, że to właśnie zespół JWK został zaatakowany.
Nastąpiła chwila ciszy.
– Przekazuję sprawę.
Grimshaw rozłączył się i spojrzał na Juliana.
– Jedziesz ze mną.
– Nie. – Julian cofnął się o krok. – Nie jestem już policjantem. Nie mam broni.
Grimshaw ruszył w kierunku drzwi.
– Na pewno masz broń. Po tym, co przeszedłeś, nie zaryzykowałbyś. Julianie, potrzebuję wsparcia. Kogoś, komu ufam.
Wyszedł z budynku. Nie był Intuitą tak jak Julian, miał jednak przeczucie, że mężczyzna, którego pamiętał – i który kiedyś był świetnym gliną – nie pozwoliłby mu wpakować się w tarapaty.
– Możesz wziąć strzelbę – powiedział, gdy Julian usiadł na fotelu pasażera.
– Który z nich dzwonił?
Grimshaw wyjechał z miejsca parkingowego i skręcił w stronę Kłębowiska. Włączył syrenę policyjną.
– Wydaje mi się, że ten najmłodszy. Zanim Swinn kazał mi wyjść, zobaczyłem w ich zespole dzieciaka, który na pewno był za młody, żeby należeć do JWK. Wyglądał, jakby dopiero co ukończył akademię.
– Swinn jest jego dowódcą. Dlaczego dzieciak nie zadzwonił do niego?
– Może właśnie dlatego… – Przez minutę Grimshaw koncentrował się na jeździe. Potem wyjął wizytówkę z kieszeni koszuli. – Zadzwoń do Ilyi Sanguinatiego i ostrzeż go, żeby nie odwoził Vicki DeVine do domu, zanim nie będziemy wiedzieli, co się dzieje.
Julian wziął wizytówkę i wyjął telefon komórkowy.
– Panie Sanguinati? W Kłębowisku są jakieś problemy. Oficer Grimshaw jest już w drodze. Czy mógłby pan… Rozumiem. – Na chwilę zapadła cisza. – Tak, rozumiem. Dziękuję za informację.
Ręka z telefonem opadła na kolana.
Grimshaw zerknął na przyjaciela, który wyglądał nienaturalnie blado.
– Co?
– Pan Sanguinati zabiera Vicki do Stróżówki. Powiedział, że w tej chwili Starsi nie są zadowoleni z ludzi, ale policja będzie bezpieczna i będzie mogła zabrać rannego, o ile nie użyje broni.
Ledwo zerknął we wsteczne lusterko i wcisnął hamulec.
– Starsi? Julianie, na bogów!
Gdy ludzie mówili o Innych, myśleli o wampirach albo o tych, którzy mogli przybierać postać zwierząt takich jak Niedźwiedzie i Wilki. Tak, Wrony też. Ale jeśli chodziło o zagrożenie dla ludzi, to te gatunki terra indigena były niczym w porównaniu z terra indigena znanymi jako Starsi i Żywioły. To właśnie ich śmiercionośna siła przetoczyła się przez Thaisię zeszłego lata – i nie tylko przez nią. Przez cały świat. W przeciwieństwie do zmiennokształtnych i wampirów, którzy mogliby pozwolić żyć człowiekowi, gdyby spotkanie było spokojne, Starsi nie byli tolerancyjni – wiedział o tym każdy policjant z patrolu drogowego. Funkcjonariusze ci codziennie jeździli po drogach dzikich terenów i codziennie zachodziło ryzyko, że coś, co obserwowało ich z pobocza, postanowi unicestwić hałaśliwe metalowe pudełko z błyszczącymi światłami i człowiekiem w środku.
– Powiedział coś jeszcze?
– Że jeśli policja odpowie ogniem, powinieneś wezwać karetkę albo pojazd, do którego zmieszczą się ciała. I że powinieneś przywieźć worki na ciała.
Grimshaw zwolnił, żeby skręcić w żwirową drogę prowadzącą do głównego budynku Kłębowiska. Wyłączył syrenę, jednak w oddali usłyszał inne; wyraźnie się zbliżały. Wsparcie. Pomoc. Taką miał nadzieję.
Nagle zobaczyli nieoznakowany radiowóz. A raczej to, co z niego zostało. Coś zmiażdżyło bagażnik i dach, wgniotło drzwi, wybiło wszystkie okna i oderwało przednie koła. Zrobiło wszystko, żeby znajdujący się w nim ludzie nie mieli jak uciec.
– Wysadź mnie tutaj – powiedział Julian. – Zobaczę, czy będę mógł zrobić coś dla osoby znajdującej się w samochodzie.
– Znajdziesz się na otwartej przestrzeni. Będziesz wystawiony na atak – zaprotestował Grimshaw.
– Nie mam ze sobą broni, więc powinienem być bezpieczny.
Młody policjant nadal znajdował się przed nimi, musieli więc się rozdzielić na wypadek, gdyby ktoś СКАЧАТЬ