Jezioro Ciszy. Inni. Anne Bishop
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Jezioro Ciszy. Inni - Anne Bishop страница 15

Название: Jezioro Ciszy. Inni

Автор: Anne Bishop

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Зарубежная фантастика

Серия: INNI

isbn: 978-83-66328-03-7

isbn:

СКАЧАТЬ źle się pani czuje?

      Coś go denerwowało, a gdy zerknął w stronę drzwi, zaczęłam wszystko rozumieć. W owej chwili nie należałam do najbystrzejszych osób na świecie – zawsze mam tak pod wpływem stresu – ale jak powiedziałam, czytam dużo thrillerów, więc wreszcie dodałam dwa do dwóch. W programach telewizyjnych mądrzy ludzie określają to jako niefizyczną ingerencję lub psychologiczne zastraszenie.

      O to właśnie pytał. Czy jego klientka trzęsie się przez to, co się wydarzyło? Problem polegał na tym, że w dzieciństwie i w trakcie małżeństwa z Yorickiem opanowałam technikę uciekania do bezpiecznego, tajemnego miejsca w moim umyśle, do szafy z moim kocykiem i kapciami w króliczki – do miejsca, którego nikt nigdy nie znalazł. Cały czas słyszałam, co się mówi do mnie albo o mnie, słyszałam, co zrobiłam źle, ale wszystko to było przytłumione przez coś na kształt grubych drzwi. Tak więc słyszałam – i nie słyszałam.

      Minutę po opuszczeniu Kłębowiska zatrzasnęłam te tajemne drzwi. Dlatego chłonęłam, ale nie przerobiłam tego, co mówił do mnie detektyw Oślizgły Swinn. Nie wyszłam z szafy, dopóki Grimshaw nie wziął mnie za rękę. Dopiero wtedy zrozumiałam, że znowu jest bezpiecznie i mogę być całkowicie obecna.

      Nie chcąc się odsuwać, odwróciłam nadgarstek, żeby spojrzeć na zegarek.

      – Hmm. Już prawie pora lunchu. Gdy jestem zestresowana i zapominam coś zjeść, robię się trochę roztrzęsiona. – Tego dnia nie jadłam jeszcze nic poza ciasteczkiem, co było niezbyt mądre.

      – Proszę poczekać tutaj. – Smakowity ścisnął moje dłonie i wstał, by odejść, ale nagle się zatrzymał. – Nie przedstawiłem się jeszcze. Jestem Ilya Sanguinati.

      – Mój adwokat.

      – Tak.

      Westchnęłam.

      – Doceniam propozycję. Naprawdę. Ale szczerze mówiąc, panie Sanguinati, nie byłoby mnie stać na zapłacenie choćby za rękaw od garnituru, który ma pan na sobie, nie mówiąc o pańskiej stawce godzinowej.

      – Możemy omówić plan spłaty.

      Wgapiłam się w niego. Plan spłaty? Mogłam sobie wyobrazić, jakie narzuciłby mi odsetki. Ale… on był taaaki smakowity. Tak naprawdę co znaczy kropla lub dwie krople krwi między dziewczyną a jej prawnikiem, skoro jej szyi dotkną te usta? A ponieważ podgryzanie szyi to jednak coś innego niż uprawianie seksu, byłam pewna, że poradzę sobie z tym tak samo jak dziewczyny w romansach, które czytałam w zeszłym tygodniu.

      Na pewno z chęcią bym zaryzykowała.

      Uchylił drzwi i zaczął z kimś rozmawiać. Usłyszałam, jak Oślizgły Swinn zrzędzi, gdy Sanguinati zamknął drzwi i wrócił na swoje miejsce.

      – No dobrze – powiedział. – Proszę mi powiedzieć, jak to się stało, że została pani nadzorczynią Kłębowiska. I co pani wie o człowieku, który miał pecha i zginął na pani terenie.

      – Bycie martwym jest bardziej niewygodne dla niego niż dla mnie.

      Wzruszył ramionami. Ruch ten był bardzo subtelny i łatwo było go przeoczyć, ale jednocześnie miał w sobie pewną dzikość i swobodę.

      Pominęłam część o Żywotnej Kończynie Yoricka i wyjaśniłam, w jaki sposób otrzymałam Kłębowisko oraz trochę gotówki w ramach ugody rozwodowej. Z radością opuściłam Dyspozytornię, ponieważ chciałam zacząć od nowa i miałam nadzieję, że uda mi się zmienić Kłębowisko w opłacalny biznes, dzięki któremu będę mogła się utrzymać. Fakt, że nieruchomość znajdowała się na zachodnim krańcu Jezior Palczastych, był kolejną zaletą, ponieważ dzięki temu byłam w odpowiedniej odległości od Dyspozytorni i mojego byłego.

      Nie brzmiałam tak optymistycznie i zuchwale, jak bym chciała, ale obwiniałam o to niski poziom cukru we krwi. Jednakże Ilya Sanguinati ani nie przewracał oczami, ani nie prychał, ani mi nie przerywał. Po prostu słuchał. Skończyłam opowiadać mu o Aggie i gałce ocznej, przez którą musiałam zgłosić obecność nieboszczyka, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi.

      Do środka wszedł Julian.

      – Nie wiedziałem, co będziesz chciała zjeść, więc zgadywałem. Grillowana kanapka z serem i shake czekoladowy. Mam jeszcze małą miseczkę krojonych truskawek, bo przy kolacji Helen powiedziała, że z każdym posiłkiem powinno się jeść trochę owoców.

      – To cudownie – odparłam. – Dziękuję.

      Julian położył jedzenie na podkładce na biurku i wysunął mi krzesło.

      – No dobrze – powiedział Ilya Sanguinati, gdy siedziałam już za biurkiem. – Załatwmy tę sprawę.

      Poczułam, jak żołądek mi się skręca.

      Podniósł rękę.

      – Pani tylko je i słucha. Ja wszystkim się zajmę. Potem pojedziemy do Kłębowiska i zajmiemy się dokumentami.

      Zauważyłam, że Julian stanął za mną, gdy na komisariat weszli kolejni mężczyźni. Oficer Grimshaw zajął miejsce po przekątnej biurka, a Ilya Sanguinati stanął przed biurkiem. To tak, jakby otaczało mnie pole siłowe stworzone z męskich ciał. Czułam się wystarczająco bezpiecznie, żeby wyjść z mojej mentalnej szafy i słuchać, jednocześnie jedząc lunch.

      To była naprawdę bardzo smaczna kanapka. Helen nie chciała powiedzieć, co robiła, że zawsze wychodziły jej takie smaczne – to chyba kwestia doboru gatunków sera – ale to było moje ulubione jedzenie na pocieszenie.

      Na komisariat wszedł detektyw Swinn. Chciał wyjść na zarozumiałego, ale nie miał ku temu odpowiednich warunków fizycznych. Coś jak Yorick. Jako ostatni pojawił się dyrektor banku. Zakładałam, że drugi agent JWK nie został zaproszony na to przyjęcie.

      – No dobrze – powtórzył Ilya Sanguinati. – Musimy dojść do jakiegoś porozumienia.

      – Pani DeVine musi odpowiedzieć na kilka pytań – powiedział z uporem Swinn.

      Mój prawnik go zignorował i skupił się na dyrektorze banku.

      – Gdy teraz rozmawiamy, dwóch moich krewnych, którzy w naszej rodzinie zajmują się kontaktami z bankami, sprawdza zawartość skrytek depozytowych mieszkańców Stróżówki. Podobnie jak pani DeVine, prowadzimy szczegółową listę wszystkiego, co umieszczamy w banku.

      Spojrzałam na dyrektora, a potem na ogórek kiszony, który był dodatkiem do kanapki. Jeden i drugi miał ten sam odcień zieleni.

      Odsunęłam ogórek i skupiłam się na kanapce.

      – Moi kolejni krewni – ciągnął prawnik – ci, którzy interesują się handlem i nieruchomościami, również są w banku i wypłacają z kont wszystkie nasze fundusze.

      – A-ale nie możecie – zająknął się dyrektor. – Jeśli wycofacie tyle pie…

      – Bank СКАЧАТЬ