Название: Turbopatriotyzm
Автор: Marcin Napiórkowski
Издательство: PDW
Жанр: Публицистика: прочее
Серия: Nowe non-fiction
isbn: 9788380499102
isbn:
Dokładnie tak było w przypadku wystąpienia w Olsztyńskim Parku Naukowo-Technologicznym. Najpierw wzbudzenie poczucia dumy, zakorzenienie publiczności we wspólnej przestrzeni i w łączącej ją historii. Potem nakreślenie złowrogiego cienia, który czai się w głębi – pod powierzchnią codzienności, przed początkiem historii. I nagle wyprowadzenie błyskawicznego ciosu: niejasne, eteryczne zagrożenie (nienazwani nawet wprost Niemcy) zostaje wplecione w walkę o sądy, która toczy się tu i teraz. Na koniec klasyczne wezwanie do działania i zamykamy transakcję. Lewy sierpowy, prawy prosty – nokaut. Wieża, goniec – szach i mat.
My reformujemy dzisiaj sądownictwo. Oczywiście to nie jest jedyna przyczyna tej reformy, to jest jedna z wielu, ale ta ojkofobia, jak to się nazywa, czyli niechęć, czy nienawiść nawet do własnej ojczyzny, własnego narodu, to jedna z chorób, która dotknęła części sędziów i która prowadzi do nieszczęść. […] Polscy właściciele stracili gospodarstwo, ale przecież jest więcej takich przykładów. Są przykłady oddawania dzieci – teraz będziemy to regulować. Są przykłady różnego rodzaju nieszczęść, które są przez to zjawisko właśnie powodowane. A najczęściej zdarza się właśnie ono tutaj – na ziemi warmińsko-mazurskiej. Stąd to wielkie znaczenie historii, świadomości historycznej, wspólnoty33.
Reforma sądownictwa to nie jest żadne hermetyczne zagadnienie, interesujące i ważne tylko dla garstki wtajemniczonych prawników. To kwestia przetrwania, sprawa życia i śmierci. Sądy muszą nas bronić nie tylko przed przestępcami, ale przede wszystkim przed obcymi. Są jedną ze strażnic naszej niepodległości. Jeżeli zabraknie wolnych sądów, przyjdzie Niemiec i odbierze nam ziemię, a potem jeszcze dzieci. A sojusznikiem Niemca jest ojkofobia – wymuszona przez obce media, kształtowana przez obcy kapitał i obcą kulturę pogarda Polaków dla wszystkiego, co polskie.
To nie Niemcy zasiadają we wrogich Polakom sądach, lecz inni Polacy, których nauczono wstydzić się własnej tożsamości, historii i dziedzictwa. Wytresowano ich do służby niemieckim interesom. W ten sposób patriotyzm staje się motywacją do reformy sądownictwa, ale też jedyną nadzieją – pancerzem chroniącym nas przed roztopieniem się, twierdzą, która pozwala stawić opór wrogiej nawale. „Musimy tutaj być silni, musimy być razem, musimy mieć świadomość polskiego patriotyzmu, ale także patriotyzmu tej ziemi, tego lokalnego!” – nawołuje Kaczyński34.
Językoznawca Jerzy Bralczyk podszedł do sprawy z właściwym sobie dystansem. „Jest to inteligent starszego pokolenia, któremu nieobce są także słowa ze słownika wyrazów obcych. Przy czym nie bierze ich bezpośrednio stamtąd, tylko bierze je ze swojego zasobu naturalnego, bo tak się wychował. Wychował się jako inteligent z Żoliborza, który jest jednocześnie patriotą, tradycjonalistą. On ten wizerunek dość udatnie podtrzymuje i w nim akurat mieszczą się tego rodzaju elementy leksykalne”. A po chwili refleksji dodał jeszcze: „Sam teraz powiedziałem elementy leksykalne zamiast słowa, bo jestem profesorem i tak powinienem mówić”35.
Ewa Łętowska – wybitna prawniczka, wieloletnia sędzia Trybunału Konstytucyjnego – dostrzegła w wypowiedzi Kaczyńskiego nie zabawny rys lingwistyczny, lecz kolejny niebezpieczny atak wymierzony w niezależność sądownictwa. W studiu TVN24 twierdziła, że wypowiedź prezesa PiS jest insynuacją dotyczącą zdrady, ocierającą się wręcz o Kodeks karny. „Bez żadnych faktów, nie wiadomo co, nie wiadomo gdzie”36.
Jacek Żakowski wróżył z kolei (słusznie) karierę nowemu terminowi, który dzięki Kaczyńskiemu miał wejść na stałe do słownika polskiej prawicy: „»Ojkofobia!« Zapamiętajcie to słówko, którym Jarosław Kaczyński tłumaczy niszczenie polskich sądów. Bo pisowskie echo będzie je mieliło bez końca. Jak prezes tak walnie, to jego żuczki roznoszą to potem po Polsce i okolicy”37.
Po drugiej stronie politycznego frontu także zadudniły ciężkie działa. Żakowskiemu na łamach wPolityce.pl odpowiedział Stanisław Janecki: „Dotknięci ojkofobicznym wariactwem zaraz odkryli jego niszczące, degradacyjne, rasistowskie, dyskryminacyjne i przesiąknięte złem wszelakim użycie. Najbardziej histeryczny i zabawny zarazem stek obelg oraz uniesień wywołanych wrzuceniem ojkofobicznego granatu do poprawnościowego szamba wydalił z siebie na łamach »Gazety Wyborczej« (bo gdzieżby indziej) Jacek Żakowski. Powiedzieć, że puściły mu nerwy, to nic nie powiedzieć. Aż dziw, że zdołał zapisać antyojkofobiczny bluzg, tak był rozdygotany”38.
Także Ryszard Makowski, choć ogólnie człowiek wesoły – były gwiazdor Kabaretu OT.TO i twórca legendarnego Studia YaYo – potraktował temat bardzo poważnie. Według niego ojkofobia, czyli nienawiść do własnego narodu, definiuje postawę „totalnej opozycji”. Dla Makowskiego słowo to stanowi brakujący element układanki, pojęcie, które nareszcie pozwala wyrazić to, o czym myślał już od dawna. Bo żaden inny kraj nie ma tak „toksycznej opozycji” jak Polska. Należą do niej, według komika, ludzie nieustannie szkodzący państwu, w którym żyją, których zajmują głównie „knowania na obcych dworach”39. Ta archaizacja jest czymś więcej niż tylko naśladowaniem charakterystycznego, erudycyjnego stylu Jarosława Kaczyńskiego. Sądzę, że kryje się za nią istotny rys turbopatriotyzmu – postrzeganie historii jako wiecznego powrotu i myślenie w kategoriach analogii i rekonstrukcji. „Wypłakiwanie się w rękaw w Berlinie świadczy o olbrzymiej desperacji tracącego wpływy Grzegorza Schetyny – wyrokuje Makowski. – Kiedyś było takie sztubackie hasło uczące zwykłej sztamy: »Choćby cię palili w smole, nie mów co się działo w szkole«”40. Brudy należy prać w domu. Skarżenie na Polskę to targowica, zaprzaństwo, to odrażająca tradycja folksdojczów, do których zresztą opozycję politycy PiS chętnie porównują.
Tyle w kwestii bieżących sporów publicystycznych. Ale skąd właściwie Kaczyński wyciągnął nagle tę ojkofobię? Krótkie dochodzenie z zakresu historii idei pokazuje, że jest to w polskiej debacie publicznej jedno z tych pojęć, które całymi latami płynęły w ciemności, niczym podziemna rzeka, cierpliwie czekając na odpowiedni moment. Ojkofobia od ponad dwóch dekad funkcjonowała jako narzędzie analityczne (i jako obelga) w kręgach radykalnej polskiej prawicy. Przemówienie prezesa PiS było punktem zwrotnym, miejscem, w którym podziemny nurt wytrysnął na powierzchnię.
Wszystko zaczęło się od tekstu Rogera Scrutona Oikophobia opublikowanego w 1993 roku w „Journal of Education”41. Scruton to utytułowany brytyjski filozof. Konserwatysta, publicysta, popularyzator, autor między innymi wydanych po polsku Przewodnika po filozofii dla inteligentnych (nie czytałem, więc się nie wypowiem) oraz Piję, więc jestem. Przewodnik filozofa po winach (czytałem, ale raczej nie polecam). Kilkanaście lat temu Scruton zdobył nieplanowany rozgłos za sprawą afery tytoniowej. Filozof od wielu lat cieszy się sławą gorącego przeciwnika państwowych СКАЧАТЬ
33
Tamże.
34
Tamże.
35
Choć zdaje się, że NaTemat.pl tytułem starało się nieco podkręcić emocje: J. Karpiński,
36
37
J. Żakowski,
38
S. Janecki,
39
R. Makowski,
40
Tamże.
41
R. Scruton,