Название: Turbopatriotyzm
Автор: Marcin Napiórkowski
Издательство: PDW
Жанр: Публицистика: прочее
Серия: Nowe non-fiction
isbn: 9788380499102
isbn:
Oto polska mitologia pamięci. Zestaw nieuświadamianych nawyków, które stały się naszą drugą naturą. Trochę ponury, ale innego nie mamy. W różne strony można z tym teraz pójść, wiele zdziałać i zmienić. Nic nie jest przesądzone raz na zawsze. Ale nie warto udawać, że to brzemię pamięci nie istnieje, że nie dźwigamy go na swoich barkach. Na wyparciu niczego dobrego się nie zbuduje.
Najważniejsze napięcia między softpatriotyzmem a turbopatriotyzmem można uporządkować w postaci tabeli.
Słodycz i kwas to ważny klucz do zrozumienia tego, co się w Polsce dzieje w ostatnich latach. Cytat z Piłsudskiego o „kwasie śledzienników”, przywołany podczas niefortunnego święta czekoladowego orła, pokazuje kluczową cechę softpatriotyzmu. To zresztą jeden z ulubionych bon motów Komorowskiego. Prezydent używał go przy różnych okazjach, ilekroć zachodziła potrzeba skonfrontowania „radosnej celebracji”, z którą on sam się utożsamiał, oraz kwasu i goryczy towarzyszącego innym, w szczególności – jeżeli dobrze odczytuję aluzje – Jarosławowi Kaczyńskiemu i jego zwolennikom. „Takich, w których jest odłożony ten kwas śledzienników z czasów niewoli, z czasów braku wolności, jest zawsze sporo. Ale dzisiaj, tu w Gdańsku, wszyscy są po stronie radości, wszyscy są po stronie Solidarności – mówił Komorowski między innymi 31 sierpnia 2010 roku w Stoczni Gdańskiej, by po chwili dodać: – Mamy się z czego cieszyć, mamy z czego być dumni, a ci, dla których ważniejszy jest kwas śledzienników, niech idą swoją drogą, ale my ich zapraszamy przy każdej okazji do radosnego świętowania wolności, niepodległości, praw człowieka i demokracji”25. W wywiadzie dla „Polityki” Komorowski mówi z kolei o samym sobie: „ja nie jestem śledziennikiem”, wyjaśniając: „kto nie ma poczucia humoru, kto nie ma dystansu do siebie, kto nie jest zdolny do autoironii, ten jest na ogół mało interesującym ponurakiem i śledziennikiem”26. Rok po niefortunnym święcie orła metaforę przejmuje Tomasz Nałęcz, doradca Komorowskiego, mówiąc w TVP, że „szybko uczymy się patriotyzmu czasów pokoju”: „Zwykli Polacy potrafią się cieszyć. Pokazał to wczorajszy piękny dzień. Natomiast z patriotyzmem mamy problem, ponieważ to najczęściej politycy »zakłócają go kwasem śledzienników«”27.
Softpatriotyzm był słodki. Celebrował radość, przez co po pierwsze wykluczał tych, którzy mieli „kwaśne miny”, po drugie łatwo stawał się mdły. Do budowy spójnych mitów brakowało mu figury wroga. Dlatego w tej roli epizodycznie obsadzani byli przeciwnicy softpatriotycznego uśmiechu – ponuracy, ci, którzy zostali z tyłu, wreszcie „faszyści”, których smakosze czekoladowego orła łatwo dostrzegali w każdym, kto inaczej niż oni definiował miłość do ojczyzny.
Tymczasem turbopatriotyzm, podobnie jak turbofolk odczytany przez pryzmat filozofii Slavoja Žižka, opiera się na połączeniu rozkoszy i bólu. Kwas czy gorycz są jego integralną częścią. Niepodległość postrzegana przez pryzmat obsesji jest wartością nieustannie zagrożoną. Nigdy nie stanowi przedmiotu czystej afirmacji. Stąd kluczowa dla turbopatrioty okazuje się figura wroga: odwiecznego, jak Niemiec, Rosjanin czy Żyd, ale też współczesnego, którym stać się może feministka, neomarksista, Ukrainiec, unijny biurokrata czy imigrant-terrorysta. Turbopatriotyzm buduje wokół niepodległości poczucie oblężenia, chętnie posługując się figurą twierdzy czy przedmurza. Jego zwolennicy nie odcinają się od ponurej historii. Przyjmują i akceptują przeszłe nieszczęścia jako kapitał moralny, budując politykę pamięci opartą na kulcie bohaterów i pamięci o cierpieniu. Wreszcie źródłem kwasu jest silnie zakorzeniony mit zdrady elit, rodzący nieufność do zastanej rzeczywistości i systemu państwowego.
Softpatriotyzm w sposób świadomy odcina się od obsesji niepodległości. Ten gest zerwania pobrzmiewa w wierszach Rusinka, rzuca się w oczy w plakatowych akcjach Agory, to jemu czekoladowy orzeł zawdzięcza słodki smak. Tradycyjny patriotyzm był podszyty niepokojem. Emocjonalną dominantą softpatriotyzmu staje się spokój i zadowolenie. Nie ma w tym nic złego. Jest naprawdę sporo rzeczy, z których możemy i powinniśmy się cieszyć. Ale zadowolenie łatwo zmienia się w samozachwyt. Dominująca po roku 1989 polityczna ideologia pogodnego modernizmu automatycznie wykluczała więc niezadowolonych, chętnie określając ich mianem „smutasów”, „ponuraków” czy „ludzi, którzy nie potrafią się cieszyć Polską”. To podwójnie ryzykowna strategia. Po pierwsze, nie wszyscy mają w niepodległej, potransformacyjnej Polsce tyle samo powodów do radości. Po drugie, jak starałem się pokazać, niezadowolenie jest częścią naszego dziedzictwa. Dlatego softpatriotyzm alienuje i irytuje sporą część społeczeństwa. Zwłaszcza wówczas, gdy opiera się na samozadowoleniu, stając się narzędziem autocelebracji (samozwańczych) elit i wykluczenia „mniej europejskich”, „staroświeckich”, „niegotowych na wolność”, „ludu smoleńskiego” i tak dalej.
Turbopatriotyzm to patriotyzm niezadowolonych. Z wielu różnych powodów. Turbopatriotyczne niezadowolenie ma źródła zarówno w Realnym (nierówności społeczne, różne formy wykluczenia, zależność od zagranicznego kapitału i tak dalej), jak i w Wyobrażonym lub Symbolicznym (poczucie niedocenienia, bycia traktowanym z wyższością i tak dalej). Badania wykazują, że nacjonalizm w różnych formach jest jedną z sił, które najskuteczniej zagospodarowują gniew związany z nierównościami społecznymi. Ale nacjonalizm w wersji turbopatriotycznej jest przy tym nurtem aktywnie sprzeciwiającym się ingerencji państwa w gospodarkę, podwyższeniu podatków i tym podobnym „lewackim” wynalazkom28. Można więc powiedzieć, że o ile turbopatriotyzm poprawnie diagnozuje Realne problemy, to rady, które proponuje, dotyczą wyłącznie sfery Wyobrażonego i Symbolicznego. Turbopatriotyzm zastępuje aspiracje dumą narodową. Przez marsze, koszulki czy dzieła popkultury tworzy przestrzeń symboliczną, w której niezadowoleni mają prawo się wyrażać, lecz nie mogą zmieniać swoich warunków bytowych. Mogą wstać z kolan, lecz nie po to, by udać się w jakimś konkretnym kierunku.
Choć softpatriotyzm jest zasadniczo nastawiony na przyszłość, to ustawiając się w kontrze do obsesji niepodległości, poświęcał sporo uwagi przemilczanym dawniej opowieściom o przeszłości. Zwłaszcza o jej epizodach wstydliwych, niechlubnych. W krytycznej rewizji własnej historii dostrzegano – nie bez przyczyny – powtórzenie praktyk, których uczeni niemieccy czy francuscy dokonują już od lat. Z odbrązawianiem przeszłości wiązała się więc nadzieja na uznanie ze strony Europejczyków, na pokazanie, że jesteśmy tacy jak zachodni przyjaciele.
Nawiązując do języka socjologii i psychologii społecznej, można powiedzieć, że softpatriotyzm przeglądał się nieustannie w oczach „europejskiego innego” – stworzonego przez siebie idealnego przedstawiciela Zachodu. To w jego oczach poszukiwaliśmy akceptacji, to do „europejskiego СКАЧАТЬ
25
26
G. Rzeczkowski, P. Stasiak,
27
28
F. Solt,