Pierwsza Spowiedniczka. Terry Goodkind
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Pierwsza Spowiedniczka - Terry Goodkind страница 14

Название: Pierwsza Spowiedniczka

Автор: Terry Goodkind

Издательство: PDW

Жанр: Героическая фантастика

Серия: Fantasy

isbn: 9788378183488

isbn:

СКАЧАТЬ nam da odrobina czasu? Naprawdę tylko krok dzieli nas od zagłady.

      – Niekoniecznie – stwierdził lord Rahl. – Zadaniem Baraccusa było wyeliminowanie źródła Nawiedzających Sny. Moim zaś stworzenie remedium na tych, którzy już istnieją.

      – Skąd, nie mając Nawiedzającego Sny, będziesz wiedział, jak działa ich moc, co potrafią? Że twoje remedium naprawdę działa?

      Magda, widząc, jak zmienił się wyraz oczu Rahla, po raz pierwszy zrozumiała, dlaczego lord wzbudza taki strach. W jego oczach była niezachwiana determinacja i absolutna pewność.

      – Bo jednego schwytaliśmy – odparł.

      Magda, zdumiona, milczała przez chwilę.

      – Naprawdę schwytaliście Nawiedzającego Sny? – zapytała wreszcie. – Jesteś pewny?

      – Absolutnie.

      – Skąd wiesz, że jest Nawiedzającym Sny?

      – Nie można ich z nikim pomylić. Kiedy się patrzy w ich oczy, to jakby się spoglądało w koszmar. Ich oczy są całkiem czarne, jak ta potworna rzecz, którą pokazał ci Baraccus, zanim ją zamknął w Świątyni Wichrów, w zaświatach. Kiedy Nawiedzający Sny patrzy na ciebie, mgliste kształty przesuwają się po powierzchni jego smoliście czarnych oczu, tak czarnych, że ma się wrażenie, iż mogłyby wchłonąć blask słońca i zesłać na świat wieczną noc.

      – Dobrze pamiętam tę czarną rzecz, którą mi pokazał Baraccus. – Magda opuściła ramiona, nie mogąc oderwać wzroku od pełnych furii oczu lorda Rahla. – Dowiedziałeś się czegoś od jeńca? Poszedł na współpracę?

      Lord zaciskał pięści, tak że kłykcie mu zbielały.

      – Zabił wielu moich ludzi, których kochałem, i zmusił do zabicia kilku niewinnych osób, którymi zawładnął, bo inaczej sam zginąłbym z ich ręki. Narobił nam kłopotów, ale wreszcie udało mi się go zmusić do wyjawienia tajemnic ich mocy.

      Magda nie pytała, jak skłonił Nawiedzającego Sny do współpracy. Szalała wojna. Walczyli o przetrwanie. Każdego dnia w tej walce ginęli ludzie. Śmierć zagrażała niezliczonym niewinnym istnieniom. Na ile się orientowała, D’Harańczycy na pewno byli dobrzy w wydobywaniu z ludzi informacji.

      – Ta misja wymagała ode mnie wielu poświęceń – powiedział lord – lecz były konieczne i opłaciły się. W końcu wykryłem, jak blokować ich moc.

      Magda nie była pewna, czy dobrze zrozumiała. Podeszła ku niemu.

      – Chcesz powiedzieć, że potrafisz ich powstrzymać?

      Lord Rahl potaknął.

      – Udało mi się stworzyć bardzo złożone zaklęcie, które już wbudowałem w samego siebie. Jest teraz częścią mnie, elementem najdrobniejszej cząstki mojej istoty. W pewnym sensie i ja się stałem kimś więcej, niż byłem, podobnie jak oręż, w który przemieniamy ludzi. Nowa moc w pełni chroni mój umysł przed Nawiedzającymi Sny.

      Chwyciła go za ramię.

      – Jesteś pewien?

      – Tak. Wypróbowałem to na naszym Nawiedzającym Sny.

      – Skąd możesz mieć pewność, że nie udawał, iż nie może się dostać do twojego umysłu?

      Rahl uniósł brew.

      – Zapewniam cię, że, zważywszy na to, co i jak długo mu robiono, z pewnością, gdyby tylko mógł, wniknąłby do mojego umysłu, żeby mnie powstrzymać.

      – Więc stworzone przez ciebie zaklęcie jest naszym ocaleniem.

      – I tak, i nie.

      Znów traciła nadzieję.

      – Jak to?

      – Udało mi się stworzyć remedium na Nawiedzającego Sny, wspaniale działające. Problem w tym, że działa wyłącznie na mnie. Próbowałem, ale nie udało mi się dać innym podobnej mocy. Tylko ja ją mam, bo płynie z moich przyrodzonych cech.

      Magda podupadła na duchu.

      – Zatem my wszyscy pozostaniemy na łasce Nawiedzających Sny.

      – Niekoniecznie. W końcu udało mi się wymyślić, jak chronić także innych. Wiąże się to ze stale się zmieniającą równowagą mocy, o której wspominałem. Ci ze Starego Świata zyskali chwilową przewagę, tworząc Nawiedzających Sny, lecz stworzyłem na nich remedium i teraz mogę chronić też innych. Mogę pokrzyżować plany wroga.

      Magda przyjrzała mu się podejrzliwie.

      – No to w czym problem?

      – W Naczelnej Radzie. Większość krain D’Hary przystała na to rozwiązanie i Nawiedzający Sny już im nie zagrażają. Trzeba, żeby rada pomogła nam i tutaj ustanowić taką ochronę. Dlatego zależy mi, żebyś do nich przemówiła. Już próbowałem ich ostrzec, jakie niebezpieczeństwo nam grozi, i przekonać do zastosowania mojego remedium, ale nie chcieli mnie słuchać i nie posłuchają, skoro Baraccus już mnie nie poprze.

      Magda przytknęła palce do czoła, zirytowana, że on wciąż uważa, iż mogłaby jakoś przekonać radę.

      – Skoro nie posłuchali lorda Rahla, władcy krain D’Hary, z pewnością nie posłuchają mnie.

      – Słuchali twoich argumentów przez kilka lat i wiedzą, że są dobrze przemyślane i dotyczą ważnych spraw. Przywykli, że występujesz przed radą. Często robili to, o co ich prosiłaś. Za to wobec mnie zawsze byli podejrzliwi i nie są skłonni wysłuchać mnie bez uprzedzeń.

      – Żałuję, lordzie Rahlu, chciałabym, aby było inaczej, ale nie sądzę…

      – Jeśli nie posłuchają cię w tak ważnej sprawie i nie zrobią tego, co konieczne, mieszkańcy Midlandów nie będą w stanie strzec swoich umysłów.

      Magda znieruchomiała, słysząc te słowa. Niemal to samo napisał Baraccus.

      Bądź teraz silna, strzeż swego umysłu…

      Ciekawa była, czy Baraccus mógł mieć na myśli właśnie to. Czy próbował jej powiedzieć o Nawiedzających Sny. Lecz czy na pewno o to mu chodziło?

      Wtem przypomniała sobie szepty rozlegające się w jej głowie i ponaglające, żeby skoczyła z muru. Poczuła niepokój.

      Czy to możliwe? Ogarnęło ją przerażenie.

      – Co ludzie powinni zrobić, żeby się chronić? Jaki sposób znalazłeś?

      – Dzięki urokowi, który stworzyłem i który jest teraz częścią mnie, Nawiedzający Sny nie mogą już wniknąć do mojego umysłu. Lecz, jak mówiłem, nie mogę stworzyć takiego czaru dla innych. Próbowałem, ale bez skutku. Za to udało mi się dowiedzieć, jak mogę własną mocą ochraniać innych. Dzięki СКАЧАТЬ