Dziewczyna bez makijażu. Zuzanna Arczyńska
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Dziewczyna bez makijażu - Zuzanna Arczyńska страница 10

Название: Dziewczyna bez makijażu

Автор: Zuzanna Arczyńska

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Современные любовные романы

Серия:

isbn: 978-83-66201-51-4

isbn:

СКАЧАТЬ type="note">11

      – Aha, no dobra. Jedziemy do sądu. Już ci mówię: right and right12.

      – Here? Are you sure?13 – dopytywał. – I can’t14.

      – Ojej, cholera, jednokierunkowa! – spanikowała. – Jasne, że nie możesz!

      – Yeah: „ojej” – zacytował ją i się roześmiał. – Don’t panic, think15.

      – Jedź w lewo, no w lewo! Go to the left, look at my hands16.

      Alosza zwolnił i jechał tam, gdzie mu pokazywała tak długo, aż zaparkowali pod budynkiem sądu.

      – Jestem mokra… – westchnęła, nim wysiadła.

      – What?17 – zapytał, a ona wzięła jego rękę i położyła sobie na krzyżu.

      Roześmiał się serdecznie.

      – Wsjo w porjadkie, ja wsjo poniał: wprawo, wliewo18.

      Na miejscu czekał na nich ochroniarz. We trójkę ruszyli załatwiać formalności. Po drodze tłumaczyła Arkowi, że nigdy jeszcze nie spociła się jak mysz, pilotując samochód. Teraz wiedziała już, że nie potrzebuje do tego angielskiego. Wkurzona, symbolicznie uderzyła Aloszę pięścią w ramię.

      – Gadaj, jeśli rozumiesz. Po co mam się produkować?

      – Twoj angliskij słabyj. Praktikujties19. – Narzeczony wyciągnął do niej rękę.

      Zdziwiła się, ale podała mu swoją i weszli do budynku.

      – Pan nauczyciel się znalazł – mruknęła, a głośno dodała: – Dobra, poćwiczę, ale czemu na drodze? To cholernie stresujące. Aha, koleżanka dziś przyjdzie cię poznać. Będzie moim świadkiem na ślubie. Arek, proszę, przetłumacz mu. Jak mnie wnerwia to niezrozumienie. Kto będzie jego świadkiem?

      – Spokojnie. Myślę, że on cię doskonale rozumie. Wszystko się załatwi. Opanuj się. Masz dowód?

      – Kurde, nie mam. – Sprawdzała w kieszeni nowej torby, choć pamiętała dokładnie, jak wyjęła go z plecaka i włożyła do pustej górnej szuflady w komodzie, zastanawiając się, co tam będzie trzymała.

      – No to wracamy. – Arek rozłożył ręce. – Nic tu nie załatwisz bez dokumentów. Nazad20 – rzucił do Aloszy.

      – Chociaż jakieś formularze pobierzmy. Przepraszam, nawaliłam, ale przynajmniej laski z mojej klasy sobie Aloszę obcięły pod budą. Będzie gadanie. Może pojedźmy po dowód i wrócimy?

      – Nie pali się. Może lepiej załatwić te sprawy po ślubie. W poniedziałek nazwisko będzie już wspólne. Masz coś w mieście do załatwienia?

      – Ja? Nie. Nic. Dzieci wróciły?

      – Tak. A twoja mama chciała się do południa rozbić o wszystko, o co się dało. Postanowiła mnie zabić. Jeździ, jakby to był jej pierwszy raz. Myślałem, że zawału dostanę. Dawno nie przeżyłem takiego stresu. Uwierzysz, że prawo jazdy zdawała w maluchu?

      – Nawet nie wiedziałam, że je ma. Jest aż tak źle?

      Pokiwał głową.

      – Jest strasznie. Nie chciałabyś tego przeżyć. Po obiedzie ty jeździsz.

      – Skoro muszę… Nie masz dosyć stresu na dziś? – Spróbowała się wykręcić.

      – Mam. Nie wytrzymam ani minuty dłużej obok prowadzącej baby, dlatego będziesz uczyła się z Aloszą.

      – Zgłupiałeś? – Roześmiała się. – Przecież ja go nic a nic nie zrozumiem!

      – Powiedział, że zawsze chciał nauczyć jeździć młodszą siostrę. Jej tu nie ma, więc niech uczy ciebie. Będzie miał frajdę.

      – Mówisz? Starszy brat? No dobra. Spróbujemy.

      Wsiadła do auta przyszłego męża i ruszyli za Arkiem do domu.

      Mama zaszalała. Nie chodziło o to, że zrobiła ogromny obiad. Raczej o to, że naprawdę miała z czego przygotować posiłek. Zrobiła pyszną zupę pieczarkową, kilka surówek i pielmienie, na których widok oczy Aloszy rozbłysły z radości. Kate sądziła, że obiad będzie jarski, więc jadła surówki i była bardzo zadowolona do momentu, gdy zobaczyła, że z równiutkich pierogów dzieci wydobywają mięso w delikatnym rosołku. Dla nich domowy obiad w tygodniu też był zupełną nowością. Zwykle jadały tylko w szkole. Mama jedynie w weekendy przyrządzała im tanie posiłki.

      Angelika pochwaliła ją szczerze.

      – Nawet nie wiedziałam, że potrafisz zrobić takie dobre rzeczy, mamo.

      – Za to nie miałam jeszcze czasu na lekcje dziewczynek.

      – Do wieczora zdążycie. Nie ma się co spinać. Nikt nas nie goni.

      – Wiem, córuś. Alosza, dobre? – zapytała zięcia.

      – Ocień charoszo, mateczka, bolszoje spasibo. Poslie objeda ja budu uczyt Angelike wodit maszinu21.

      – Świetnie! Może jej pójdzie lepiej niż mnie. Nic już nie pamiętam. Ona jest młoda, więc raz-dwa się nauczy.

      Alosza opowiedział Kate o planie na popołudnie, a ona stwierdziła bezproblemowo, że w takim razie coś poczyta, pocałowała go w usta i wstała od stołu, grzecznie dziękując. Zdziwił się. Nigdy nie widział, by ta kobieta czytała. Myślał, że czeka go kolejny foch, a tu okazało się, że przynajmniej z zazdrością Kate nie ma problemów. Bo kogo tu porównywać? Wyrafinowaną dojrzałą niewiastę i nieopierzoną nastolatkę? Dobrze, że widział w podlotku młodszą siostrę. Na takiej stopie mogli budować coś fajnego. Jakąś przyjaźń. Na razie młoda jest interesowną smarkulą z bardzo dobrym sercem, ale kim zostanie, gdy w jej życiu pojawią się pieniądze, naprawdę dużo pieniędzy? Zastanawiał się i postanowił przyglądać z uwagą.

      Gdy wstał od stołu, razem z nim poderwały się dziewczynki i zabrały go na górę, by zobaczył, że dotarły już ich łóżeczka. Przy okazji dowiedział się, że gdy wstawały rano, obudziły się na materacach całą piątką. To było… dziwne. Gdy się nad tym zastanowił, uznał, że to jakiś sposób ochrony najmłodszych dzieci, może też przejaw braku zaufania albo głęboko zakorzeniony lęk.

      Schodząc po schodach, zawołał Angelikę, a ona posłusznie podążyła СКАЧАТЬ



<p>12</p>

W prawo i w prawo.

<p>13</p>

Tutaj? Jesteś pewna?

<p>14</p>

Nie mogę.

<p>15</p>

Nie panikuj, myśl.

<p>16</p>

Jedź w lewo, patrz na moje ręce.

<p>17</p>

Co?

<p>18</p>

W porządku, wszystko zrozumiałem: w prawo, w lewo.

<p>19</p>

Twój angielski jest słaby. Poćwicz.

<p>20</p>

Wracamy.

<p>21</p>

Bardzo dobre, mateczko, wielkie dzięki. Po obiedzie będę uczył Angelikę jeździć autem.