Название: Ojczyzna jabłek
Автор: Robert Nowakowski
Издательство: PDW
Жанр: Историческая литература
isbn: 9788308072455
isbn:
– I ja panu życzę dobrego szabasu, panie Halberstam.
2
Do cadyka schodził też Jelko. W słabym świetle lampy naftowej twarz Mozesa była niemal biała. Przez lata jego brodę zdominowała siwizna.
Jelko nie schodził, aby dowiedzieć się czegoś o przybyszu. Nie schodził też, aby wysłuchiwać opowieści chasydzkich. Nie dotrzymywał towarzystwa cadykowi. Nie opiekował się Żydem. Nie zabawiał go. Jelko szukał rady. W życiu Jelka bowiem ważnym dodatkiem do spraw istotnych i niezrozumiałych była miłość.
Serce Jelka było tak duże, że mieściło w sobie miłość do dwóch dziewczyn. Jednej z dużym nosem, z brązowymi włosami plecionymi w gruby warkocz, pachnącej mlekiem, w czepcu z dwiema wyszywanymi wstążkami. Drugiej przysadzistej, niskiej, o małym nosku i pięknym głosie. Pierwsza miała na imię Nina i mieszkała w Bereżnicy Niżnej, wiosce oddalonej od Pasiki o kilka kilometrów. Druga, Nastka, była z Soliny. To tuż obok Pasiki.
– Co mówi ci twój głos wewnętrzny? – pytał Mozes Jelka, kiedy ten prosił o pomoc w wyborze.
Jelko wzruszał ramionami.
– Milczy? Nawet jeżeli pomyślisz o którejś, milczy?
– Tak jakby.
– Nie mówi „nie”? Nie mówi „tak”?
Jelko kręcił głową.
– A może kiedy myślisz o którejś, to jakaś część twojego ciała daje znać, że bardziej lubi tę dziewczynę?
Jelko nie wiedział, o co chodzi Mozesowi.
– Może twoje serce drga? Może coś innego?
Jelko przypatrywał się Mozesowi ze ściągniętymi brwiami i kręcił głową. Nic o tym nie wiedział, o żadnych drganiach, wewnątrz ciała czy na zewnątrz.
– A twoi bracia? Wołochatyj jest już żonaty. Może on coś ci doradzi? Przecież wybrał Paraskewię. A ona jego.
Jelko tylko wzdychał. Petro niczego mu nie doradził. Czy tak naprawdę on wybierał, czy to Fedor zmówił się z ojcem Paraski, nie jest dla Jelka wcale takie pewne. Wołochatyj nie przyznał się do niczego.
– Zapytaj Paraski. Ona coś ci poradzi. Przecież wie, co czują kobiety. Ciężko w to uwierzyć, kiedy myśli się o żonie swojego brata, ale sama jest kobietą.
Jelko aż za dobrze wiedział, że żona Petra jest kobietą. W dzień wodził za nią wzrokiem, a w nocy słyszał wszystko, co rozgrywało się przy ścianie. Paraska była już teraz w ciąży, ale Jelkowi wydawała się równie ponętna jak w dniu, kiedy zobaczył ją pierwszy raz, wystrojoną i zarumienioną z przejęcia podczas ceremonii ślubnej. Tym razem głos wewnętrzny się odzywał. Był całkiem stanowczy. Mówił, że Jelko i w żonie brata jest zadurzony. Ale chłopak się z tym nie zdradzał.
– Nie zapominaj, że to nie jest twój wybór. To także ich wybór. – Mozes wyciągnął rękę, żeby Veverke mogła się po niej przespacerować, i obrócił ramię, zmuszając zwierzaka do balansowania jak linoskoczek. Pazurki Veverke dziurawiły i tak już połataną kapotę cadyka. Potem Mozes nachylił się do Jelka. – Powiem ci w sekrecie, że tak naprawdę to wyłącznie ich wybór.
Jelko podrapał się za uszami i zmarszczył czoło. Nigdy nie przyszłoby mu coś takiego do głowy. To największe zaskoczenie jego życia. Ich wybór? Wyłącznie ich wybór? Jak to? Przecież to jego strapienie.
Mozes dostrzegł tę rozterkę:
– Pomyśl o tym wszystkim. Porozmawiajmy znowu za kilka dni. Zejdź wtedy do mnie.
Mozes traktował Jelka poważnie. Jak kogoś równego sobie. Może tylko udawał, ale robił to przekonująco.
Bobower wiele razy wypytywał o Nastkę i Ninę. Gdzie mieszkają, kim są, ile mają rodzeństwa. Kiedy dowiedział się, że Jelko chodził przed wojną do solińskiej szkoły z bratem Nastki, doradził Jelkowi:
– Zaprzyjaźnij się z Mychajłem. Jest w twoim wieku. Możesz spędzać u nich czas. Dowiesz się o niej, czego będziesz chciał.
Wszystkie pytania, odpowiedzi czy rady dla Fedora i Jelka Mozes rozkładał na długie miesiące, jakby to stopniowanie miało dać mu gwarancję, że któregoś dnia Rabikowie nie wyrzucą go z ziemianki.
Pod wpływem wizyt u Mychajła Jelko właściwie się zdecydował. Bliskość dała Jelkowi złudzenie intymności. A to już krok do wiary, że kiedyś Nastka odwzajemni miłość.
– Ale czy ona zwraca na ciebie uwagę? Kiedy ostatni raz z nią rozmawiałeś?
– Dwa dni temu – Jelko odpowiedział bez wahania. Mógłby podać dokładną godzinę, gdyby cadyk go zapytał.
– Gdzie to było?
– Przed jej domem. Kiedy wyszła z cebrzykiem, natychmiast pobiegłem do żurawia, żeby nabrać dla niej wody.
– Podziękowała?
– Nie. Poszła prosto do krowy.
– Niedługa musiała być ta rozmowa.
– Powiedziałem jej „dzień dobry”. – Po chwili ciszy Jelko dodał: – Nie odpowiedziała.
Więc Mozes poradził, aby Jelko częściej biegał do Bereżnicy Niżnej. Bez pretekstu. Niech się odważy. Niech po prostu odwiedza Ninę.
– Ale Nina śmieje się ze mnie! Śmieje się z tego, jak mówię. Opowiada, że wolałaby Polaka.
Jelko podejrzewał, że to nawet coś więcej niż śmiech. Nina z niego szydziła.
Mozes jednak aż klasnął w ręce, kiedy o tym usłyszał.
– Ta, która się śmieje, będzie kochać. Ta poważna zapomni o tobie – rozstrzygnął.
Wewnętrzny głos Jelka niczego mu nie doradził. Nie powiedział, kogo wybrać. Niczego też nie odradził. Ale Jelko coraz częściej myślał o Ninie. Nastka znikała.
3
Mozes przyjmował Jelka w swojej ciemnej, użyczonej mu norze życzliwie, bowiem za wszystkie te porady Mozes żądał swoistej zapłaty. Chciał zrozumieć, a może tylko wiedzieć, co się stało z jego rodziną i pobratymcami. Jak to możliwe, że tysiące Żydów, którzy żyli СКАЧАТЬ