Название: Kłopoty w raju
Автор: Slavoj Žižek
Издательство: PDW
Жанр: Философия
isbn: 9788381436090
isbn:
Pomysł Sloterdijka oznacza wyniesienie postaci takich jak George Soros czy Bill Gates do roli symbolu samonegacji procesu kapitalistycznego: w takiej wizji ich działalność charytatywna, ich ogromne darowizny na rzecz ogółu nie są wyłącznie osobistą idiosynkrazją, szczerą lub obłudną, lecz logicznym punktem końcowym obiegu kapitalistycznego. Niezbędnym ze ściśle ekonomicznego punktu widzenia, ponieważ pozwalającym systemowi kapitalistycznemu odłożyć swój kryzys. Działalność tych osób przywraca równowagę. Jest rodzajem przekierowania bogactwa w stronę naprawdę potrzebujących – bez wpadania w fatalną pułapkę destrukcyjnej logiki urazy i wymuszonej statystycznie redystrybucji, która może zakończyć się jedynie powszechną nędzą (moglibyśmy dodać, że ta działalność pozwala uniknąć jeszcze innego sposobu na przywrócenie równowagi i przejście do thymos za pomocą wydatków suwerena – a mianowicie wojny). Cytując stare łacińskie powiedzenie, velle bonum alicui: dobroczynność (dobre uczynki) jest rozrywką (zabawą) dla tych, którzy są obojętni (których tak naprawdę to nie obchodzi).
Kiedy kupujemy pastę do zębów lub napój bezalkoholowy, to są one często oznaczone napisem: „dwadzieścia procent za darmo!”. Kupujesz produkt i otrzymujesz darmową nadwyżkę. W pewnym sensie cały system kapitalistyczny zwraca się do nas z podobną propozycją: „Kup globalny kapitalizm, weź w nim udział, a otrzymasz dwadzieścia procent z powrotem w formie filantropijnych darowizn!”. Jednak w tym przypadku kapitalistyczny ojciec chrzestny składa nam ofertę, którą możemy i powinniśmy odrzucić.
KARDIOGNOZA
Wizyta u Juliana Assange’a w londyńskiej ambasadzie Ekwadoru w grudniu 2013 roku była przygnębiającym doświadczeniem mimo życzliwości tamtejszego personelu. Ambasada to sześciopokojowe mieszkanie bez ogrodu, więc Assange nie może nawet chodzić na spacery; nie może też wyjść z mieszkania do głównego korytarza – czekają tam na niego policjanci. Zawsze jest ich kilkunastu wokół domu i niektórych okolicznych budynków. Jest nawet jeden pod maleńkim oknem toalety, na wypadek gdyby Assange próbował przez nie uciec. W całym mieszkaniu są podsłuchy, a połączenie internetowe jest podejrzanie wolne.
Dlaczego państwo brytyjskie zatrudnia prawie pięćdziesiąt osób na pełny etat, aby pilnować Assange’a pod pretekstem prawnym, że odmawia on wyjazdu do Szwecji, gdzie miałby zostać przesłuchany w sprawie drobnego wykroczenia o charakterze seksualnym (nie postawiono mu żadnych zarzutów!)? Kusi, aby zostać na chwilę thatcherystą i zapytać: jak to się ma do polityki oszczędności? Gdyby szwedzka policja chciała przesłuchać kogoś tak mało znaczącego jak ja, to czy Wielka Brytania zatrudniłaby pięćdziesiąt osób, żeby mnie pilnowały? Przechodząc do poważnych pytań: skąd bierze się to absurdalnie nadmierne pragnienie zemsty? Co zrobili Assange, jego towarzysze i informatorzy, aby na to zasłużyć? W pewien sposób można zrozumieć władze. Assange’a i jemu podobnych oskarża się często o zdradę, ale (w oczach władz) są czymś znacznie gorszym niż zdrajcami:
Nawet gdyby Snowden dyskretnie sprzedawał swoje informacje innej służbie wywiadowczej, jego postępowanie mieściłoby się w ramach reguł „gier patriotów”, w razie potrzeby zostałby zaś zlikwidowany jako „zdrajca”. Jednak w przypadku Snowdena mamy do czynienia z czymś zupełnie innym: z gestem kwestionującym samą logikę, samo status quo, które od dłuższego czasu stanowi jedyną podstawę wszelkiej (nie)polityki „zachodniej”. Z gestem, który niejako ryzykuje wszystko, bez względu na zysk: podejmuje ryzyko, ponieważ bazuje na wniosku, że obecny stan rzeczy jest po prostu zły. Snowden nie zaproponował żadnej alternatywy. On sam – a raczej logika jego gestu, przypominająca logikę gestu Chelsea Manning – jest alternatywą58.
Osiągnięcia WikiLeaks dobrze podsumowuje ironiczne samookreślenie Assange’a jako „szpiega dla ludu”. „Szpiegowanie dla ludu” nie jest bezpośrednią negacją szpiegostwa (tym byłoby działanie jako podwójny agent i sprzedawanie naszych sekretów wrogowi), lecz jego samonegacją: podważa samą zasadę szpiegowania, zasadę tajemnic, ponieważ celem jest w tym przypadku ich upublicznienie. Działania takiego szpiega przypominają zatem to, jak powinna funkcjonować (choć oczywiście rzadko to robiła) marksistowska „dyktatura proletariatu”: jako wewnętrzna samo-negacja podstawowej zasady dyktatury. Ludziom, którzy postrzegają komunizm jako coś strasznego, powinniśmy odpowiedzieć, że to, co robi WikiLeaks, jest praktyką komunistyczną. WikiLeaks po prostu uspołecznia informacje.
Francuska Encyclopédie (1751–1772), gigantyczne przedsięwzięcie, które systematycznie prezentowało całą dostępną wówczas wiedzę szerokiej publiczności, jest symbolem narodzin burżuazyjnej nowoczesności. Adresatem tej wiedzy nie było państwo, lecz społeczeństwo jako takie. Może się wydawać, że Wikipedia jest dzisiejszą Encyclopédie, ale czegoś w niej brakuje: wiedzy, która jest ignorowana i wypierana z przestrzeni publicznej – jest wypierana, ponieważ dotyczy sposobu, w jaki agencje i mechanizmy państwowe kontrolują oraz regulują nas wszystkich. Celem WikiLeaks powinno być udostępnienie tej wiedzy każdemu z nas za jednym kliknięciem. Assange jest dzisiejszym d’Alembertem, redaktorem nowej Encyclopédie, prawdziwej encyklopedii ludzi XXI wieku. Dlaczego?
Nasze informacyjne dobra wspólne stały się ostatnio głównym polem walki klasowej w dwóch aspektach: w wąsko pojmowanym aspekcie gospodarczym oraz w aspekcie społeczno-politycznym. Z jednej strony nowe media cyfrowe uwidaczniają impas powstały wokół „własności intelektualnej”. Sama natura sieci wydaje się komunistyczna i dąży do swobodnego przepływu danych – płyty CD i DVD stopniowo znikają, a miliony ludzi po prostu pobierają muzykę i filmy, głównie za darmo. Właśnie dlatego przedsiębiorcy podejmują desperacką walkę, aby wykreować w internecie formę własności prywatnej przez egzekwowanie przepisów dotyczących własności intelektualnej. Ten swobodny przepływ treści tworzy oczywiście inne niebezpieczeństwa, na co zwrócił uwagę Jaron Lanier59. Dostrzega on zagrożenie w tej właściwości przestrzeni cyfrowej, która jest zwykle wychwalana jako jej największa zaleta: w swobodnym przepływie danych i pomysłów, ponieważ ta otwartość doprowadziła do narodzin niekreatywnych dostawców (Google, Facebook), którzy mają niemal monopolistyczną władzę regulowania przepływu informacji, podczas gdy osoby tworzące treści giną w anonimowej sieci. Lanier proponuje wielki powrót do własności prywatnej: wszystko, co krąży w internecie, w tym dane osobowe (informacje na temat tego, jakie strony odwiedzamy lub jakie książki sprawdzamy na Amazonie), musi być traktowane jako cenny towar i wynagradzane. Każda informacja powinna być przypisana do konkretnego źródła ludzkiego. Chociaż Lanier ma rację, że anonimowy, anarchiczny przepływ treści tworzy własne sieci władzy, to należy zakwestionować proponowane przez niego rozwiązanie. Czy globalna prywatyzacja i utowarowienie są naprawdę jedynym sposobem, aby rozwiązać ten problem? Czy nie ma innych form globalnych regulacji?
Z drugiej strony media cyfrowe (zwłaszcza w czasach niemal powszechnego dostępu do internetu) stwarzają nowe możliwości dla milionów zwykłych ludzi, aby budować sieci i koordynować wspólne działania. Jednocześnie agencje państwowe i firmy prywatne dostały narzędzia do śledzenia naszych działań publicznych i osobistych. To właśnie w tej sferze ujawnia się ogromny wpływ WikiLeaks. Zdaniem Jacques’a Lacana aksjomat etyki psychoanalitycznej brzmi: „Nie narażaj swojego pragnienia”. Czy nie odnosi się on również do czynów sygnalistów? Ich bezkompromisowa postawa jest ciągłym przypomnieniem, że w naszym codziennym życiu coraz bardziej upodabniamy się do pawianów. Dlaczego pawian ma duże, wystające, bezwłose i czerwone СКАЧАТЬ