Śreżoga. Katarzyna Puzyńska
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Śreżoga - Katarzyna Puzyńska страница 12

Название: Śreżoga

Автор: Katarzyna Puzyńska

Издательство: PDW

Жанр: Современные детективы

Серия: Lipowo

isbn: 9788382345674

isbn:

СКАЧАТЬ style="font-size:15px;">      Wtorek, 6 lutego 2018. Godzina 17.05.

      Julia Szymańska

      Kiedy Julia Szymańska dotarła w końcu do ulicy Beskidzkiej, zapadał już zmierzch. Ulica to za wiele powiedziane. To była raczej polna droga. Julii ciężko się szło w nie swoich butach. Wysokie kozaki zupełnie nie były w jej stylu. No i były na nią sporo za duże. Miała ochotę zdjąć je z nóg i pójść dalej boso. Wiedziała jednak, że to nie jest najlepszy pomysł. I tak już zmarzła. Musi jakoś dojść na miejsce, a nie ryzykować odmrożenie stóp.

      To był idiotyczny pomysł, żeby przyjeżdżać tu tak wcześnie. Przecież do osiemnastej trzydzieści było jeszcze półtorej godziny. A Julia już z godzinę łaziła po okolicznych łąkach! Gdyby nie zepsuł się jej samochód, mogłaby decydować sama, a tak była zależna. A bardzo tego nie lubiła.

      Poza tym martwiła się tą głupią monetą, ale chyba nic się nie stanie…

      – No nic – mruknęła do siebie.

      Szybko to załatwi. Za robotę dostanie tysiaka i będzie po sprawie. Nawet dobra odmiana po tym, co robiła na co dzień. I wreszcie jakieś wyzwanie. Ta myśl dodała jej trochę sił. Ruszyła żwawszym krokiem. Zaraz będzie w cieple i poczeka sobie, aż przyjdzie odpowiedni moment, żeby wyruszyć. Postara się dobrze wykorzystać wieczór.

      Wzdrygnęła się, mijając dziwne drzewo z wielką dziuplą. Sprawiało wrażenie, jakby patrzyło na człowieka. A dalej…

      – A co ty tu robisz? – zdziwiła się.

      W zapadającym zmierzchu zauważyła znajomą sylwetkę, tuż za tym drzewem. Nie spodziewała się tu nikogo, a tu proszę. Może zauważyli, co zniknęło, i domyślili się, że to ona wzięła. Tak musiało być. Tylko skąd wiedzieli, że będzie tędy szła?

      – Chodź na chwilę.

      Westchnęła. Nie miała ochoty gadać. Siekierę zobaczyła dopiero, kiedy była już całkiem blisko.

      Cios padł nagle i precyzyjnie.

      * * *

      CZĘŚĆ 2

      2018

      ROZDZIAŁ 7

      Komenda Powiatowa Policji w Brodnicy.

      Środa, 14 lutego 2018. Godzina 7.15.

      Młodszy aspirant Emilia Strzałkowska

      Młodszy aspirant Emilia Strzałkowska rozsiadła się wygodnie na krześle. Czekała, aż zaskrzypi, ale najwyraźniej nowy naczelnik zdecydował się pozbyć starych. Właściwie to był nowy stary naczelnik, bo komisarz Bolesław Urbański przeniósł się do ich jednostki z Warszawy dopiero niedawno. Wrócił na stare śmieci, bo właśnie tu lata temu rozpoczynał służbę. Stąd pochodził i tu miał rodzinę. I jak sam jej powiedział, kiedy się poznawali, tu chciał doczekać emerytury.

      – To przejmiesz tę sprawę? – zapytał Emilię bez wstępów.

      Z ogoloną na łyso głową Urbański przypominał jej Telly’ego Savalasa w roli słynnego Kojaka. Naczelnik miał w zwyczaju nosić prochowce, co z kolei upodabniało go do Petera Falka w roli Columbo. Szef lubił chyba stare seriale.

      – Chodzi o śmierć Julii Szymańskiej? – upewniła się Strzałkowska.

      To była sprawa, która ostatnio wstrząsnęła ich lokalną społecznością. Dziewczyna została potraktowana niezwykle brutalnie. Rany rąbane zadane siekierą pokrywały niemal całe jej ciało. Twarz też zmasakrowano. Co gorsza, dłonie i stopy ofiary odrąbano, policja jak dotąd ich nie odnalazła. Mimo naprawdę usilnych poszukiwań. Zniknęły. Jakby zapadły się pod ziemię.

      – Przecież pan to prowadzi – dodała policjantka.

      Urbański początkowo zajął się sprawą ochoczo. Przekonywał, że ma największe doświadczenie w sprawach zabójstw. Poza tym dużo się ostatnio działo w okolicy, więc chciał odciążyć wydział. Zapału najwyraźniej starczyło mu tylko na nieco ponad tydzień. Julia Szymańska została zamordowana szóstego lutego.

      – Tak, ale moja córka ma osiemnastkę – wyjaśnił Urbański nieco zawstydzony. – Żona poleciła mi, żebym wymyślił coś specjalnego na tę okazję. I grozi mi rozwodem, jeśli się nie spiszę. Wiesz, jak jest. A że Daria jest notariuszem, to prawników wśród znajomych ma bez liku i nie zdziwiłbym się, gdyby to zrobiła.

      Naczelnik mówił to wesołym tonem, ale Strzałkowska miała wrażenie, że wcale nie jest mu do śmiechu.

      – Zresztą śledztwo jest już właściwie zamknięte – dodał. – Główny podejrzany siedzi w zakładzie karnym w Starych Świątkach. Musisz dosłownie dopiąć szczegóły. Jeżeli nie dasz rady, przekażę to Laurze Fijałkowskiej. Wspominała, że da radę sama to zrobić. A inni ludzie są zajęci. Nie ukrywam, że na rękę byłoby mi, jakby ktoś to zrobił w pojedynkę, żeby nikogo od roboty nie odrywać.

      – Laura? – zapytała Emilia powoli.

      Fijałkowska to była jej nemezis od czasu sporu o to, która z nich przejdzie do wydziału kryminalnego. Ostatecznie padło na Strzałkowską, ale najwyraźniej koleżanka nadal nie zamierzała odpuścić i chciała zabłysnąć przed naczelnikiem dokończeniem medialnej sprawy za niego.

      – Tak. To co? Bierzesz to czy dać jej?

      Strzałkowska miała w toku sporo innych spraw. Uznała jednak, że nie może odmówić, bo Fijałkowska gotowa wskoczyć na jej miejsce. Może nie od razu, ale Emilia była pewna, że Laura tylko czeka, aż jej się powinie noga.

      – Wezmę to.

      – Dać ci Laurę do pomocy czy poradzisz sobie sama?

      Laurę do pomocy, zaśmiała się w duchu Emilia. To była ostatnia rzecz, jakiej Strzałkowska by chciała. Wolała brnąć przez to wszystko sama niż z Fijałkowską, która na koniec zgarnie wszystkie zasługi.

      Oczywiście najlepiej byłoby prowadzić dochodzenie razem z Danielem. Byłby przynajmniej pretekst, żeby spędzać więcej czasu razem. Ale tego Emilia naczelnikowi powiedzieć nie mogła. Nie szkodzi. Daniel obiecał, że z okazji walentynek spędzą dziś wieczorem trochę czasu razem. Jakoś się wyrwie z domu.

      Spotykała się z Podgórskim nieoficjalnie. Nawet lepiej powiedzieć, że w ukryciu. Daniel miał przecież żonę. Policjantka westchnęła. Obiecała sobie, że nie będzie tą trzecią, ale uczucie, które łączyło ją z Danielem, wygrało i znów do niego wróciła. Pocieszała się, że ukrywanie się już niedługo dobiegnie końca. Tak jej obiecał Podgórski. Chciał jedynie mieć pewność, że żona nie jest w ciąży. Trzeba było wytrzymać jeszcze dosłownie kilka dni, żeby Weronika zrobiła test. Jak się okaże, że nie jest, to Daniel powie, że odchodzi. Wreszcie będzie po wszystkim.

      – Poradzę sobie sama – zapewniła Emilia, uspokojona własnymi myślami.

      Naczelnik Urbański uśmiechnął się szeroko.

      – Świetnie – powiedział i podał jej plik dokumentów. – Jakbyś miała СКАЧАТЬ