Czar miłości. Barbara Cartland
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Czar miłości - Barbara Cartland страница 2

СКАЧАТЬ że Albert ma córkę z pierwszego małżeństwa?

      – Nie miałem o tym pojęcia – stwierdził obojętnie – a jeśli nawet, cóż to miałoby mnie obchodzić?

      – Safina właśnie w tej chwili znajduje się w drodze powrotnej z Florencji do Anglii, gdzie chodziła do szkoły od czasu mojego ślubu z jej ojcem.

      – Mądrze zrobiła, trzymając się od ciebie z daleka – stwierdził książę ze złośliwym uśmiechem.

      – Nie miała wyboru – skwitowała krótko hrabina. – Ale teraz, kiedy skończyła osiemnaście lat, nie chcą już jej tam dłużej trzymać.

      Zapadła cisza. Książę najwyraźniej nie miał ochoty w niczym jej ułatwiać zadania i hrabina podjęła temat innym już tonem.

      – Rozumiesz chyba, Crispi, że nie mam ochoty, by jakaś młoda panna kręciła się w pobliżu, choć przecież jestem od niej niewiele starsza, skończyłam dopiero trzydzieści lat.

      I tym razem książę nie odpowiedział. Ale na jego ustach zaigrał podejrzanie sardoniczny uśmiech. Oboje wiedzieli, że Isobel ma za sobą trzydzieste trzecie urodziny.

      – Muszę przedstawić Safinę na dworze, nie ma na to rady – mówiła hrabina – i naturalnie Albert chce wydać dla niej bal.

      – Widocznie ta młoda dama ma jednak szczęście! – zauważył książę. – Oczywiście, jeżeli nie brać pod uwagę, że będzie musiała pozostawać w cieniu swojej złej macochy.

      – Naprawdę uważasz, że jestem zła? – zapytała hrabina. – Różnie się do mnie zwracałeś i na pewno w żadnym wypadku wielu rzeczy ci nie zapomnę, ale nigdy nie mówiłeś, że jestem zła!

      – Zdziwiłoby mnie, gdybyś zawahała się przed czymś, gdy chcesz postawić na swoim! – odparł. – Przypuszczam, że masz już jakiś plan pozbycia się tej okropnej dziewczyny. Wybrałaś grób czy klasztor?

      – Uważam, że ta uwaga jest bardzo nie na miejscu! – wyrzuciła z siebie hrabina obrażonym tonem. – Prawdę mówiąc, mam znacznie lepszy pomysł, mój drogi. Crispinie. Chcę, żebyś się z nią ożenił!

      Książę wpatrywał się w swego gościa, nie wierząc własnym uszom.

      Po dość długiej chwili zapytał:

      – Żartujesz?

      – Nigdy nie mówiłam poważniej – odparła hrabina.

      – A więc odpowiedź brzmi „nie”, i na tym zakończmy całą sprawę – skwitował książę. – Myślę, Isobel, że już czas na ciebie, ponieważ nie mamy sobie nic więcej do powiedzenia.

      Sięgnął ręką w kierunku dzwonka. Ale zanim zdążył pociągnąć, hrabina krzyknęła:

      – Poczekaj! Nie skończyłam!

      – Nie mam już nic więcej do powiedzenia – stwierdził książę. – Nie rozumiem, jak coś równie śmiesznego mogło ci w ogóle przyjść do głowy. Ja – poślubiający twoją pasierbicę! – Odetchnął głęboko, po czym ciągnął dalej: – Jeśli chcesz poznać prawdę, to uważam, że wymyśliłaś całą tę historię, żeby nachodzić mnie tutaj.

      – Zachowujesz się dokładnie tak, jak się spodziewałam – powiedziała hrabina rozbrajająco. – Ale powtórzę to, co musiałeś już słyszeć wiele razy – wyglądasz, Crispinie, bardzo pociągająco, kiedy się złościsz!

      Zaśmiała się cicho i zmysłowo.

      – Pamiętam, jak bardzo byłeś zły, kiedy przyłapałeś mnie na pocałunku z Edwardem. I jakie podniecające były przeprosiny i wybaczenie.

      Echo tych słów zdawało się brzmieć jeszcze jakiś czas.

      Ponieważ książę milczał, dodała:

      – Potrafisz być bardzo brutalny, gdy jesteś zazdrosny! Ale musisz przyznać, że nas to podnieciło!

      – Przestań! – Książę prawie wykrzyczał to słowo.

      – Co ty knujesz, Isobel? Dlaczego przywołujesz przeszłość? Kiedy się rozstawaliśmy, powiedziałem ci, że cię nienawidzę i pogardzam tobą za sposób, w jaki mnie traktowałaś. Byłem głupcem wierząc, że choć nie dochowujesz wiary swojemu mężowi, będziesz wierna mnie! – Wyrzucił z siebie te słowa, gdyż nie potrafił ich powstrzymać. Potem dodał: – Na litość boską – idź już. Raz mnie omamiłaś i teraz nie mam ochoty nawet myśleć o tobie.

      – Ale czasami nie potrafisz się powstrzymać – powiedziała hrabina cicho – i chociaż mi nie chcesz uwierzyć, to samo dzieje się ze mną.

      – Ale istnieje przecież mnóstwo mężczyzn, którzy cię mogą w takich chwilach pocieszyć – skwitował książę. – Kiedy rozmawiają o tobie w klubie, mam wrażenie, że nie ma mężczyzny, który nie byłby kiedyś twoim kochankiem.

      – To zabawny pomysł, ale niezupełnie zgodny z prawdą. Bądź rozsądny, Crispinie, i postaraj się zrozumieć, że nie mam ochoty przesiadywać pomiędzy wdowami, przynajmniej jeszcze przez parę lat!

      – Jeżeli znowu masz zamiar zaproponować mi rękę swojej pasierbicy, to możesz sobie darować. Do widzenia więc, Isobel. Jak powiedziałem ci już wcześniej, mam nadzieję nigdy cię nie oglądać, w każdym razie – samej.

      Znowu wyciągnął rękę w kierunku dzwonka, ale hrabina odezwała się szybko:

      – Poczekaj! Mam dwa argumenty, które mogą cię przekonać.

      Ręka księcia zawisła w powietrzu.

      W tej samej chwili jego czoło zmarszczyło się w sposób, który znający go ludzie uznaliby za nie wróżący, nic dobrego.

      – Pierwszy powód, dla którego powinieneś poślubić Safinę, jest bardzo prosty – mówiła hrabina. – Po ślubie otrzyma ona pewną kwotę pieniędzy, jakieś trzydzieści tysięcy funtów. Większa część fortuny jej matki należy do mnie, i tylko do mnie, tak długo, jak żyje Albert.

      – Nie jestem tym zainteresowany – stwierdził chłodno.

      – Ależ powinieneś być – oświadczyła hrabina. – Mając trzydzieści tysięcy, spłaciłbyś większość swoich długów, a perspektywy na przyszłość są po prostu fantastyczne.

      – Powiedziałem ci już, że nie jestem zainteresowany – oznajmił książę – a jeśli chodzi o czekanie na śmierć Alberta, to jestem pewien, że użyjesz wszystkich swoich diabelskich sztuczek, żeby żył wiecznie.

      Choć w tonie jego głosu wyraźnie brzmiała gorycz, hrabina zaśmiała się wesoło.

      – Ach, więc znam się na diabelskich sztuczkach! – powiedziała. – Powtarzałeś zawsze, że cię oczarowałam, ale wtedy wydawałam ci się raczej godną uwielbienia boginką.

      – Byłem głupcem!

      – Bardzo żarliwym i wymagającym СКАЧАТЬ