Czar miłości. Barbara Cartland
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Czar miłości - Barbara Cartland страница 4

СКАЧАТЬ – powiedziała Isobel twardym tonem. – Poślubisz ją, Crispinie, ponieważ nie masz innego wyjścia.

      Książę czuł wściekłość, ale nie chciał się upokarzać.

      – Wydaj ją za kogoś innego – zaproponował – komu bardziej potrzebne są pieniądze.

      – Proszę bardzo – zgodziła się Isobel – jeśli zaproponujesz mi jakiegoś księcia.

      Crispin usiłował przypomnieć sobie jakiegoś księcia, który byłby w podobnie nędznej sytuacji jak on. Bezskutecznie.

      Northumberland, Newcastle, Roxburghe, Sutherland, Norfolk, oni wszyscy byli niezwykle bogaci. Nie mieli żadnego powodu, by frymarczyć swoimi tytułami.

      Przez moment miał ochotę powiedzieć Isobel, że nie boi się jej pogróżek. Tak jak książę Wellington, który powiedział do Harriette Wilson: „Publikuj i bądź przeklęta”, kiedy ta groziła, że opisze go w swoich pamiętnikach.

      Ale wiedział, że nie tylko grozi mu pojedynek z ambasadorem. Swoim postępkiem skazałby Yvonne.

      Tego mężczyzna nie mógł uczynić kobiecie, która powierzyła mu swą reputację.

      Wiedział doskonale, że Yvonne panicznie boi się swojego męża. Z całym przekonaniem twierdziła, że mógłby ją zabić, gdyby tylko dostał dowód jej niewierności.

      Książę poczuł się jak w potrzasku.

      Długie, wąskie palce Isobel przekręcały właśnie klucz w zamku.

      Głosem, który zabrzmiał jakoś obco, odezwał się z wysiłkiem:

      – Czego chcesz ode mnie?

      – Wiedziałam, że okażesz rozsądek – stwierdziła Isobel. – Powiem ci, czego chcę.

      Rozsiadła się wygodniej na sofie. Książę stanął przed nią. Miał wrażenie, że jego ciało zamienia się w kamień.

      – Safina przyjedzie z Florencji za trzy dni – zaczęła Isobel. – Będę czekała na nią nie w Londynie, ale w Dover. I przywiozę ją prosto do Wyn, gdzie weźmiecie ślub w twojej prywatnej kaplicy.

      Książę zacisnął dłonie w pięści, aż pobielały mu kostki, ale milczał.

      – Następnie udacie się w podróż poślubną i nikt nie zobaczy Safiny ani nie dowie się, że ona w ogóle istnieje – dodała hrabina – do czasu, aż Albert otrząśnie się z szoku i ogłosi anons o waszym małżeństwie w „Gazette”.

      – Co on sobie pomyśli? – zapytał książę.

      – Powiem mu, że spotkałeś Safinę we Florencji i oszalałeś z miłości do niej. A ponieważ obawiałeś się, że może poślubić kogoś innego, ożeniłeś się z nią natychmiast.

      – Czy naprawdę wierzysz, że twój mąż przełknie te bzdury? – zapytał książę.

      – Albert rusza jutro rano do Edynburga w specjalnej misji, powierzonej mu przez królową. Płynie jachtem z przyjacielem, więc przez jakieś trzy tygodnie nikt nie będzie miał z nim żadnego kontaktu.

      Hrabina westchnęła cicho.

      – Był czas, gdy taka perspektywa uszczęśliwiłaby cię, Crispinie. Wtedy, gdy znaczyliśmy dla siebie tak wiele.

      Książę, nie reagując na tę uwagę, zapytał tylko:

      – Czy naprawdę sądzisz, że twój mąż zaakceptuje małżeństwo, które zawarte zostało bez jego zgody, a więc, jak sądzę, nielegalnie?

      Isobel roześmiała się.

      – Nie wywiniesz się w ten sposób, Crispinie! Który ojciec nie byłby zachwycony, że jego córka poślubiła księcia?

      – Załóżmy, że dziewczyna nie zgodzi się. To przecież może się zdarzyć.

      – Safinę zostaw mnie.

      – A więc mogę jedynie powiedzieć, że jest mi bardzo jej żal – stwierdził sarkastycznie książę.

      Zapadła cisza. Po chwili książę odezwał się znowu:

      – Nie rób mi tego, Isobel. Jeśli pamiętasz jeszcze chwile szczęścia, jakie przeżywaliśmy razem, znajdziesz innego mężczyznę, który z chęcią weźmie tę dziewczynę za żonę.

      W tej chwili zdał sobie sprawę, że upokarza się, błagając hrabinę o łaskę. Ogarnęła go rozpacz. Tracił wszystko: swoją obecną niezależność i nadzieję, że pewnego dnia szczęśliwie się ożeni. I szacunek dla samego siebie.

      Poza tym wiedział już, że traci czas próbując zmienić zamiary Isobel. Zawsze była twarda jak kamień. Tylko niezwykła zmysłowość czyniła ją ciepłą i pociągającą w łóżku.

      Potrafiła być okrutna, obojętna i niezwykle mściwa.

      Teraz roześmiała się tylko i powiedziała:

      – Pamiętam to wszystko, i jeszcze więcej, pamiętam twoje obraźliwe słowa i sposób, w jaki mnie opuściłeś. Ale sądząc po twoich listach, Yvonne udało się ukoić wszystkie twoje cierpienia.

      Najwyraźniej była zazdrosna, że znalazł szczęście w ramionach Yvonne.

      W niej odkrył naprawdę to, co u Isobel było tylko pozorem. Serdeczną wrażliwość. Kiedy się kochali, potrafiła rozpalić ogień, który pochłaniał ich bez reszty.

      A ponieważ Isobel była kobietą zazdrosną, chciała ukarać go, chciała, by cierpiał i stał się jej ofiarą.

      Zrozumiał, że nie ma jej już nic do powiedzenia.

      Resztka dumy, która była tak istotną cechą jego charakteru, nakazała mu przyjąć nieunikniony los, nie pozwalała na dalsze upokarzanie się.

      – A więc dobrze, Isobel – powiedział wreszcie. – Zgodzę się na tę nieznośną sytuację pod jednym warunkiem – że oddasz mi listy skradzione Yvonne.

      Przez chwilę milczał, a potem dodał:

      – Nie ufam ci i przysięgam, że nie włożę obrączki na palec twojej pasierbicy, dopóki listy nie znajdą się w moich rękach.

      Dobrą chwilę zabrało hrabinie rozwiązanie tego problemu.

      Wreszcie powiedziała:

      – Dobrze, Crispinie. Wezmę je ze sobą do Wyn i oddam ci je w kaplicy, kiedy zacznie się już ceremonia zaślubin.

      – Będę je oczywiście musiał obejrzeć, by upewnić się, czy nie są sfałszowane – ostrzegł ją książę.

      – A jeśliby były, to co zrobisz?

      – Wtedy możesz zabierać dziewczynę z powrotem.

      – Dostaniesz swoje listy – obiecała Isobel.

      Wstała СКАЧАТЬ