Название: Krawędź wieczności
Автор: Ken Follett
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Юмористическая проза
isbn: 978-83-8215-260-9
isbn:
– Tak mi się wydaje.
Babcia Maud zwróciła się do Carli:
– Pamiętasz, jak uporałyśmy się z Joachimem Kochem?
Carla spojrzała na dzieci. Nie powinny wiedzieć, w jaki sposób uporano się z Joachimem Kochem.
Werner podszedł do szafki kuchennej i otworzył dolną szufladę, w której znajdowały się ciężkie rondle. Wysunął ją do końca i postawił na podłodze. Następnie sięgnął ręką w głąb otworu i wydobył czarny pistolet z brązową rękojeścią oraz małe pudełko amunicji.
– O Jezu – westchnął Bernd.
Rebecca nie znała się za dobrze na broni, ale pomyślała, że to walther P38, a Werner zapewne zatrzymał go po wojnie.
Co się stało z Joachimem Kochem? – zastanawiała się w duchu. Czyżby został zabity?
Przez mamę? Oraz babcię?
– Jeśli Hans Hoffmann zabierze cię z tego domu, nigdy więcej cię nie zobaczymy – rzekł Werner do Rebekki, ładując pistolet.
– Może nie przyszedł jej aresztować – zauważyła Carla.
– Słusznie – przyznał Werner i zwrócił się do córki: – Porozmawiaj z nim i wybadaj, czego chce. W razie czego krzycz.
Rebecca wstała, Bernd także.
– Ty nie – powstrzymał go Werner. – Twój widok może go rozgniewać.
– Ale…
– Tata ma rację – odezwała się Rebecca. – Czekaj i bądź gotowy, jeśli zawołam.
– No dobrze.
Wzięła głęboki oddech, uspokoiła nerwy i wyszła do przedpokoju.
Hans miał na sobie nowy szarogranatowy garnitur i krawat w prążki, który Rebecca dała mu na urodziny.
– Otrzymałem dokumenty rozwodowe – oznajmił.
Rebecca skinęła głową.
– Spodziewałeś się ich, naturalnie.
– Możemy o tym pomówić?
– A jest coś do powiedzenia?
– Być może.
Otworzyła drzwi jadalni, z której korzystano sporadycznie podczas oficjalnych obiadów; poza tym dzieci odrabiały w niej lekcje. Usiedli, ale Rebecca nie zamknęła drzwi.
– Na pewno tego chcesz? – zapytał Hans.
Przestraszyła się. Czyżby miał na myśli ucieczkę? Czy wie?
– To znaczy czego?
– Rozwodu.
Poczuła się skołowana.
– Dlaczego nie? Przecież tobie też o to chodzi.
– Naprawdę?
– Hans, co chcesz powiedzieć?
– Że nie musimy brać rozwodu. Możemy zacząć od nowa. Tym razem nie będzie oszukiwania. Wiesz już, że jestem funkcjonariuszem Stasi, więc kłamstwa staną się zbędne.
Rebecca miała wrażenie, że znalazła się w idiotycznym śnie, w którym dzieją się rzeczy niemożliwe.
– Ale dlaczego? – spytała.
Hans schylił się nad stołem.
– Nie wiesz? Nie domyślasz się?
– Nie! – odparła, mimo że zaświtało jej przerażające podejrzenie.
– Kocham cię – oznajmił Hans.
– Na litość boską! – zawołała. – Jak mogłeś powiedzieć coś takiego po wszystkim, co zrobiłeś!
– Mówię poważnie. Z początku udawałem, ale po jakimś czasie dotarło do mnie, że jesteś wspaniałą kobietą. Chciałem się z tobą ożenić, nie chodziło tylko o służbę. Jesteś piękna, mądra i uczysz z poświęceniem… a ja podziwiam poświęcenie. Nigdy nie spotkałem takiej kobiety jak ty. Wróć do mnie, proszę…
– Nie! – krzyknęła.
– Przemyśl to. Daj sobie dzień, tydzień.
– Nie!
Krzyczała na cały głos, lecz on zachowywał się tak, jakby nieśmiało markowała opór.
– Jeszcze porozmawiamy – rzekł z uśmiechem.
– Nie! Nigdy! Nigdy! Przenigdy! – zawołała i wybiegła z pokoju.
Wszyscy stali przy otwartych drzwiach kuchni; ich twarze wyrażały strach.
– Co? – spytał Bernd. – Co się stało?
– Nie chce rozwodu – odparła zawodzącym głosem Rebecca. – Mówi, że mnie kocha i że chce zacząć od nowa. Żebyśmy dali sobie jeszcze jedną szansę!
– Uduszę gnoja – warknął Bernd.
Nie było potrzeby go powstrzymywać, gdyż w tej samej chwili trzasnęły zamykane drzwi.
– Poszedł sobie – stwierdziła Rebecca. – Dzięki Bogu.
Bernd przygarnął ją i wtuliła twarz w jego ramię.
– Ojej, czegoś takiego się nie spodziewałam – odezwała się Carla z drżeniem w głosie.
Werner wyjął naboje z pistoletu.
– To jeszcze nie koniec – wtrąciła się Maud. – On tu wróci. Funkcjonariusze Stasi uważają, że zwyczajni ludzie nie mogą im odmawiać.
– I mają rację – powiedział Werner. – Rebecco, musisz wyruszyć jeszcze dzisiaj.
Wysunęła się z objęć Bernda.
– O nie… Dzisiaj?
– Natychmiast – rzucił jej ojciec. – Grozi ci straszliwe niebezpieczeństwo.
– Twój tata ma rację – potwierdził Bernd. – Hans może wrócić ze wsparciem. Musimy zrobić już teraz to, co zaplanowaliśmy na jutro rano.
– A więc dobrze – zgodziła się Rebecca.
Wbiegli po schodach do swojego pokoju. Bernd włożył czarny sztruksowy garnitur, białą СКАЧАТЬ