Krawędź wieczności. Ken Follett
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Krawędź wieczności - Ken Follett страница 62

Название: Krawędź wieczności

Автор: Ken Follett

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Юмористическая проза

Серия:

isbn: 978-83-8215-260-9

isbn:

СКАЧАТЬ oklapła. Grabarz nie był śmieszny, a pojedynek na szpady wypadł sztucznie i nudno. Cameron myślał wyłącznie o obnażonej Ofelii stojącej na scenie tuż przed audytorium. Włosy na jej wzgórku łonowym miały płomiennobrązowy kolor – oto piękna dziewczyna doprowadzona do szaleństwa. Podejrzewał, że to samo czuł każdy mężczyzna obecny na widowni. Hamlet nie obchodził nikogo.

      Kiedy aktorzy wyszli na koniec na scenę, Evie zebrała największe brawa. Jednak dyrektor nie pojawił się, by podziękować i wylewnie pochwalić uczestników, choć działo się tak zawsze po amatorskich inscenizacjach, nawet tych najbardziej beznadziejnych.

      Później wszyscy patrzyli na rodzinę Evie. Daisy gawędziła wesoło z pozostałymi rodzicami, robiąc dziarską minę. Lloyd, ubrany w ascetyczny ciemnoszary garnitur i kamizelkę, nic nie powiedział, lecz wyglądał posępnie. Babcia Evie, Ethel Leckwith, uśmiechała się blado: być może miała zastrzeżenia, lecz nie narzekała.

      Reakcje członków rodziny Camerona także były mieszane. Matka wydęła usta z dezaprobatą. Ojciec uśmiechał się tolerancyjnie, a Beep tryskała podziwem.

      – Twoja siostra jest rewelacyjna – rzekł Cameron do Dave’a.

      – Mnie też podoba się twoja – odparł ten z uśmieszkiem.

      – Ofelia skradła Hamletowi spektakl!

      – Evie jest genialna – przyznał Dave. – Nasi rodzice aż chodzą po ścianach.

      – Czemu?

      – Nie uważają show-biznesu za poważne zajęcie. Chcą, żebyśmy oboje poszli w politykę – wyjaśnił, przewracając oczami.

      Usłyszał to ojciec Camerona, Woody Dewar.

      – Ja też miałem taki sam problemem. Ojciec był senatorem, dziadek również. Nijak nie mogli pojąć, dlaczego chcę zostać fotografem. Nie traktowali tego jak prawdziwego zawodu. – Woody pracował w „Life”, prawdopodobnie najlepszym po „Paris Match” magazynie ilustrowanym świata.

      Obie rodziny udały się na zaplecze sceny. Evie wyszła z garderoby w niewinnie wyglądającym bliźniaku i spódniczce za kolana; jej strój miał zapewne mówić: „Nie jestem ekshibicjonistką, to była Ofelia”. Mina dziewczyny zdradzała jednak poczucie cichego triumfu. Bez względu na to, co mówiono o jej obnażeniu, nikt nie mógł zaprzeczyć, że gra młodocianej aktorki porwała widownię.

      – Mam tylko nadzieję, że nie aresztują cię za obrazę przyzwoitości – odezwał się Lloyd.

      – Wcale tego nie planowałam – odparła Evie, jakby usłyszała komplement. – To była decyzja podjęta w ostatniej chwili. Nawet nie miałam pewności, czy koszula się rozedrze.

      Ale chrzani, pomyślał Cameron.

      Zjawił się Jeremy Faulkner w swojej charakterystycznej apaszce. Jako jedyny z grona nauczycielskiego pozwolił uczniom zwracać się do siebie po imieniu.

      – To było bajeczne! – zapiał. – Szczytowa chwila!

      Jego oczy błyszczały zachwytem. Cameronowi przyszło na myśl, że on także jest zakochany w Evie.

      – Jerry, to są moi rodzice, Lloyd i Daisy Williamsowie – powiedziała dziewczyna.

      Nauczyciel jakby się przestraszył, lecz szybko doszedł do siebie.

      – Na pewno są państwo jeszcze bardziej zaskoczeni niż ja – zagaił, zręcznie zrzucając z siebie odpowiedzialność. – Winien jestem państwu wyjaśnienie, że Evie jest najbardziej błyskotliwą uczennicą, jaką kiedykolwiek miałem. – Uścisnął rękę Daisy, a potem Lloyda, który wyraźnie nie miał na to ochoty.

      – Jesteś zaproszony na przyjęcie dla obsady – oznajmiła Evie Jasperowi. – Będziesz moim specjalnym gościem.

      Lloyd zmarszczył czoło.

      – Przyjęcie po czymś takim? – Najwidoczniej uważał, że świętowanie było nie na miejscu.

      Daisy dotknęła jego ręki.

      – W porządku – powiedziała.

      Jej mąż wzruszył ramionami.

      – Tylko na godzinę! – zaznaczył Jeremy. – Bo rano do szkoły!

      – Jestem za stary, nie pasowałbym do towarzystwa – odparł Jasper.

      – Jesteś tylko o rok starszy od szóstoklasistów – zaprotestowała Evie.

      Cameron zachodził w głowę, po kiego diabła ona go tam wlecze. Naprawdę był za stary. Zabawa licealistów to nie miejsce dla studenta.

      Na szczęście Jasper się nie zgodził.

      – Zobaczymy się w domu – oznajmił zdecydowanie.

      – Nie później niż o jedenastej, proszę – wtrąciła się Daisy.

      Rodzice odeszli.

      – Na Boga, upiekło ci się! – rzekł Cameron.

      Evie się uśmiechnęła.

      – Wiem.

      Fetowali przedstawienie kawą i ciastkami. Cameron żałował, że nie ma Beep, ponieważ ochrzciłaby kawę wódką, jednak nie brała udziału w przygotowaniu sztuki, więc podobnie jak Dave poszła do domu.

      W centrum uwagi była Evie. Nawet chłopak grający Hamleta przyznał, że to ona jest gwiazdą wieczoru. Jeremy Faulkner bez przerwy plótł o tym, że nagość wyrażała bezbronność Ofelii. Rozpływał się nad Evie tak, że w końcu stało się to kłopotliwe i jakby dziwnie śliskie.

      Cameron czekał cierpliwie, pozwalając innym zagadywać Evie. Wiedział, że ostatecznie ma nad wszystkimi przewagę, ponieważ to on odprowadzi ją do domu.

      Wyszli o wpół do jedenastej.

      – Cieszę się, że tata dostał ten kontrakt w Londynie – oznajmił Cameron, kiedy zygzakowali bocznymi uliczkami. – Bardzo nie chciałem wyjeżdżać z San Francisco, ale tu jest całkiem fajnie.

      – To dobrze – rzuciła Evie bez entuzjazmu.

      – A najlepsze jest to, że poznałem ciebie.

      – Uroczo z twojej strony. Dziękuję.

      – To naprawdę zmieniło moje życie.

      – Ależ nie.

      Rozmowa nie przebiegała zgodnie z wyobrażeniami Camerona. Szli tuż obok siebie pustymi ulicami wśród plam światła i mroku, lecz brakowało w tym poczucia bliskości. W taki sposób ludzie prowadzą niezobowiązujące pogaduszki. Mimo to nie dawał za wygraną.

      – Chcę, abyśmy się zaprzyjaźnili.

      – Już się przyjaźnimy – odparła Evie ze szczyptą СКАЧАТЬ