Название: Krawędź wieczności
Автор: Ken Follett
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Юмористическая проза
isbn: 978-83-8215-260-9
isbn:
Kiedy aktorzy wyszli na koniec na scenę, Evie zebrała największe brawa. Jednak dyrektor nie pojawił się, by podziękować i wylewnie pochwalić uczestników, choć działo się tak zawsze po amatorskich inscenizacjach, nawet tych najbardziej beznadziejnych.
Później wszyscy patrzyli na rodzinę Evie. Daisy gawędziła wesoło z pozostałymi rodzicami, robiąc dziarską minę. Lloyd, ubrany w ascetyczny ciemnoszary garnitur i kamizelkę, nic nie powiedział, lecz wyglądał posępnie. Babcia Evie, Ethel Leckwith, uśmiechała się blado: być może miała zastrzeżenia, lecz nie narzekała.
Reakcje członków rodziny Camerona także były mieszane. Matka wydęła usta z dezaprobatą. Ojciec uśmiechał się tolerancyjnie, a Beep tryskała podziwem.
– Twoja siostra jest rewelacyjna – rzekł Cameron do Dave’a.
– Mnie też podoba się twoja – odparł ten z uśmieszkiem.
– Ofelia skradła Hamletowi spektakl!
– Evie jest genialna – przyznał Dave. – Nasi rodzice aż chodzą po ścianach.
– Czemu?
– Nie uważają show-biznesu za poważne zajęcie. Chcą, żebyśmy oboje poszli w politykę – wyjaśnił, przewracając oczami.
Usłyszał to ojciec Camerona, Woody Dewar.
– Ja też miałem taki sam problemem. Ojciec był senatorem, dziadek również. Nijak nie mogli pojąć, dlaczego chcę zostać fotografem. Nie traktowali tego jak prawdziwego zawodu. – Woody pracował w „Life”, prawdopodobnie najlepszym po „Paris Match” magazynie ilustrowanym świata.
Obie rodziny udały się na zaplecze sceny. Evie wyszła z garderoby w niewinnie wyglądającym bliźniaku i spódniczce za kolana; jej strój miał zapewne mówić: „Nie jestem ekshibicjonistką, to była Ofelia”. Mina dziewczyny zdradzała jednak poczucie cichego triumfu. Bez względu na to, co mówiono o jej obnażeniu, nikt nie mógł zaprzeczyć, że gra młodocianej aktorki porwała widownię.
– Mam tylko nadzieję, że nie aresztują cię za obrazę przyzwoitości – odezwał się Lloyd.
– Wcale tego nie planowałam – odparła Evie, jakby usłyszała komplement. – To była decyzja podjęta w ostatniej chwili. Nawet nie miałam pewności, czy koszula się rozedrze.
Ale chrzani, pomyślał Cameron.
Zjawił się Jeremy Faulkner w swojej charakterystycznej apaszce. Jako jedyny z grona nauczycielskiego pozwolił uczniom zwracać się do siebie po imieniu.
– To było bajeczne! – zapiał. – Szczytowa chwila!
Jego oczy błyszczały zachwytem. Cameronowi przyszło na myśl, że on także jest zakochany w Evie.
– Jerry, to są moi rodzice, Lloyd i Daisy Williamsowie – powiedziała dziewczyna.
Nauczyciel jakby się przestraszył, lecz szybko doszedł do siebie.
– Na pewno są państwo jeszcze bardziej zaskoczeni niż ja – zagaił, zręcznie zrzucając z siebie odpowiedzialność. – Winien jestem państwu wyjaśnienie, że Evie jest najbardziej błyskotliwą uczennicą, jaką kiedykolwiek miałem. – Uścisnął rękę Daisy, a potem Lloyda, który wyraźnie nie miał na to ochoty.
– Jesteś zaproszony na przyjęcie dla obsady – oznajmiła Evie Jasperowi. – Będziesz moim specjalnym gościem.
Lloyd zmarszczył czoło.
– Przyjęcie po czymś takim? – Najwidoczniej uważał, że świętowanie było nie na miejscu.
Daisy dotknęła jego ręki.
– W porządku – powiedziała.
Jej mąż wzruszył ramionami.
– Tylko na godzinę! – zaznaczył Jeremy. – Bo rano do szkoły!
– Jestem za stary, nie pasowałbym do towarzystwa – odparł Jasper.
– Jesteś tylko o rok starszy od szóstoklasistów – zaprotestowała Evie.
Cameron zachodził w głowę, po kiego diabła ona go tam wlecze. Naprawdę był za stary. Zabawa licealistów to nie miejsce dla studenta.
Na szczęście Jasper się nie zgodził.
– Zobaczymy się w domu – oznajmił zdecydowanie.
– Nie później niż o jedenastej, proszę – wtrąciła się Daisy.
Rodzice odeszli.
– Na Boga, upiekło ci się! – rzekł Cameron.
Evie się uśmiechnęła.
– Wiem.
Fetowali przedstawienie kawą i ciastkami. Cameron żałował, że nie ma Beep, ponieważ ochrzciłaby kawę wódką, jednak nie brała udziału w przygotowaniu sztuki, więc podobnie jak Dave poszła do domu.
W centrum uwagi była Evie. Nawet chłopak grający Hamleta przyznał, że to ona jest gwiazdą wieczoru. Jeremy Faulkner bez przerwy plótł o tym, że nagość wyrażała bezbronność Ofelii. Rozpływał się nad Evie tak, że w końcu stało się to kłopotliwe i jakby dziwnie śliskie.
Cameron czekał cierpliwie, pozwalając innym zagadywać Evie. Wiedział, że ostatecznie ma nad wszystkimi przewagę, ponieważ to on odprowadzi ją do domu.
Wyszli o wpół do jedenastej.
– Cieszę się, że tata dostał ten kontrakt w Londynie – oznajmił Cameron, kiedy zygzakowali bocznymi uliczkami. – Bardzo nie chciałem wyjeżdżać z San Francisco, ale tu jest całkiem fajnie.
– To dobrze – rzuciła Evie bez entuzjazmu.
– A najlepsze jest to, że poznałem ciebie.
– Uroczo z twojej strony. Dziękuję.
– To naprawdę zmieniło moje życie.
– Ależ nie.
Rozmowa nie przebiegała zgodnie z wyobrażeniami Camerona. Szli tuż obok siebie pustymi ulicami wśród plam światła i mroku, lecz brakowało w tym poczucia bliskości. W taki sposób ludzie prowadzą niezobowiązujące pogaduszki. Mimo to nie dawał za wygraną.
– Chcę, abyśmy się zaprzyjaźnili.
– Już się przyjaźnimy – odparła Evie ze szczyptą СКАЧАТЬ