Wyznanie. Jessie Burton
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Wyznanie - Jessie Burton страница 10

Название: Wyznanie

Автор: Jessie Burton

Издательство: PDW

Жанр: Контркультура

Серия:

isbn: 9788308071915

isbn:

СКАЧАТЬ style="font-size:15px;">      – W obłoku dymu?

      Rzucił mi twarde spojrzenie.

      – Jednego dnia przy mnie była, a drugiego już nie. Szukałem jej, nie dla siebie, Rose, ale wyłącznie z uwagi na ciebie. Czy sądzisz, że rozumiałem, co się stało?

      – Na pewno lepiej niż ja.

      Tato westchnął.

      – Twoja mama, to znaczy my… Wtedy już nie byliśmy razem. Ona odeszła. Zabrała cię ze sobą. Connie, to znaczy Constance, też tam była.

      – W Nowym Jorku?

      – Tak. Ale twoja mama zamieszkała z przyjaciółką, kobietą o imieniu Yolanda.

      – Jaka znów Yolanda? Dlaczego nie z tą całą Constance?

      Tato machnął ręką, zniecierpliwiony.

      – Pozwól mi skończyć, Rose. Posłuchaj. Elise pracowała z Yolandą w restauracji na Manhattanie. Yolanda nie miała pojęcia, co się wydarzyło, a kiedy twoja mama zniknęła, zadzwoniła do mnie, żebym po ciebie przyjechał. Miałem dość.

      Nigdy wcześniej o tym nie słyszałam. Przyswajałam nowe fakty, zapatrzona w morze.

      – Jak bardzo chciałeś ją znaleźć? – zapytałam cicho.

      – Poświęciłem na to miesiące. Wezwano mnie nawet na przesłuchanie. – Tato na chwilę urwał. – Ale twoja mama nie chciała zostać odnaleziona. Odeszła. – Podążył za moim wzrokiem ku wodzie. – Próbuję dać ci w ten sposób do zrozumienia, że jeśli chcesz wiedzieć, co się stało z twoją mamą, jeśli naprawdę ci na tym zależy, to nie ze mną powinnaś rozmawiać. Nie odpowiem na twoje pytania. Jedyną osobą, która może znać odpowiedzi, jest Connie.

      – Dlaczego wciąż nazywasz ją Connie? Aż tak dobrze się znaliście?

      – Wystarczająco dobrze – odparł z ponurą miną. – Co nie znaczy, że się przyjaźniliśmy.

      – Dlaczego nie?

      Gdy spojrzałam na niego kątem oka, odniosłam wrażenie, że chciałby, aby morze skróciło jego męki i pociągnęło go na dno.

      – Trudno mi o tym mówić. Wszyscy popełniamy błędy, a to był… bardzo trudny okres. Ale zawsze zależało mi tylko na tobie, Rose.

      – Gdyby ci n a p r a w d ę zależało, powiedziałbyś mi o tym lata temu. – Czułam, że do oczu znów napływają mi łzy, więc zerwałam się gwałtownie. Zielona Królica upadła na kamienie. Kopnęłam książkę, a tato rzucił się, żeby ją ratować. – Dlaczego pozwoliłeś, żebym wymyślała o niej te głupie, szalone historie? Dlaczego wszystko przede mną ukrywałeś? Przecież to i n f o r m a c j e.

      Tato chciał mnie objąć, ale odepchnęłam go i zatoczyłam się lekko w stronę brzegu.

      – Wybacz mi – powiedział. – Uznałem, że w niczym nam to nie pomoże. Nasze życie było jednym wielkim bałaganem! My wróciliśmy do Anglii, a twoja matka przepadła jak kamień w wodę… Zależało mi wyłącznie na stabilizacji.

      Zrobił ostrożnie kilka kroków w moją stronę, a ja się nie odsunęłam.

      – Jeśli mimo to wciąż chciałabyś dowiedzieć się czegoś o matce… – zaczął łagodnie.

      – Tak – przerwałam mu. – Dobrze wiesz, że chcę.

      – Była z nią Constance Holden, tuż przed jej zniknięciem. To ona widziała ją ostatnia. – Tato urwał, blady jak ściana. – Wiem tylko, że Connie odwiedziła Elise u Yolandy, a później już nigdy nie zobaczyliśmy twojej matki. Nie mam pojęcia, gdzie się podziewa Connie. Z tamtych czasów zostały mi wyłącznie te dwie przeklęte książki.

      – Chciałabym je zatrzymać.

      – Są twoje. Po to je wyciągnąłem z kartonu. Ale, Rosie, musisz wiedzieć jedno. Możliwe, że Constance nie będzie chciała z tobą rozmawiać.

      – Dlaczego?

      Tato znów westchnął, ściskając palcami nasadę nosa, jak to miał w zwyczaju w trudnych dla niego chwilach.

      – To nie były radosne dni. Jeżeli uda ci się ją odnaleźć, bądź ostrożna.

      – D l a c z e g o? – powtórzyłam z naciskiem.

      Wyglądał coraz żałośniej.

      – Twoja mama… łatwo dawała się zwodzić. Ty jesteś silna.

      – Nie jestem.

      – O wiele silniejsza, niż ci się wydaje. – Odwrócił się w stronę morza. – Czasem zdarza nam się robić i mówić różne rzeczy, ani przez sekundę nie myśląc o konsekwencjach.

      – Wciąż nie wierzę, że dotąd nie znalazłeś okazji, by ze mną o tym porozmawiać.

      – Myślałem o tym nieraz, naprawdę. Ale co byś z tym zrobiła? Nie chciałem obarczać cię sprawami, które cię przerastały, na które nie umiałabyś spojrzeć z różnych perspektyw.

      – Tato, ja mam trzydzieści cztery lata…

      – To by nie było w porządku. Składać na twoje barki takie brzemię.

      – A nie wydaje ci się, że ja i tak je dźwigałam? Cały czas?

      – Może to nie w porządku, że teraz ci o tym mówię. Mnie też brakuje perspektywy, Rosie, a przecież tam byłem, uczestniczyłem w tym. Ale powiedziałem ci, co wiem. Connie była czarującą kobietą, a twoja mama dała się omotać. – Włożył mi książkę w dłonie i ruszył z powrotem do chaty, wylewając fusy z kawy na kamienie.

      – I co ja mam teraz zrobić, tato?! – krzyknęłam za nim.

      Zatrzymał się, ale na mnie nie popatrzył.

      – Jeśli zależy ci na odpowiedziach, odszukaj Constance Holden. Nic więcej nie wiem.

      1982

      5.

      Do Whitechapel Gallery trafiło z Meksyku dwadzieścia sześć najważniejszych dzieł Fridy Kahlo – warunek ich wystawienia był taki, że przyjeżdżają wszystkie albo żadne. Connie i Elise spacerowały po pomieszczeniach galerii, zaglądając w niewielkie, żywe portale. Roślinność, dzieci, krew i piękno, jedyny w swoim rodzaju modlitewnik z porwanymi stronami zawieszonymi na ścianie. Oświecenie poprzez oblicze kobiety o ustach zaciśniętych w wykrzykiwanej niemo modlitwie, poezja, jakiej nie uczą w kościołach. I spojrzenie, wszędzie to spojrzenie: zawieszona, wnikliwa autoanaliza, w którą jakimś sposobem włączony jest także patrzący.

      Zelektryzowana tymi obrazami, Elise zerkała na piękną szyję Connie, СКАЧАТЬ