Название: Stąpając po linie
Автор: David Baldacci
Издательство: PDW
Жанр: Ужасы и Мистика
Серия: Ślady Zbrodni
isbn: 9788327160614
isbn:
Jamison skręciła w następny zjazd i niedługo ujrzeli w oddali skupisko świateł.
– Rozumiem, że to miasto, do którego zmierzamy.
– Tak. London, Dakota Północna.
– Ciekawe, skąd taka nazwa.
– Może trafił tu jakiś koleś z Anglii i zatknął flagę. W samym środku morza ropy i gazu. Liczba mieszkańców w granicach piętnastu tysięcy, z czego połowa pracuje na polach naftowych, a druga połowa świadczy dla nich usługi. W ciągu trzech lat ta liczba się potroiła. Jeśli obecny trend się utrzyma, potroi się ponownie w czasie krótszym o połowę.
– Kurczę, naprawdę się obkułeś – skomentowała Jamison.
– Lubię wiedzieć, w co się pakuję.
Spojrzała na niego z zaciekawieniem.
– I jak myślisz, w co? Poza śledztwem w sprawie zabójstwa.
– To jest Dziki Zachód, Alex. Jak kalifornijska gorączka złota w tysiąc osiemset czterdziestym dziewiątym, tyle że na sterydach.
– Co chcesz przez to powiedzieć?
– Że zwykłe reguły cywilizacyjne niekoniecznie tu obowiązują.
– Mówisz serio, prawda?
– Bardzo serio.
Jechali główną ulicą, gdzie pomimo nadciągającej burzy panował ożywiony ruch. Dotarli do miejsca, w którym droga się kończyła. W tym samym momencie spadły pierwsze krople chłodnego deszczu.
– Proszę o wskazówki.
– Teraz w lewo.
Zatrzymali się przed budynkiem, który okazał się zakładem pogrzebowym.
Tym razem Decker posłał Jamison zaintrygowane spojrzenie.
– W Dakocie Północnej kontaktujesz się z koronerem, a nie z lekarzem sądowym. Lokalny koroner prowadzi także dom pogrzebowy z krematorium i kostnicą. Pełny zakres usług – wyjaśniła.
– Też się obkułaś?
Uśmiechnęła się szelmowsko.
– Dociekliwa ze mnie dziewczyna.
– Czy on chociaż ma wyszkolenie z medycyny sądowej?
Jamison wzruszyła ramionami.
– Pozostaje nam mieć nadzieję.
Przedarli się przez ścianę deszczu i dobiegli do drzwi, za którymi mieli obejrzeć zwłoki ofiary zabójstwa.
4
Przedstawili się Waltowi Southernowi, koronerowi, a zarazem właścicielowi domu pogrzebowego. Czterdziestokilkuletni, średniego wzrostu, o przerzedzających się rudawozłotych włosach i szczupłej sylwetce biegacza. Nosił okulary w szylkretowej oprawie, luźne czarne spodnie z mankietami i kantem oraz śnieżnobiałą koszulę, która zdawała się niemal lśnić w świetle wpuszczonych w sufit lamp.
Obrzucił ich zdziwionym spojrzeniem.
– Dlaczego tą sprawą interesuje się FBI?
– Zaraz, nie wiedział pan o naszym przyjeździe? – zapytała Jamison.
– Nie, nikt mnie nie uprzedził.
– No cóż… Powierzono nam zbadanie sprawy tego zabójstwa. Czytaliśmy pański protokół z sekcji zwłok. A teraz musimy obejrzeć ciało.
– Chwileczkę. Nie mogę na to pozwolić bez skonsultowania się z detektywem prowadzącym sprawę.
– Więc proszę do niego zadzwonić. Teraz – polecił Decker.
– Mogę go nie zastać.
– Tego pan nie wie, póki pan nie sprawdzi.
Southern odszedł w kąt pokoju, wyjął telefon, odbył z kimś rozmowę, po czym dołączył do Deckera i Jamison z niezbyt entuzjastycznym wyrazem twarzy.
– No dobrze. Wy, federalni, zawsze stawiacie na swoim.
– To by się pan zdziwił – odparł Decker.
– A zatem do dzieła. Nie przygotowałem na razie zwłok do jutrzejszego wystawienia, pozostaje jeszcze makijaż i strój.
– Grzebiecie tu zwłoki zimą? – zapytał Decker.
– Wolimy tego unikać. Najpierw trzeba przekopać się przez śnieg, a ziemia pod spodem jest twarda jak kamień. Trudno wykopać dół nawet koparką. No i kto chce sterczeć na dworze i żegnać swoich drogich zmarłych przy minus pięćdziesięciu stopniach? Niesamowite, jak szybko zamarzają łzy. Ludzie czmychają w pośpiechu, gdy zaczynają odmarzać im palce u nóg i rąk, nosy, uszy. Choć obecnie większość i tak decyduje się na szybkie smażenie zamiast kwatery w ziemi.
– Szybkie smażenie? – powtórzyła Jamison.
– Czyli kremację. – Zachichotał. – No bo czy to nie oznacza, że w pewnym sensie wybierają piekło?
– Możemy obejrzeć ciało? – spytał Decker, marszcząc czoło.
Southern poprowadził ich krótkim korytarzem. Po drodze przeszli przez małe pomieszczenie gospodarcze, w którym unosił się intensywny zapach środków odkażających, formaldehydu i rozkładającego się ciała.
Pośrodku prosektorium stał metalowy stół na kółkach. Wypukłość pod prześcieradłem była tym, co ich tu sprowadziło. Jeśli dopisze im szczęście, zwłoki zdradzą historię śmierci ofiary oraz wskażą mordercę.
Jamison rzuciła okiem na Deckera, który widział już wszystko na niebiesko. Fakt, że przestało mu to przeszkadzać – no, prawie – świadczył o liczbie nieboszczyków, których się w życiu naoglądał.
– Po raz pierwszy przeprowadzałem sekcję ofiary, która została już poddana autopsji – zauważył Southern.
– Zakładam, że przeszedł pan odpowiednie przeszkolenie – powiedział otwarcie Decker.
– Mam stosowne certyfikaty – odparł Southern, z pozoru nieurażony bezceremonialnością pytania. – Nie jest to co prawda moje główne zajęcie, ale to nie znaczy, że nie szczycę się swoimi kwalifikacjami.
– Dobrze wiedzieć – rzucił szorstko Decker.
Southern zdjął prześcieradło. Wszyscy patrzyli na doczesne szczątki Irene Cramer.
– Przyczyna, sposób oraz czas zgonu? – zapytała Jamison.
– Przyczyna i sposób są dość oczywiste. – Wskazał ranę pośrodku klatki piersiowej, kilkanaście centymetrów powyżej СКАЧАТЬ