Название: Stąpając po linie
Автор: David Baldacci
Издательство: PDW
Жанр: Ужасы и Мистика
Серия: Ślady Zbrodni
isbn: 9788327160614
isbn:
– To po co organizuje się takie mecze?
– Bo to łatwe zwycięstwo dla pierwszej klasy, a dla drużyny przeciwnika spory zarobek i telewizyjny rozgłos.
– Ale widowisko średnio ciekawe?
– Każdy mecz jest dobry, kiedy wygrywasz. A jeśli przewaga jest olbrzymia, starterzy są odsyłani na ławkę po trzeciej kwarcie albo nawet po pierwszej połowie. Kiedy byłem pierwszoroczniakiem, właśnie tak zaczynałem. A jako starter doceniałem ten dodatkowy odpoczynek, który umożliwiała łatwa wygrana.
– Nie widzę w tym sensu. Jedna drużyna dla pieniędzy robi z przeciwnika miazgę.
– W gruncie rzeczy miało to sens tylko dla kibiców danej szkoły i dla księgowych NCAA.
Jamison z dezaprobatą pokręciła głową i patrzyła przez okno samolotu na gęste ciemne chmury.
– Pogoda wygląda na burzową.
– Jeszcze przez parę dni ma być upalnie, wilgotno nie do wytrzymania, do tego intensywne burze, nagłe spadki temperatury, co wieczór paskudny wiatr: to w zasadzie pewne jak w banku. Ale już niedługo nadejdzie pora zamieci śnieżnych i to miejsce zacznie przypominać Antarktydę.
– Super – skwitowała sarkastycznie Jamison.
– Popatrz na plusy tej sytuacji.
– Jakie?
– Na kilka dni odpuścisz sobie codzienne treningi. Wypocisz litr wody w drodze do samochodu. Ale później będziesz musiała podtuczyć się na zimę.
Samolot obniżał pułap. Zmagał się z silnym przeciwnym wiatrem i miejscowymi zakłóceniami ruchu mas powietrza, przez co przypominał podskakujący na falach kamyk. Jamison kurczowo chwyciła się poręczy fotela i starała się głęboko oddychać, choć żołądek raz podjeżdżał jej do gardła, raz opadał. Gdy koła maszyny uderzyły wreszcie o asfalt i kilkakrotnie się od niego odbiły, powoli rozluźniła zaciśnięte palce i przyłożyła dłoń do brzucha. W oddali przecięła niebo postrzępiona włócznia błyskawicy.
– No, zabawa była przednia! – wyrzuciła z siebie jednym tchem, po czym zmierzyła wzrokiem Deckera, który sprawiał wrażenie co najwyżej sennego. – Nie przeszkadzały ci?
– Co?
– Turbulencje!
– Wielkie mi halo – odparł bezceremonialnie.
– A więc w czym tkwi twoja tajemnica? Bo wydawało mi się, że wszyscy pozostali się modlili, z załogą włącznie.
– Przeżyłem katastrofę lotniczą w czasie studiów. Po starcie wysiadł silnik. Pilot zawrócił, zrzucił część paliwa, a wtedy zgasł drugi silnik i trzeba było natychmiast lądować. Dowiedziałem się później, że doszło do podwójnego zderzenia z ptakami. Uderzyliśmy z taką siłą, że rozłupał się kadłub i nie można było wysunąć podwozia. Wszyscy zdążyli wysiąść, zanim doszło do zapłonu paliwa. Samolot spłonął. Straciłem torbę z ciuchami – dodał od niechcenia.
– Mój Boże – rzekła blada jak płótno Jamison. – Tym bardziej się dziwię, że nie denerwowałeś się co najmniej tak jak ja.
– Sprawdziłem prawdopodobieństwo. Szansa, że przytrafi mi się druga katastrofa, wynosi jeden do miliarda. Uważam się więc za szczęściarza.
Opuścili samolot, podpisali umowę wypożyczenia samochodu i wyszli z Międzynarodowego Portu Lotniczego Williston Basin.
– Oho – rzuciła Jamison, gdy znaleźli się na zewnątrz i uderzył w nich silny podmuch wiatru. Zachwiał się nawet olbrzymi Decker. – Coś mi się zdaje, że źle się spakowałam – zauważyła żałosnym tonem. – Powinnam była wziąć więcej ubrań, żeby wkładać je na cebulkę.
– Czego ci potrzeba poza spodniami, koszulą, odznaką i spluwą?
– Z kobietami jest inaczej, Decker.
Jamison kierowała autem, a Decker wprowadzał dane do nawigacji w telefonie. Potem usadowił się wygodnie i patrzył na szybko przesuwającą się za oknem drogę. Była szósta po południu. Wjeżdżali prosto w nadciągającą burzę. Paskudne czarne cumulusy piętrzyły się przed nimi niczym unosząca wysoko głowę kobra i szykowały się do poważnego ataku na ten skrawek północnej części Środkowego Zachodu.
– Irene Cramer – powiedział cicho Decker.
Jamison kiwnęła głową i sposępniała.
– Znaleziona martwa w środku głuszy przez faceta tropiącego wilka.
– I co szczególnie godne uwagi: zwłoki poddano autopsji – dodał Decker.
– Dla mnie to będzie pierwszy taki przypadek, a dla ciebie?
– Widziałem w życiu rozkrojone ciała, ale nie wyglądały tak, jak te na pokazanych nam fotografiach. W tym wypadku miejsce zbrodni było czyste, jeśli nie liczyć wymiocin tropiciela.
– Seryjny morderca? Czy dlatego zwrócili się z tym do nas? Bogart w sumie niczego nam nie wyjaśnił.
Ross Bogart był szefem ich skromnej jednostki do zadań specjalnych. To on wysłał ich do Dakoty Północnej po briefingu najkrótszym z możliwych.
– Być może.
– Czy Ross jakoś dziwnie z tobą rozmawiał? – zapytała. – Bo ze mną tak.
Decker potwierdził.
– Chciał nam powiedzieć coś, czego powiedzieć nie mógł.
– Skąd wiesz?
– Bo to uczciwy, bezpośredni człowiek, który musi odpowiadać przed politykami.
– Nie lubię tajemnic na żadnym z obu końców sprawy.
– Nie wydaje mi się, że koniecznie musi chodzić o seryjnego mordercę.
– Dlaczego?
– Nie znalazłem w bazach danych żadnego podobnego wypadku. Sprawdziłem przed wylotem.
– Może mamy do czynienia z nowym graczem.
– Nowi nie są zwykle tak wyrafinowani.
– A jeśli próbuje od razu wyrobić sobie reputację? – zauważyła Jamison.
– Im wszystkim zależy na sławie – odparł Decker.
– Tylko że do lokalnego zabójstwa nie wzywa się FBI.
– Dlatego powinniśmy przyjrzeć się ofierze, a nie zabójcy.
– Uważasz, że Irene Cramer była z СКАЧАТЬ