Название: Stąpając po linie
Автор: David Baldacci
Издательство: PDW
Жанр: Ужасы и Мистика
Серия: Ślady Zbrodni
isbn: 9788327160614
isbn:
– Miewałeś z nimi jakieś problemy?
– Nic poważnego.
– Znasz tego Sumtera?
– Tak. Jest tu od roku. Dlaczego o to pytasz?
– Bo ktoś zaszlachtował kobietę, a w pobliżu znajduje się strzeżony obiekt rządowy? Warto chociaż rzucić okiem.
– Może właśnie dlatego wezwano FBI – zasugerowała Jamison.
– Cramer także była tutaj od roku, tak jak pułkownik Sumter – dodał Decker.
Kelly zaczął pomału kiwać głową.
– No tak, jasne. Rozumiem. Możliwe…
– Załatwisz nam rozmowę i wizytę?
– Oczywiście, zadzwonię.
Wysadzili Kelly’ego, a sami wrócili do hotelu. Gdy wchodzili do środka, zabrzęczał telefon Deckera. Zerknął na wyświetlacz i jakby się wystraszył.
– Kto to? – spytała Jamison, widząc jego minę. – Bogart?
– Nie, moja siostra Renee.
Ponieważ Decker nie wykonał żadnego ruchu, który wskazywałby na zamiar odebrania połączenia, Jamison powiedziała:
– No i? Chciałeś z nią porozmawiać. Właśnie nadarza się okazja.
Decker odszedł w kąt i przyłożył komórkę do ucha.
– Cześć, Renee.
– Dzwonił do mnie Stan.
– Tak, domyślam się. Słuchaj, mówił mi, że wy…
– Rozwodzimy się. Nie jesteśmy nieuleczalnie chorzy, więc nie mów takim grobowym tonem. To nie koniec świata. A z twojej strony jakoś słabo z kontaktem. Nawet nigdy mnie tu nie odwiedziłeś.
– Szmat drogi.
– Kiedy ja do ciebie przyjeżdżałam, ten „szmat drogi” się nie skracał. Ale nie dzwonię po to, żeby ci to wypominać.
– A po co?
– Żeby ci powiedzieć, że choć Stan i ja poszliśmy każde w swoją stronę, oboje miewamy się dobrze. Dzieci rozumieją. Zaakceptowały to.
– Dlaczego nie zadzwoniłaś wcześniej?
– Nagrałam ci dwie wiadomości. A zresztą co byś zrobił? Uznałam, że prędzej czy później się dowiesz. Diane oczywiście wie. Była już u mnie w odwiedzinach.
– Stan mówił, że próbowaliście to przepracować.
– A ty pewnie uważasz, że nie staraliśmy się wystarczająco. Uwierz, Amosie, naprawdę próbowaliśmy. Po prostu się nie udało. Ja nie młodnieję z wiekiem, mam jeszcze w domu dwoje dzieci, kolejne jest na studiach. Danny obronił dyplom i tu się przeprowadza. Nie miałam czasu na nieustanne chodzenie na terapię, gdy stało się jasne, że prowadzi donikąd.
– Radzisz sobie finansowo?
– Stan dobrze zarabia, pomaga w pokrywaniu wydatków na wszystkie dzieci. Odłożyliśmy pieniądze na ich studia. A i ja mam dobrze płatną pracę, z doskonałymi świadczeniami zdrowotnymi.
– Ale co się stało? Oboje wydawaliście się szczęśliwi.
– A skąd ty to niby wiesz? Nie widziałam cię od pogrzebów. A jeśli dzwoniłeś częściej niż raz do roku, to chyba pod niewłaściwy numer. O mało nie dostałam ataku serca, kiedy teraz odebrałeś.
– No cóż… trochę jakby zdezerterowałem…
– Po śmierci Molly i Cassie zapraszałam, żebyś zamieszkał z nami. Ponieważ odrzuciłeś moją propozycję, zaoferowałam, że przeprowadzimy się całą rodziną do Ohio, żeby być blisko ciebie.
– Nie mogłem się na to zgodzić, Renee. To okropnie namieszałoby wam w życiu.
– Zrobiłabym to bez mrugnięcia okiem. Bądź co bądź jesteś moim jedynym bratem.
– Już się z tym uporałem. Teraz jest dobrze.
– Wiem, że dorwałeś w końcu człowieka, który to zrobił, choć nigdy o tym ze mną nie rozmawiałeś. Dowiedziałam się z gazety – dodała urażonym tonem.
– No tak… nie chciałem więcej wracać do tego tematu.
– Jednak dzięki temu mogłeś zamknąć pewien etap.
– Nie tak, jak można by się spodziewać.
Przez dłuższą chwilę milczała.
– A jak miewa się Stan?
– Wyglądał dobrze. Kiedy go zobaczyłem… – Deckerowi nie chciało przejść to przez gardło.
– Nie przejmuj się, Amosie. Wiem, że się z kimś spotyka. Żaden problem. Przecież się rozwodzimy.
– Ty też się z kimś spotykasz? – zapytał z ulgą.
– Tak, z czworgiem swoich dzieci. Macierzyństwo to zajęcie na pełny etat. Ale kiedy znów będę miała czas wejrzeć w głąb siebie i zadbać o własne potrzeby, zamierzam znaleźć sobie towarzystwo. Nie wiem, czy jeszcze kiedyś zdecyduję się skoczyć na głęboką wodę i zacząć wszystko od nowa. A ty?
– Co: ja?
– Masz kogoś?
– Głównie pełne ręce roboty. Słuchaj, muszę kończyć. Coś mi właśnie wypadło.
– Miło się z tobą gawędziło, braciszku – rzekła sarkastycznie Renee.
Decker się rozłączył i wrócił do Jamison.
– Jak poszło? – spytała z troską.
Decker zaczął coś mówić, lecz zaraz zamknął usta, odwrócił się i odszedł.
Patrząc za nim, Jamison mruknęła pod nosem:
– Widzę, że wprost znakomicie…
14
Decker i Jamison postanowili zjeść w hotelu wczesną kolację.
– Sprawdziłam pogodę. Temperatura spadła do dwudziestu siedmiu stopni, a wilgotność wynosi chyba tysiąc procent. Zima zbliża się wielkimi krokami – dodała, siląc się na uśmiech.
Decker odłożył kartę dań.
– Jak powiedział Mark Twain, wszyscy narzekają na pogodę, ale nikt nigdy nie kiwnie w tej sprawie palcem.
СКАЧАТЬ