Название: Stąpając po linie
Автор: David Baldacci
Издательство: PDW
Жанр: Ужасы и Мистика
Серия: Ślady Zbrodni
isbn: 9788327160614
isbn:
– Jak już wam mówiłem, żyją tu w komunie – przypomniał Kelly, gdy zatrzymali samochód. – Nie mają własności prywatnej poza ubraniami i tym, co w domu.
– A te duże budynki? – zainteresowała się Jamison.
– Tam sprzedają jajka, warzywa i wszystko, co wyhodują. Wytwarzają też meble, części do maszyn, a także różne wyroby metalowe. Kupują je od nich frakerzy. Mają własną flotę dostawczą. W sumie prowadzą działalność na dość dużą skalę. Są samowystarczalni. Doskonale mówią po angielsku, choć ich pierwszym językiem jest niemiecki.
– Nie powiedziałeś im, po co przyjeżdżamy? – zapytała Jamison.
Kelly spochmurniał.
– Nie, nie przez telefon. To będzie dla nich szok.
– Dziwię się, że mają telefony.
– Ściśle rzecz biorąc, nie wolno im korzystać z telewizji ani internetu, ale młodsi członkowie wspólnoty używają Facebooka, Instagrama i poczty elektronicznej, żeby utrzymywać kontakt ze znajomymi, choć podlega to ścisłym regulacjom. Telefony komórkowe są niezbędne przy prowadzeniu interesów i załatwianiu spraw osobistych, więc je mają. Jest tylko jeden centralny telefon stacjonarny. Obawiają się, że świat zewnętrzny będzie próbował ingerować, wedrzeć się do ich społeczności.
– I namówić młodszych członków do jej opuszczenia?
– Świat zewnętrzny może ich kusić z różnych niewłaściwych powodów – przyznał Kelly.
Wysiedli z samochodu i zbliżyli się do dwóch mężczyzn, którzy powitali ich uściskiem ręki. Dokonano obustronnej prezentacji.
Starszym z mężczyzn był Peter Gunther, stojący na czele tej kolonii, a towarzyszył mu Milton Ames, sekretarz. Kobieta, która trzymała się w tyle, była żoną Amesa i, jak wyjaśnił jej mąż, miała na imię Susan. Pełniła we wspólnocie funkcję krawcowej, o czym poinformował ich Gunther.
– A co to oznacza? – zapytała zaintrygowana Jamison.
– Susan jest odpowiedzialna za wybór wszystkich ubrań, a przynajmniej tkanin, i nadzoruje ich szycie – wytłumaczył Ames.
Jamison pomachała do kobiety, ona jednak nie odwzajemniła gestu, odpowiedziała tylko spojrzeniem.
Gunther z rezerwą spoglądał na Deckera.
– FBI? Joe nie powiedział, dlaczego chcieliście się z nami spotkać.
– Możemy wejść? – zapytał Kelly. – Powiemy wam, co nas tu sprowadza, ale nie będzie to przyjemne.
Gunther i Ames wymienili zaniepokojone spojrzenia. Starszy z mężczyzn odwrócił się i poprowadził ich do jednego z budynków.
Znaleźli się w nieskazitelnie czystej kuchni wspólnoty z dwoma długimi stołami pod ścianami i trzecim ustawionym pośrodku. Pomieszczenie było wyposażone w sprzęty powszechnie dostępne w handlu. Kobieta w sukience podobnej do tej, jaką miała na sobie Susan, rozpakowywała zakupy i układała je starannie w wiszących szafkach.
– Wybacz nam, Martho – rzekł Gunther. – Musimy porozmawiać z tymi ludźmi o ważnych sprawach.
Martha podejrzliwie łypnęła na Deckera i Jamison i czmychnęła do innego pomieszczenia.
Usiedli przy środkowym stole. Gunther splótł przed sobą dłonie.
– A więc: co was sprowadza? – zapytał Kelly’ego.
– Irene Cramer.
Gunther nie spuszczał z Kelly’ego zaskoczonego wzroku.
– Irene? Z jakiego powodu?
W tym momencie wtrącił się Decker.
– O ile nam wiadomo, wybierała się w podróż?
– Zgadza się – przemówił Ames. – Co prawda lekcje w szkole już ruszyły, ale nie widzieliśmy powodu, by jej tego zabraniać. Uzgodniła wszystko z Doris, nauczycielką z naszej kolonii. Wyjechała tylko na tydzień. Powinna niebawem wrócić.
– Kiedy poinformowała was o wyjeździe? – zapytała Jamison.
– Dlaczego tak wypytujecie o Irene? – zaciekawił się Gunther.
Kelly zerknął na Deckera, który skinął głową.
– Irene znaleziono martwą – rzekł Kelly.
– Martwą?! – wykrzyknął przerażony Gunther. – Gdzie? Jak?
– W samym środku niczego – oto gdzie. Znalazł ją myśliwy. A co do „jak” – została zamordowana.
– Nie jestem zaskoczona.
Wszyscy odwrócili się do drzwi, w których zniknęła wcześniej Martha. W tej chwili stała w nich Susan Ames.
– Susan?! – wykrzyknął Ames. – Co, na miłość boską, chcesz przez to powiedzieć? Jak to: nie jesteś zaskoczona?
– Jeśli chodzi o Mindy, było to jedynie kwestią czasu.
12
– Okej, przyznaję, że dostałem jak obuchem w łeb – oznajmił Kelly.
Stali na zewnątrz w upale, detektyw palił papierosa. Decker patrzył na budynek, z którego wyszli kilka minut temu. Jamison odrobinę się od nich odsunęła, żeby nie czuć dymu.
Gunther i Milton Ames byli tak zszokowani stwierdzeniem Susan, że szybko wyprosili Deckera i resztę ze wspólnotowej kuchni, by „przedyskutować” sprawę we własnym gronie.
– Wiedziała o drugim życiu Cramer – zauważył Decker. – Nasuwa się pytanie, dlaczego zgadzała się, by Cramer nadal uczyła ich dzieci. Ale na tym nie koniec.
– To znaczy? – zapytał Kelly, rzucając niedopałek na żwir pod stopami.
– Skoro wiedziała Susan Ames, to kto jeszcze?
– Naprawdę sądzisz, że ktoś ze wspólnoty poćwiartował Cramer jak zwierzę?
– Mogą tu wchodzić także ludzie z miasta. Cramer tu pracowała, a była osobą spoza kolonii. Są tu jeszcze jacyś inni obcy?
Kelly rzucił mu przenikliwe spojrzenie.
– Tak, wynajmują ludzi do pomocy przy produkcji oraz do niektórych prac rolniczych.
– Aha. – Decker zerknął na budynek. – Jeśli potrzymają nas tu dłużej, wyważę drzwi kopniakiem, zanim dostanę udaru cieplnego.
СКАЧАТЬ