Название: Odległe brzegi
Автор: Kristin Hannah
Издательство: PDW
Жанр: Контркультура
isbn: 9788381396714
isbn:
– Dzisiaj? Dzisiaj się zdecydowałaś? Potrzebujesz siedmiu miesięcy, żeby wybrać kolor farby do kuchni, a w dwadzieścia minut podejmujesz decyzję o wyburzeniu ściany?
Bezradnie rozłożyła ręce. Czuła się wyjątkowo głupio.
– Skąd mogłam wiedzieć, że zadzwoni do ciebie człowiek od Larry’ego Kinga?
Jack ciężko westchnął i przekroczył kupkę gruzu na podłodze. Nie odwracając się w jej stronę, powiedział:
– Nie możesz zostawić domu w takim stanie.
Obeszła gruz dookoła i stanęła za nim.
– Przykro mi, Jack – szepnęła, obejmując go w pasie i przyciskając policzek do jego pleców.
Odwrócił się i wziął ją w ramiona. Widziała, jak bardzo stara się być sprawiedliwy.
– To nie twoja wina. Przepraszam, nie chciałem być złośliwy. Wykonujesz tu kawał świetnej roboty. Jestem pewien, że przeszklone drzwi będą wyglądać wspaniale.
Dlaczego ostatnio zawsze tak jest? Wszystko tak bardzo się komplikuje, nie ma nawet miejsca na romantyczną wyprawę we dwoje. Elizabeth powinna się cieszyć na myśl o wyjeździe. W dawnych czasach poruszyłaby niebo i ziemię, żeby tylko móc jechać.
– To nie powinno być wcale takie trudne – szepnęła, zdając sobie sprawę, że zaledwie kilka tygodni temu Jack powiedział dokładnie to samo.
– Tylko nie rozmawiajmy o tym dziś wieczorem, Birdie – powiedział, odsuwając się.
Wiedziała, co miał na myśli. Ona również nie czuła się na siłach, żeby znów zastanawiać się nad tym, co dzieje się z ich małżeństwem.
Zmusiła się do uśmiechu.
– No cóż. Pomyślmy w takim razie, w co powinieneś się ubrać. Może trzeba będzie wyciągnąć panią Delaney z łóżka, żeby coś ci wyprała.
Odpowiedział uśmiechem. Był wyraźnie zmęczony, dlatego liczył się wysiłek, jaki włożył w ten uśmiech.
– Myślałem o granatowym garniturze, który latem kupiłaś mi na wyprzedaży na rocznicę w Nordstrom.
– Z żółtym krawatem i koszulą?
– Co o tym sądzisz?
„Co o tym sądzisz?”. Była to studnia zbyt głęboka, by ją zbadać, lepiej trzymać się na powierzchni wody.
– Sądzę, że będziesz w nim zabójczo przystojny.
– Kocham cię, Birdie.
– Wiem – powiedziała, marząc, by to uczucie przychodziło równie łatwo jak słowa. – Ja też cię kocham.
Zima
Kobieta samodzielnie musi osiągnąć dojrzałość…
Sama musi odkryć swoje prawdziwe wnętrze.
Anne Morrow Lindbergh, Gift from the Sea
7
W ów chłodny, ponury zimowy dzień ani jeden promień słońca nie zdołał się przedrzeć przez grubą warstwę szarych chmur.
Jack zameldował się w hotelu i udał do swojego apartamentu. Odstawił torbę i natychmiast podszedł do ozdobnej szafki z wiśniowego drewna. Wyjął z minibarku butelkę chivas regal i nalał sobie drinka.
W tym momencie zadzwonił telefon.
Wiedział, że to Birdie. Zawsze jakimś cudem potrafiła wyczuć, kiedy się pojawiał w pokoju.
– Halo, słucham?
– Pan Shore?
Usiadł na łóżku. Lód zagrzechotał w kieliszku.
– Tak, Jack Shore.
– Jestem Mindy Akin ze studia Larry’ego Kinga. Jutro o trzeciej samochód podjedzie po pana i panią Maloney.
– Dziękuję.
„Pana i panią Maloney”. W tych słowach było coś złowieszczego. Jack zastanawiał się – i to nie po raz pierwszy – czy nie lepiej by było, gdyby przyjechał sam.
Uważał jednak, że Sally zasłużyła sobie na tę wyprawę. Zresztą przysłali mu dwa bilety pierwszej klasy; byłoby głupio nie wykorzystać jednego.
Co więcej, nie zaprosiłby Sally, gdyby Elizabeth chciała z nim jechać. Więc, prawdę mówiąc, to wina jego żony, że Sally miała sąsiedni pokój.
Ledwo zdążył odłożyć słuchawkę, gdy telefon zadzwonił ponownie.
To już Elizabeth.
– Cześć, skarbie. Jak minął lot?
Położył się na poduszce i oparł nogę o brzeg łóżka.
– Powinnaś zobaczyć mój apartament, Birdie. Spodobałby ci się.
– Apartament? Świetnie, Jack.
Zmarszczył czoło. Zdumiewające, ale powiedziała to tak, jakby jego słowa w ogóle nie zrobiły na niej wrażenia, jakby było jej wszystko jedno.
Boże, czuł się tym zmęczony. Ich związek stał się morzem pełnym niebezpiecznych prądów i kipieli, co więcej, nigdzie nie można było znaleźć płytkiej, spokojnej wody.
– Taaak, świetnie.
– Jadalnia nabiera kształtu. Nie mogę się doczekać, kiedy ją zobaczysz.
Znów dom. Chryste! Można by pomyśleć, że to rezydencja w Bel Air, a nie wyremontowany domek letniskowy na jakimś potwornym zadupiu.
– To świetnie.
– Jak długo ci tam zejdzie?
– Dwa dni. Wywiad jest jutro. Wrócę do domu w środę wieczorem.
– Jestem zazdrosna – powiedziała.
To chyba oczywiste. Powinna być z nim tutaj. Gdyby naprawdę chciała, mogłaby ściągnąć którąś ze swoich przyjaciółek do pilnowania domu.
Odezwał się drugi telefon.
– Zaczekaj chwilę, kochanie. Mam rozmowę na drugiej linii.
Przełączył telefon. To Sally. Powiedziała, że spotka się z nim za godzinę w samochodzie. Poczuł wyrzuty sumienia, jakby został przyłapany na jakimś niecnym uczynku. To czyste szaleństwo; przecież chodziło tylko o zwykłą kolację z koleżanką z pracy.
– Wspaniale СКАЧАТЬ