Odległe brzegi. Kristin Hannah
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Odległe brzegi - Kristin Hannah страница 13

Название: Odległe brzegi

Автор: Kristin Hannah

Издательство: PDW

Жанр: Контркультура

Серия:

isbn: 9788381396714

isbn:

СКАЧАТЬ na białe płyty, które prowadziły na skraj posiadłości. Zapraszały, żeby się po nich przejść.

      Elizabeth udała się do samochodu.

      Bez przeszkód dojechała do Portlandu. Przynajmniej raz nie padało, a ulice centrum miasta były opustoszałe. Przypuszczała, że to smutna oznaka naszych czasów. Dawniej, zwłaszcza przed okresem gwałtownego rozwoju firm internetowych, te same ulice wypełniały tłumy ludzi, którzy robili przedświąteczne zakupy. W ubiegłym roku niemal godzinę musiała czekać przy stoisku, na którym pakowano prezenty; w tym roku w ogóle nie było tu kolejki.

      Gdy podjechała pod budynek uczelni, zatrzymała się na parkingu podziemnym i poszła schodami do głównego holu.

      – Cześć, Eleanor – powiedziała do dziobatej recepcjonistki. – Wesołych Świąt!

      – Witam, pani Shore. Nie obchodzę Bożego Narodzenia… jest zbyt skomercjalizowane… ale i tak dziękuję. Nawzajem.

      Elizabeth powstrzymała uśmiech. Nigdy, nawet w młodości, nie była tak zdecydowana i zbuntowana. W czasie, kiedy jej koleżanki ze studiów godzinami dyskutowały o kryzysie politycznym w Iranie, ona nie odrywała nosa pod płócien i farb.

      Obecnie dochodziła do wniosku, że w młodym wieku powinna bardziej się buntować. Prawdopodobnie w przypadku kobiety takiej jak ona tatuaże i kolczyk w nosie mogłyby zdziałać dużo dobrego.

      Weszła na piętro i zauważyła, że biuro Jacka jest puste. Zmartwiona, zerknęła na zegarek, po czym w pośpiechu wróciła na parter, powędrowała do studia i po cichutku weszła do ciemnego pomieszczenia. Było w nim mniej ludzi niż zazwyczaj – może to z powodu świąt.

      Jack siedział na planie, za dużym biurkiem. Reflektory oświetlały jego twarz z grubą warstwą makijażu. Był przystojny jak gwiazdor filmowy. Jak zwykle. To niesprawiedliwe – pomyślała nagle – że on wciąż jest młody, podczas gdy ja wyraźnie się starzeję.

      – …dzięki temu ściśle tajnemu raportowi – mówił – dziennikarze Channel 6 dowiedzieli się, że gwieździe Panther, Drew Graylandowi, kilkakrotnie stawiano zarzuty o niestosowne zachowanie. W ciągu ostatnich dwóch lat cztery kobiety oskarżyły Drew Graylanda o to, że je zgwałcił lub molestował seksualnie. Według komendanta miasta, Stephena Landisa, posterunek z campusu nie przekazał tych raportów policji z Portlandu. Dyrektor sportowy uniwersytetu, Bill Seagel, kiedy został przez nas powiadomiony o tych zarzutach, nie wygłosił żadnego komentarza, powiedział tylko, że z tego, co wie, przeciwko Graylandowi nie wysunięto żadnych oskarżeń. Trener Rivers potwierdził, że jego najlepszy zawodnik będzie w przyszłym tygodniu grał przeciwko UCLA. Mamy zamiar zbadać tę sprawę do końca, a w miarę zdobywania nowych dowodów o wszystkim państwa informować.

      Jack uśmiechnął się do kobiety, która siedziała obok niego. Rozmawiali jeszcze przez sekundę lub dwie, potem Jack odpiął mikrofon i wstał. Przechodząc przez studio, zauważył Elizabeth i uśmiechnął się od ucha do ucha. Chwycił ją za rękę i zaprowadził do swojego biura. Radosnym kopnięciem zamknął za sobą drzwi.

      – Możesz w to uwierzyć, Birdie? Udało mi się! – Roześmiał się. – To wielka afera, nad którą pracowałem w ubiegłym tygodniu. Przy odrobinie szczęścia sprawę podchwycą inne sieci telewizyjne.

      Objął ją i uniósł nad podłogę.

      Śmiała się razem z nim. Nikt nie umiał cieszyć się z sukcesów tak jak jej mąż. Zawsze tak było. W dobrych czasach Jack przypominał wartki nurt, który porywał człowieka ze sobą.

      Poluźnił uścisk i opuścił Elizabeth na podłogę.

      Patrzyli na siebie; uśmiechy zniknęły z ich twarzy. Po długiej, niezręcznej chwili spytała:

      – Jesteś gotowy do jazdy? – Zerknęła na zegarek. – Za dwie godziny odlatuje nasz samolot.

      Jack zmarszczył czoło.

      – Przecież lecimy jutro.

      Sukinsyn – pomyślała. – Znów mi to robi.

      Była dumna ze swojego opanowania, gdy powiedziała zdecydowanie:

      – Nie. Wylatujemy dzisiaj. Dwudziestego drugiego grudnia.

      – Cholera!

      – Nie martw się, twoje walizki są w samochodzie. Wszystko spakowałam. Wystarczy, jeśli dowieziesz nas na lotnisko.

      Drzwi do jego biura otwarły się z hukiem. Do środka wbiegła młoda kobieta w szarej sukni robionej na drutach i długich do kolan botkach.

      – Nie uwierzysz… – zaczęła, szybko zmierzając w jego stronę.

      Pokonała połowę długości pokoju, gdy nagle zdała sobie sprawę, że Jack nie jest sam. Zatrzymała się i obdarzyła Elizabeth uprzejmym uśmiechem.

      – Przepraszam za wtargnięcie, ale to wspaniała wiadomość. Mam na imię Sally.

      Elizabeth zdobyła się na nieszczery uśmiech. Była za bardzo zła na męża, żeby silić się na uprzejmości.

      – Cześć, Sally. Wydaje mi się, że spotkałyśmy się podczas pikniku z okazji Święta Pracy.

      – O… taaak.

      Wyraźnie zrobiłam wrażenie – pomyślała.

      – Przepraszam, że przeszkadzam, Jack, ale wiem, że chciałbyś to zobaczyć. – Podała Jackowi kartkę. – Trzy następne kobiety wniosły oskarżenie przeciwko Graylandowi.

      – Aresztowali go?

      – Jeszcze nie. Trener Rivers powiedział: „Dzięki Bogu, w naszym wspaniałym kraju człowiek jest niewinny, póki nie udowodni mu się winy”.

      – Innymi słowy, Drew będzie grał dopóty, dopóki nie zamkną się za nim drzwi więzienia.

      – Dokładnie, ale mam dla ciebie jeszcze jedną wspaniałą wiadomość. Właśnie zadzwoniła do mnie jedna z tych dziewcząt. Zgodziła się wszystko nam opowiedzieć. W obecności kamery.

      – Spotkajmy się w holu za trzydzieści minut. Opracujemy plan.

      – Zgoda.

      Sally energicznie kiwnęła Elizabeth głową i wyszła. Drzwi zatrzasnęły się za nią.

      Elizabeth spojrzała na męża.

      – Pozwól, że zgadnę. Nie jedziesz ze mną.

      Wziął ją w ramiona.

      – Daj spokój, kochanie – mruknął tuż przy jej uchu. – Wiesz, jak bardzo jest mi to potrzebne. Jak powietrze.

      A twoje potrzeby są zawsze najważniejsze, prawda, Jack? – pomyślała.

      Była wściekła, że nie może powiedzieć tego na głos. Kiedy w końcu nauczy się mówić to, co naprawdę myśli?

      – Przyjadę do was – obiecał. – Będę na Wigilię.

      Jego СКАЧАТЬ