Odległe brzegi. Kristin Hannah
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Odległe brzegi - Kristin Hannah страница 12

Название: Odległe brzegi

Автор: Kristin Hannah

Издательство: PDW

Жанр: Контркультура

Серия:

isbn: 9788381396714

isbn:

СКАЧАТЬ style="font-size:15px;">      Wcześniej czy później wszyscy o to pytali. W jaki sposób wszystko straciłeś? Zawsze odpowiadał tak samo.

      – Słyszałaś na pewno, że nabawiłem się kontuzji kolana.

      Wychyliła się do przodu i przyjrzała mu się z powagą.

      – Ale to nie wszystko, prawda?

      Jack poczuł, że nadchodzi wyjątkowo niebezpieczna chwila; powoli, świadomie zmierzali w stronę intymności. Oczywiście był na to za mądry. Każdy mężczyzna w jego wieku dobrze wie, co mu grozi, ale od tak dawna był samotny, bardzo samotny, a w tej chwili ciężar wydawał mu się nie do zniesienia.

      – Wszystko zaczęło się w szpitalu.

      Zdumiewające, ale powiedział jej o tym, że uzależnił się od środków przeciwbólowych, potem zaczął brać narkotyki i zawalił sprawę w „Monday Night Football”.

      Wspomnienia przypominały garść potłuczonego szkła, kawałki o ostrych brzegach, okruchy, które odbijały światło. Wiedział, że gdy mocniej je ściśnie, ręka zacznie krwawić, ale nie mógł się powstrzymać.

      Zawsze starał się udawać, że rozstanie z futbolem nie miało dla niego znaczenia, choć w rzeczywistości gra na boisku ukształtowała całe jego życie. Bez niej noce i dni przewijały się jak bezsensowne sceny w niemym filmie. Znieczulał się prochami i alkoholem. Jego wyskoki przeszły do legendy. Ze złotego chłopca przeistoczył się w towarzyskiego błazna. Często na przyjęciach urywał mu się film.

      Dobrze jednak pamiętał wypadek. Było późno, albo wcześnie, zależy, jak się na to spojrzy, zimna, śnieżna noc. Nie powinien siadać za kierownicą, zwłaszcza po wielogodzinnej popijawie w Village Vanguard, ale ta refleksja przyszła mu do głowy już po fakcie. Pamiętał tylko potworny pisk opon i zapach palonej gumy.

      – Nikomu nic nie zrobiłem – szepnął – ale nie to było najważniejsze. Mój agent dopilnował, żeby wszystko wymazano z akt, ale był to koniec mojej kariery. Po rehabilitacji udało mi się znaleźć pracę jedynie w lokalnej stacji w Albuquerque. Tak oto zacząłem długie, wolne wspinanie się z powrotem na szczyt.

      Spojrzawszy na Sally, zdał sobie sprawę, że coś się między nimi zmieniło. Po raz pierwszy zobaczyła w nim kogoś więcej, nie tylko Jacksona Shore’a, legendę futbolu, dostrzegła mężczyznę, którym naprawdę był.

      Próbował odwrócić wzrok. Nie mógł.

      Dotknęła jego ramienia.

      – Dzięki tej aferze i ty, i ja zrobimy zawrotną karierę.

      Jej dotyk przypominał porażenie prądem.

      Jack zmusił się do tego, by spojrzeć w notatki, które leżały między nimi. Próbował coś przeczytać. Słowa rozmazywały mu się przed oczami, były pozbawione ładu i składu. Potem nagle coś wpadło mu do głowy.

      – Dziś zamykają campus na przerwę zimową.

      – Wiem.

      Koniecznie musiał coś zrobić. Wszystko było lepsze od siedzenia w niewielkiej restauracji i marzenia o kobiecie, której nie mógł mieć.

      – Co byś powiedziała na powrót i ponowny objazd campusu? Dyrekcji i obsługi na pewno już nie ma. Może ktoś zechce z nami porozmawiać, gdy w pobliżu nie kręcą się strażnicy?

      – Warto spróbować.

      Jack zapłacił rachunek i wyszli.

      Wróciwszy do campusu, próbowali w tych samych miejscach co poprzednio, odszukali wszystkich wcześniejszych rozmówców. Nie pozwalali się zbyć, byli dosłownie wszędzie.

      Bez skutku.

      W końcu zatrzymali się na parkingu i przez chwilę siedzieli w jasnym świetle latarni. Na przedniej szybie lśniły srebrne krople deszczu.

      – I to by było na tyle – powiedział w końcu, sięgając po kluczyki.

      Zerknął na zegarek. Była pierwsza w nocy. Za kilka godzin znów będzie musiał pojawić się w pracy.

      Gdy ktoś nagle zapukał w szybę, oboje podskoczyli przerażeni.

      Jack opuścił szybę. Przy drzwiach stał policjant z tutejszego posterunku, mężczyzna, z którym wcześniej próbowali rozmawiać. Sally automatycznie sięgnęła po notes i otworzyła go na czystej stronie.

      – Szukacie haka na Drew Graylanda? – szepnął policjant.

      – Taaak. Słyszeliśmy, że w ostatnią sobotę przyłapano go na jeździe po pijanemu.

      – Nic nowego. Dobrym sportowcom nawet morderstwo uchodzi na sucho. Niedobrze mi się od tego już robi. Mam córkę.

      – Czy może pan potwierdzić, że w sobotnią noc Drew został aresztowany?

      Policjant wybuchnął śmiechem.

      – Aresztowany? Bardzo wątpię.

      – Jak pan się nazywa?

      – Mark Lundberg.

      – Czy możemy zacytować publicznie pana wypowiedź?

      Policjant potrząsnął przecząco głową.

      – Mam dwoje dzieci. Nie mogę podjąć walki, ale też nie mogę stać obok i patrzeć. Proszę, to dla was.

      Przez uchyloną szybę wsunął do samochodu brązową kopertę.

      Jack zerknął na papier. Nie było na nim żadnych znaków. Kiedy uniósł głowę, Lundberga już nie było.

      Shore otworzył kopertę, wyjął papiery i pobieżnie je przejrzał.

      – O mój Boże…

      – Co to jest? – spytała Sally głosem pełnym oczekiwania.

      – Raporty policyjne. Cztery kobiety oskarżyły Drew o gwałt.

      – I nigdy go nie aresztowano?

      Odwrócił się i spojrzał na nią.

      – Nigdy.

      Elizabeth po raz ostatni sprawdziła listę.

      Wysłać paczki.

      Odebrać rzeczy z pralni chemicznej.

      Poinformować pocztę o wyjeździe.

      Odwołać dostawę mleka.

      Wymienić baterie w detektorze dymu.

      Potwierdzić rezerwację.

      Wszystko zostało załatwione. Jutro o tej porze będzie już w domu ojca, żeby razem z córkami i rodziną w stary jak świat sposób uczcić Boże СКАЧАТЬ